Czyste, ascetyczne formy kojarzą się z innymi produktami z chłodnej Skandynawii. Ścianka przednia, wykonana z grubego aluminium, jest niemal pusta – znajdziemy na niej tylko wąską szufladę, niebieski wyświetlacz, cztery przyciski i głęboko grawerowane logo firmy. Żadnego znaczka dotyczącego formatu, żadnej nazwy – nic.
Dlatego nie od razu wiadomo, że odtwarzacz CD Bladelius Syn (od syn-chronic) jest naprawdę technologicznie zaawansowanym urządzeniem. Choć w materiałach firmowych występuje jako "CD Player", potrafi więcej.
Oprócz płyt CD, CD-R/RW odtworzymy także płyty DVD 24/96 (stereo) oraz odczytamy CD-Text. Spotkaliśmy się z tym już wcześniej, np. przy odtwarzaczu van den Hula.
Z tyłu widać ładnie rozstawione wyjścia zbalansowane i umieszczone zbyt blisko siebie złocone gniazda RCA (dwie, połączone równolegle pary). Wyjścia XLR są tu najważniejsze – towarzyszący odtwarzaczowi CD wzmacniacz Tyr, pomimo niewysokiej ceny, jest całkowicie zbalansowany. Dostajemy również wyjścia cyfrowe – elektryczne oraz optyczne. I jeszcze gniazdo sieciowe IEC razem z mechanicznym wyłącznikiem.
Bladelius Syn – wnętrze
Odtwarzacz CD Bladelius SYN jest bardzo głęboki, w rzucie z góry niemal kwadratowy. Po zdjęciu ciężkiej pokrywy, wyklejonej niemal na całej powierzchni warstwą czegoś w rodzaju filcu, okaże się, że nie jest to sztuka dla sztuki. Całe wnętrze wypełniono podzespołami.
Z przodu, na dodatkowej metalowej platformie zamontowano wieloformatowy transport Sony, a obok - jego sterowanie. Jest to płytka przygotowana przez Philipsa, z kością Mediateka w roli centralnego dekodera.
To DVD-in-one, w którym można również dekodować sygnał DSD, który zamieniany jest zaraz na PCM, jednak w Synie tę funkcję zablokowano. Za tym zespołem znajduje się duża płytka z dodatkowymi układami filtrującymi i stabilizacyjnymi.
Dostarczaniem napięcia zajmuje się spory zasilacz impulsowy, ulokowany tuż przy lewej ściance odtwarzacza CD. Jeszcze dwa słowa na temat napędu – kiedy zaczyna pracę, całe urządzenie wyczuwalnie drży. Pomimo pokaźnej masy!
Na wejściu układu audio mamy odbiornik cyfrowy Cirrus Logic 8416, akceptujący sygnały aż do postaci 24 bity/192 kHz. Szkoda, że nie zainstalowano wejścia cyfrowego, gdyż można by użyć Syna do obsługi wielu zewnętrznych źródeł cyfrowych.
Dalej umieszczono asynchroniczny konwerter częstotliwości Burr-Browna SRC4192, w którym sygnały z płyt CD (16/44,1 kHz) oraz DVD (24/96) zamieniane są na 24 bity/192 kHz.
Dobry układ pętli
Jeden z najważniejszych elementów odtwarzacza CD Bladelius Syn to zegar taktujący oraz bardzo dobry układ pętli PLL. W odtwarzaczach bazujących na napędach DVD głównym problemem jest poprawne wygenerowanie z zegara przystosowanego do tego typu urządzeń (27 MHz) częstotliwości taktującej, charakterystycznej dla napędów CD (16,9344 MHz).
Z układu upsamplera sygnał trafia do przetwornika D/A Burr-Browna DSD1792. To dobry układ 24/192 o wysokiej dynamice 127 dB (21 bitów). Za nim widać zgrabny tor analogowy, oparty na układach scalonych Burr-Browna OPA604 w konwersji I/U (x 6) oraz OPA2104 w sekcji wzmocnienia i buforowania.
Wyjścia niezbalansowane otrzymały osobne bufory wyjściowe. Przy wszystkich widać też małe przekaźniki, aktywujące wyjścia dopiero wtedy, kiedy z płyty popłynie muzyka.
Cała sekcja została zmontowana w technice montażu powierzchniowego, a wyjątkiem są tylko kondensatory polipropylenowe Wimy. Obok układów widać złocone piny – tę sekcję wykorzystuje się też w wyższych modelach Bladeliusa, gdzie pojawiają się dodatkowe płytki.
Obok widać bardzo rozbudowaną część z zasilaniem. Są tam cztery osobne, duże prostowniki – do układów cyfrowych, analogowych wejść lewego i prawego kanału oraz zupełnie osobny tor do zegara taktującego i pętli PLL. Napięcie jest dostarczane z bardzo dużego transformatora toroidalnego szwedzkiej firmy Noratel.
Do odtwarzacza CD dołączono systemowy pilot – zatłoczony, niewygodny i mało czytelny. Możemy nim przyciemnić wyświetlacz (ale nie wyłączyć), a także zmienić odczyt czasu.
Brzmienie
Jak można się było przekonać oglądając odtwarzacz Bladelius Syn w środku, jest to kompletny stereofoniczny odtwarzacz SACD/DVD, w którym - niestety - zablokowano dźwięk z płyt SACD.
Są nawet odczytywane, wyświetlacz pokazuje czy to wersja wielokanałowa, czy stereo, ale na wyjściu nie ma żadnego sygnału. To dziwne, bo przecież o DVD też nie ma ani słowa, a tego rodzaju płyty usłyszymy. Szwedzki odtwarzacz, pomimo platformy DVD, wokół której został zbudowany, gra w sposób bardzo wyrafinowany.
Pod względem rozdzielczości, definicji, wyrównania, jest to najbardziej satysfakcjonujące urządzenie tego testu. Choć każdy rodzaj muzyki zyskuje coś ekstra, to najpiękniej wypadają jednak niewielkie składy.
Przy jazzie zarówno stare nagrania, jak i najnowsze, byle z klasą, brzmią wyjątkowo wciągająco. Frank Sinatra w "’I've Got a Crush On You", zarejestrowanym w 1948 roku, miał mocny, pełny głos. Trąbka towarzysząca, zazwyczaj nieco wyszczuplana i wycofana, tutaj miała większy wolumen.
Co ciekawe, także w wersji piosenki z roku 1952, gorszej pod względem jakości dźwięku (artystycznie zresztą też słabszej), udało się zachować integralność brzmienia, bez jego wyostrzania.
Po tak dobrym początku przeszedłem do najnowszych realizacji, przede wszystkim do solowej płyty Sary K. "Don`t I Know You From Somewhere?". Można tę artystkę lubić lub nie, jednak warto sięgnąć po ten krążek – wyciszone, piękne granie, bez zadęcia i bufonady.
A dźwięk jest wyborny – to wprawdzie nagranie live, jednak dokonał go Gunter Pauler ze Stockfischa. I słychać to. Syn (ale Bladeliusa, nie Paulera…) zagrał płytę tak, jak na to zasługiwała, z dużymi źródłami pozornymi, jak też z ich bardzo dobrą definicją w przestrzeni.
A przecież jest to odtwarzacz CD, który w gruncie rzeczy nie ociepla i nie zaokrągla. W tej grupie to całkowity ewenement, ponieważ wszystkie pozostałe urządzenia mniej lub bardziej wyraźnie łagodzą atak.
Bladelius Syn zachowuje się raczej jak droższe "cedeki", w których eliminacja cyfrowych naleciałości jest bardziej gruntowna, a nie opiera się na ich maskowaniu. Kiedy posłuchamy płyt z większym aparatem wykonawczym, usłyszymy wreszcie, że Bladelius Syn nie jest w swojej precyzji doskonały.
Czasem, np. przy mocniejszym śpiewie Diany Krall z "The Look of Love" a także na płycie Woong San "Feel Like Making Love", całość była nieco zbyt żywa; przy tych płytach brakowało mi też nieco wypełnienia basu. Bladelius Syn najwyraźniej gra ten zakres precyzyjnie, bez podbijania czegokolwiek.
I jeśli na płycie jest jakikolwiek problem z balansem barwy, wyższa góra nieco wyskakuje do przodu, dlatego wydaje się, że basu jest mniej. A przecież potrafi on przygrzać.
Przy płycie "Division Bell" Pink Floyd, a może jeszcze bardziej przy "Amnesiac" Radiohead energia dołu, jego definicja i zwykłe uderzenie (to zwłaszcza na "Amnesiac") były znakomite. Różnicowanie tego zakresu jest, jak dla mnie i za te pieniądze, wzorcowe. Być może w części systemów problemem będzie to, że nic tu nie jest podkreślane i podtrzymywane, i jeśli basu nie ma, to go nie ma.
Wojciech Pacuła