Na starcie przytrafił się mały zgrzyt - podłączyłem Cambridge Audio DacMagic XS do portu USB i po kilku sekundach instalacja się wyłożyła. Już dawno nic takiego mi się nie przytrafiło, wpisuję więc adres strony wsparcia z instrukcji obsługi, a tam komunikat, że takiej nie ma, bo… gdy strona producenta "zorientowała się", że jestem z Polski, to zaczęła się przemądrzać, przekierowując mnie uparcie na stronę polskojęzyczną, która podstrony ma pod innymi adresami. Wszedłem do "Centrum pomocy" na piechotę - tam już wszystko było po angielsku, odetchnąłem z ulgą i zaczęła się zabawa... A wszystko dlatego, że Cambridge Audio postanowiło zaoferować coś specjalnego.
W dużym uproszczeniu Cambridge Audio DacMagic XS potrafi więcej, niż ze standardowego sterownika USB pracującego w Class 1.0 można wycisnąć. Do tej pory standard USB wystarczał z nawiązką, umożliwiając odtwarzanie 24-bitowych plików próbkowanych na poziomie 44,1/48kHz (kontrolka niebieska na XS) i 88,2/96 kHz (kontrolka zielona).
Żeby móc skorzystać z najwyższych parametrów próbkowania 176,4/192 kHz przy 24 bitach, konieczne staje się "przeprogramowanie" portu USB do trybu Class 2.0 poprzez zainstalowanie dedykowanego sterownika "USB Cambridge Audio Class 2.0". Potem jest już z górki - po wskazaniu "CA DacMagicXS 2.0" jako naszego nowego odbiornika musimy jeszcze tylko wejść w jego właściwości i w zakładce "Zaawansowane" wybrać najwyższy poziom próbkowania (pozycja ostatnia).
Przełączanie pomiędzy trybami odbywa się przez jednoczesne naciśnięcie obydwu przycisków głośności - gdy trzy razy mignie niebieska dioda mamy Class 1.0, gdy trzy razy różowa - Class 2.0. Nowy sterownik, poza umożliwieniem słuchania plików Studio Master, zmniejsza jitter i pozwala korzystać z trybu ASIO. Cambridge Audio DacMagic XS współdziała z komputerami Apple i PC z systemem Windows podczas słuchania plików, oglądania filmów i gdy korzystamy z mediów strumieniowych, jak Spotify czy Wimp.
Opisałem ten wątek dość szczegółowo, ponieważ kupując Cambridge Audio DacMagic XS można po prostu nie zorientować się, że da się z niego wycisnąć dwa razy więcej. Przecież gdyby instalacja poszła automatycznie, to mało prawdopodobne, bym zaczął grzebać w dokumentacji, którą trzeba pobrać z sieci. Dołączona do produktu ulotka nawet nie sugeruje, że jest o co powalczyć. Pokazuje tylko procedurę: "wyjmijse, podłączse i używajse" .
Żadnych wskazówek o możliwości zmiany trybu pracy przez naciśnięcie obydwu przycisków... no po prostu nic, co mogłoby nakierować na jakiś trop. Nawet informacja na pudełku jest dla przeciętnego użytkownika nic niemówiącym rebusem - przy najwyższych wartościach samplowania stoi mikroskopijna gwiazdeczka (asterix) odnośnika: "* With Cambridge Audio DacMagic XS in USB Class 2 mode". A który to użytkownik komputera wie, w jakim trybie pracuje jego USB? Część z nich nawet nie orientuje się, jakiej odmiany systemu operacyjnego używa.
Kto z nas wymieniał kiedykolwiek oprogramowanie sterujące jakimś gniazdkiem w komputerze (nie mówię o sterownikach do kart graficznych, bo to przynajmniej gracze wiedzą...)? To te dziurki z tyłu obudowy w ogóle są oprogramowane? To tak, jakby komuś tłumaczyć, że włącznik do światła może mieć firmware... Mam wrażenie, że komuś w Cambridge Audio zabrakło wyobraźni i uznał za oczywiste to, co oczywistym nie jest, więc powiem to jeszcze raz: To utalentowane maleństwo do wykorzystania pełni swoich możliwości WYMAGA zainstalowania dedykowanego sterownika pod Windows.
Odsłuch
No więc (żeby nie zaczynać zdania od "więc") gdy już się uporałem ze sterownikami, a w odtwarzaczu JRiver zostały wybrane nagrania najwyższej jakości i wszystko zaczęło grać... jest moc, przyjemny (nieprzewalony) bas, świetlista góra i ogólnie sporo powietrza - dźwięk dość jasny z lekko wysuniętym środkiem. Mimo takiego bardzo komunikatywnego stylu (idzie w tę stronę jeszcze bardziej niż Beyerdynamic), słuchałem go długo bez zmęczenia.
Waldemar (Pegaz) Nowak