To prawdopodobnie jedyne tego typu rozwiązanie na rynku. Pomysł wydaje się stosunkowo prosty, choć jego realizacja robi wrażenie precyzją. Zamiast przeprojektowywać same słuchawki, przygotowano dodatek - adapter BT. Na gamę Performance składają się obecnie cztery modele: 820, 840, 860 oraz 880. Ich ceny rozciągają się od 630 zł aż do 1490 zł.
Każdy z nich można teraz uzupełnić o adapter bezprzewodowy Sirius, który kosztuje 590 zł. W ten sposób również dotychczasowi posiadacze któregokolwiek z wymieniowych modeli mogą zerwać się z kabla. Nowi klienci powinni jednak sięgnąć po gotowy zestaw, bo jego cena okazuje się atrakcyjna w porównaniu z sumą cen dwóch komponentów.
Mówiąc o bezprzewodowym adapterze, wyobrażamy sobie zewnętrzne urządzenie, które spełnia rolę odbiornika Bluetooth, wzmacniacza słuchawkowego oraz ogniw zasilających, a więc znacznych rozmiarów puszkę, którą trzeba by wraz ze słuchawkami nosić.
Ultrasone Performance 840 Sirius - Adapter Syriusz
Firmie Ultrasone udała się jednak nie tylko sztuka miniaturyzacji, ale także dopasowania "Syriusza" do słuchawek. Urządzenie ma kształt cienkiego rogala, którego grubość wynosi ok. 1 cm, obejmującego dolną część jednej muszli - tej z gniazdem sygnałowym. Zespół gniazdo (słuchawek) - wtyk (w adapterze) pełni rolę portu dokującego, utrzymując przy sobie obydwie części.
Adapter Sirius waży zaledwie 12 g, nie zmienia więc w znaczący sposób masy całych słuchawek ani ich wyważenia. Na dolnej krawędzi "rogalika" umieszczono cztery przyciski - włącznik zasilania, regulację głośności oraz sterowanie odtwarzaczem. Adapter jest zgodny ze standardem Bluetooth v4.1 oraz kodekami aptX i SBC.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Adapter Sirius zawiera moduł Bluetooth, wzmacniacz słuchawkowy oraz akumulator ma postać niewielkiego rogala o masie zaledwie 12 g.
Niewielkie gabaryty i masa zapewniają komfort, ale coś za coś, wbudowany akumulator wystarczy "jedynie" na 8 do maksymalnie 12 godzin pracy.
Z Siriusem wiąże się też drobna niedogodność - wpięty do słuchawek zajmuje ich gniazdo, więc chcąc podłączyć kabel, należy najpierw adapter zdjąć; dotyczy to też ładowania akumulatorów, które odbywa się przez specjalną przejściówkę z gniazdem podłączanym do wtyku mini-jack w Siriusu.
Ultrasone Performance 840 Sirius- konstrukcja
Ultrasone Performance 840 Sirius to jedne z największych słuchawek w tym teście, jednoznacznie wokółuszne. 840-ki są konstrukcją zamkniętą o pasywnym, ale skutecznym tłumieniu dźwięków z otoczenia.
Muszle obracają się o 90 stopni dzięki czemu spore słuchawki można łatwo złożyć i wsunąć do znajdującego się w zestawie miękkiego etui. Konstrukcja pałąka jest w newralgicznych miejscach wykonana z grubych, metalowych podzespołów.
Muszle zawierają przetworniki o średnicy 40 mm. Poduszki mają owalny kształt, są wykończone skórą i dość miękkie, ale "męski" uścisk pałąka sprawia, że ucho dotyka siateczki izolującej przetwornik.
W zestawie otrzymujemy dwa przewody sygnałowe: jeden domowy - długi (3 m) z wtykiem 3,5 mm, ale i nakręconą przejściówką 6,3 mm; oraz krótszy mobilny (1,2 m), wyposażony w uniwersalny, jednoprzyciskowy sterownik. Jest także adapter USB.
Performance 840 to duże słuchawki wokółuszne, ale obracając muszle o 90 stopni, możemy je złożyć do "przyzwoitych" rozmiarów.
Odsłuch
Ultrasone Performance 840 Sirius to kolejne słuchawki, które wyraźnie faworyzują tryb przewodowy, co nie jest krytyką, lecz świadczy głównie o dobrej rozdzielczości samych przetworników elektroakustycznych. Nie jest to jednak brzmienie jasne i mechanicznie analityczne.
Ultrasone odzywają się specyficznie gęstym, mocno nasyconym dźwiękiem; niskie tony są tu ważne, ale działają w specjalny sposób, raczej wzmacniają cały przekaz, nie zaznaczając swojej odrębności, chyba że pojawią się bardzo niskie zejścia - wtedy zrobią one wrażenie.
Wysokie tony nie świszczą, lecz mają uprzejmą soczystość, łączą się bardzo płynnie ze średnicą. Łatwo zauważyć starania Ultrasone wkładane w odtworzenie przestrzeni, instrumenty nie wychodzą jeszcze zdecydowanie przed głowę, ale nie robią już w niej tłoku, są porozdzielane i poukładane na całej panoramie, a nie tylko na skrajach i w centrum.
Ultrasone Performance 840 Sirius mogą zagrać głośno, nic się nie "wzbudza", panuje ten sam porządek, z kolei przy niskich poziomach wciąż słychać sporo detali, brzmienie wcześnie "nie gaśnie".
Delikatność zakresu średnio-wysokotonowego utrzymuje się w trybie bezprzewodowym, chociaż brzmienie nie jest już tak dokładne i wyrafinowane, wkrada się pewna twardość.
Nie musi świadczyć to o jakości modułu Bluetooth, bardziej prawdopodobny jest wpływ samej kompresji sygnału. Można jednak pochwalić dość zaskakujący "bezprzewodowy" wigor i rozmach, nawet przy bardzo wysokich poziomach głośności.
Tutaj procentuje, zauważony już w trybie przewodowym, duży potencjał tych słuchawek, które w samym charakterze dźwięku zachowują sporą kulturę, a jednocześnie mogą dostarczyć sporą dawkę decybeli, przed czym w zasadzie należy ostrzec.
Sirius ma tylko jeden 3,5-mm wtyk, włączamy go w gniazdo słuchawek, które przytrzymuje moduł na swoim miejscu.
S-Logic Plus (i minus)
Specjalnością Ultrasone jest układ S-Logic mający za zadanie poprawę przestrzenności. Nazwa może sugerować jakieś układy elektroniczne (Dolby Pro-Logic...), zwłaszcza w czasach nowoczesnych rozwiązań cyfrowych.
Znawcy słuchawek w ogólności, a Ultrasone w szczególności, wiedzą jednak, że to dość prosty (chociaż starannie zaprojektowany) układ akustyczny, sprowadzający się do płytki dyfuzyjnej, umieszczonej przed membraną przetwornika (oczywiście w obydwu kanałach); zmienia ona charakterystykę, zarówno częstotliwościową, jak i kierunkową w sposób optymalny dla wrażeń przestrzennych.
Zasadniczy problem z odbiorem prawidłowej stereofonii za pomocą pary słuchawek leży jednak gdzie indziej - w pełnej separacji sygnałów poszczególnych kanałów i uszu, czyli odbiorze przez np. lewe ucho wyłącznie dźwięku z lewego kanału.
W odbiorze stereofonii głośnikowej dźwięk z każdego kanału dociera do obydwu uszu, ale z odpowiednimi różnicami poziomu, czasu i charakterystyki, co jest zresztą podstawą słyszenia przestrzennego w całym jego trójwymiarowym bogactwie, a nie rozciągniętego tylko na osi od lewej do prawej.
Właśnie dlatego w odbiorze słuchawkowym scena przechodzi przez środek głowy, a nie powinna i wcale by nie musiała - można by ją "odsunąć" na względnie naturalną odległość, ale raczej za pomocą układów elektronicznych, odpowiednio "miksujących" sygnały obydwu kanałów.
Na razie pojawiają się one w nielicznych słuchawkach, chociaż aż się prosi, aby dodać je do i tak już zainstalowanej elektroniki. Firma Ultrasone mogłaby to zrobić znowu na swój sposób - za pomocą specjalnego dodatku...
Radosław Łabanowski