Wzmacniacz Bladelius Tyr to najtańszy ze wzmacniaczy Bladeliusa, wyżej jest jeszcze jedna integra i dwa wzmacniacze mocy. Wraz z odtwarzaczem Bladelius Syn (testowanym w "Audio" 4/2009) wprowadzono go do sprzedaży w zeszłym roku i było to pierwsze wejście Szwedów na terytorium poniżej 3000 EUR (12 000 zł). Mimo to urządzenie wygląda bardzo rasowo.
Bladelius Tyr - wzornictwo
Front wzmacniacza Bladelius Tyr wykonano z aluminium, poddanego procesowi, w wyniku którego staje się ono bielsze niż normalnie i przyjemniejsze w dotyku.
Jak minimalizm, to minimalizm - z przodu mamy niewiele manipulatorów. Po prawej stronie umieszczono gałkę siły głosu w kształcie czaszy, obracającą się dookoła (a więc sterującą enkoderem).
Obok - niebieski wyświetlacz typu LED, na którym pokazywane jest ustalone wzmocnienie. Display, podobnie jak niebieską diodkę wskazującą wybrane źródło, można wyłączyć małym przyciskiem po lewej stronie. Są zresztą tylko trzy przyciski - wspomniany "dim", wybór wejścia oraz "standy".
Diodek jest sześć - pięć dla wejść liniowych i jedna wskazująca uruchomienie trybu "surround", w którym sygnał prowadzony jest bezpośrednio do końcówki mocy; nie chodzi oczywiście o to, że Bladelius Tyr jest urządzeniem wielokanałowym, ale o to, że można go podpiąć do wyjścia kanałów przednich procesora surround AV, z którym będzie pracował jako stereofoniczna końcówka mocy dla głośników frontowych.
W ten sposób można w bezbolesny sposób zintegrować systemy stereo i surround. Wszystkie wspomniane nastawy wykonuje się także z pilota zdalnego sterowania o nazwie Brokk - identyczny spotkamy we wzmacniaczu DLS Amplifier One.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Bladelius Tyr to nowoczesny wzmacniacz, sterowany przez mikrokontroler. Pozwala to na zapisanie ustawień w pamięci. Stąd możliwe jest właśnie przypisanie jednego z wejść do trybu "surround"; kolejne opcje to zmiana balansu i regulacja czułości wejściowej.
Mikroprocesor czuwa także nad układem zabezpieczeń - zwarciem wyjścia, przegrzaniem, pojawieniem się na wyjściu napięcia stałego. Możemy też na chwilę wyciszyć dźwięk przyciskiem "mute" - na wyświetlaczu zapalą się wtedy trzy poziome kreski.
Bledlius Tyr - przyłącza
Tył wzmacniacza, podobnie jak front, jest także ascetyczny. Uwagę przyciągają jednak porządne gniazda głośnikowe WBT 0780, rzadko spotykane na tym poziomie cenowym. Obok mamy rządek gniazd wejściowych - pięć wejść niezbalansowanych na gniazdach RCA oraz jedno zbalansowane na XLR.
Są tam również wyjścia RCA do nagrywania (lub wzmacniacza słuchawkowego) i z przedwzmacniacza. Na skraju prawej strony umieszczono gniazdo sieciowe IEC z mechanicznym wyłącznikiem.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Bladelius Tyr - wnętrze
Otwierając wzmacniacz Bladelius Tyr pomyślałem: "deja vu", nie ma wątpliwości, już to kiedyś widziałem… No i rzeczywiście - kilka dni wcześniej widok taki ukazał się, kiedy rozkręciłem wzmacniacz DLS-a Amplifier One.
Są one niemal identyczne. Po bliższej inspekcji okazuje się, że niektóre elementy są inne, jednak projekt, płytka, rozstawienie elementów - takie same. Stosunkowo niewielką płytkę z przedwzmacniaczem i końcówkami mocy ulokowano przy tylnej ściance.
Pozwala to w efektywny sposób skrócić ścieżkę sygnału i pozostawić więcej miejsca dla transformatora zasilającego. W skróceniu ścieżki pomaga też dominujący tu montaż SMD.
Wejścia kluczowane są hermetycznymi przekaźnikami Zelter. Regulacja siły głosu prowadzona jest w układzie Burr-Browna PGA2320 (w DLS-ie jest Wolfson).
Końcówki mocy oparto w całości na elementach dyskretnych. W stopniu wyjściowym zastosowano bipolarne tranzystory Toshiby - po dwie, pracujące w push-pullu pary 2SA1943+2SC5200. Dokładnie te same elementy co w DLS-ie i Primare….
Zasilanie to zdecydowanie "forte" tego projektu. Za dużym radiatorem, ustawionym równolegle do ścianki tylnej, umieszczono bardzo duży transformator zasilający firmy Noratel; napięcie dla końcówek jest wstępnie filtrowane w sześciu dużych kondensatorach firmy BC, o pojemności 10 000 mikrofaradów każdy.
Przedwzmacniacz i wstępne stopnie końcówek są objęte szczególną ochroną, bo mamy tu sporo stabilizatorów napięcia, gdzie zastosowano drogie kondensatorki amerykańskiej firmy Dubilier o podniesionej specyfikacji temperaturowej.
Różnice są w szczegółach, ale generalnie to ten sam wzmacniacz co DLS Amplifier One, dlatego jestem pewien, że obydwie konstrukcje (a właściwie jedną) zaprojektował Mike Bladelius.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Bladelius postawił na prostotę i krótką ścieżkę sygnału – cały układ zmieścił się na płytce umieszczonej przy tylnej ściance.
Odsłuch
Jedną z cech dobrego urządzenia hi-fi czy hiend jest to, że jego walory odkrywa się powoli, stopniowo, budując swoją wiedzę i wrażliwość na konkretną wizję muzyki.
Większość produktów audio, które robią piorunujące wrażenie w pierwszych kilku minutach słuchania i rzucają na kolana, w dłuższej perspektywie okazuje się męcząca. Są od tej reguły odstępstwa, ale przeważająca liczba doświadczeń wpisuje się w taki schemat.
Droższe produkty Bladeliusa idealnie spełniają wymogi powolnego delektowania się, dając coraz więcej radości przy każdym kolejnym odsłuchu. Z Tyrem, najtańszym wzmacniaczem firmy, jest nieco inaczej. To nie jest "fast-food", nie bije więc dynamiką, basem, rozdzielczością, ani niczym efekciarskim.
Słuchając go, miałem po prostu różne fazy (a alkoholu przecież nie było…) - a to lekkiej irytacji, a to rozmarzenia. Skończyło się na zrozumieniu i akceptacji. Balans tonalny Bladeliusa Tyr lekko promuje środek pasma. Wyższy bas nie jest bardzo silny, zaś uderzenia na górze też są zaokrąglone.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Zasilanie jest wspólne dla obydwu kanałów końcówki. Zabezpieczono w nim spory zapas prądu, magazynowanego w sześciu sporych kondensatorach (fot.1); Regulacja głośności odbywa się w układzie scalonym Burr-Browna (fot.2).
Nie jest to zwykłe wycofanie, nie ma wrażenia oczywistego ilościowego niedostatku, a raczej przytłumienia. Słychać to przy nagraniu "Peace" z ostatniego singla Depeche Mode, w którym analogowe syntezatory operują właśnie w tym zakresie - grały odpowiednio głośno, lecz miały przygaszone wybrzmienie. Charakterystyka nie jest idealna i neutralna, lecz balans tonalny jest dość smakowity i harmonijny.
W rezultacie otrzymujemy dźwięk żywy, dynamiczny, nasycony i wcale nie "wykonturowany" wzmocnieniem skrajów pasma - wręcz przeciwnie. To niezbyt częste połączenie, ale udało się w ten sposób stworzyć brzmienie ciekawe i wciągające, a nie odpychające jakimś natręctwem czy sztucznością.
Jego dźwięk można określić jako nieco ciepły na bazie kolumn wyrównanych. Jeśli jednak głośniki będą miały wyeksponowane wysokie tony, a zwłaszcza "niższą górę", to brzmienie będzie bardzo witalne.
Przy wyższych poziomach siły głosu, z precyzyjnymi, otwartymi kolumnami, brakowało mi jednak nieco wypełnienia dźwięku od dołu, z kolei z bardziej mięsistymi na basie wszystko wskakiwało na swoje miejsce, choć góra nie była już tak rozdzielcza - po prostu coś za coś.
Mimo wyraźnej własnej maniery, z dobrze zarejestrowanym materiałem Bladelius Tyr gra fantastycznie. Głosy są duże, nasycone, pełne, a osłabienie basu w niczym nie przeszkadza. Znakomicie zabrzmiała płyta "Viaticum" z nieodżałowanym Esbjornem Svenssonem na fortepianie.
Jej dźwięk jest niezwykle głęboki i "skupiony", co wzmacniacz Bladeliusa przekazał w sposób nie tylko kompetentny, ale wręcz pełen pasji. Wszystkie te pojedyncze "zdarzenia" muzyczne układają się w Tyrze w sensowną całość. Nie ma chaosu, rozprężenia, osłabienia spójności.
Dynamika jest uspokojona. Nie jest to spowolnienie dźwięku, a raczej "zmiękczenie". Kręcąc gałką wzmocnienia osiągniemy wprawdzie wyższe ciśnienie akustyczne, ale nieco zbyt mało wypełnione treścią. Pomimo wysokiej, nominalnej mocy, nie łączyłbym więc wzmacniacza Bladelius Tyr z bardzo wymagającymi kolumnami, ani nie stawiałbym go w dużym pomieszczeniu.
Od tego jest droższy Thor. Jeśli z kolei podłączymy do Bladeliusa coś, co ma skuteczność powyżej 87 dB, i będziemy grać w granicach rozsądku, to będzie "miodzio". Wzmacniacz pełen gracji, kultury, wykwintności i subtelności.