Obudowę wzmacniacza Micromega MyAmp wykonano w całości z tworzywa, ale elementy sprawiają niezłe wrażenie, ich pasowanie jest bardzo dokładne. Przez środek frontu biegnie delikatne wgłębienie, będące charakterystyczną cechą serii MY. Krawędzie są delikatnie zaokrąglone.
Urządzenie stoi na czterech gumowych nóżkach, obudowa ma podstawę kwadratową o boku 14 cm, ale wzmacniacz jest mniej więcej dwukrotnie wyższy od pozostałych urządzeń MY, zaprojektowany w taki sposób, by pasował do dwóch innych komponentów ustawionych jeden na drugim. Dostępny jest w dwóch wersjach wykończenia - białej i czarnej.
Z prawej strony umieszczono diody odpowiadające poszczególnym wejściom, uzupełnione informacją o trybie bezprzewodowego połączenia Bluetooth, poniżej trzy cieniusieńkie klawisze funkcyjne; jeden z nich służy do sekwencyjnej zmiany źródeł, dwa pozostałe - do regulacji wzmocnienia.
W centralnej części znajduje się dziesięć diod, pozwalających się zorientować, w którym miejscu na skali głośności aktualnie operujemy. Dolna dioda sygnalizuje tryb wyciszenia, a najwyższej, oprócz maksymalnego położenia regulacji, przypisano dodatkową funkcję - pulsujące czerwone światło ostrzega w sytuacji, w której końcówki mocy wpadają w obszar przesterowania.
Może się wydawać, że pod diodami jest jeszcze jakiś przycisk, ale to tylko sensor podczerwieni. W komplecie bowiem dostajemy maleńki pilot (wielkości karty kredytowej), który pozwala na wybór źródeł, regulację głośności i szybkie wyciszenie. Jest też wyjście słuchawkowe w standardzie mini-jack.
Micromega MyAmp ma wszystkie układy w jednej obudowie, udało się tam również zmieścić zasilacz, z ulokowaniem gniazd na wysokim tylnym panelu nie było większych kłopotów, miejsca wystarczyło także na złącze sieciowe.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Micromega MyAMP ma trzy wejścia analogowe, wyjście dla rejestratora oraz monofoniczne wyjście z przedwzmacniacza dla subwoofera. Jest także sekcja cyfrowa z jednym złączem optycznym, jednym współosiowym oraz USB (typ B) dla komputera.
Maksymalna rozdzielczość sygnału może wynosić 24 bity/192 kHz dla wejścia współosiowego, dla pozostałych jest to 96 kHz. Oprócz wejść fizycznych, Micromega ma także moduł Bluetooth zgodny ze specyfikacją aptX.
Teoretyczna, deklarowana przez producenta moc wyjściowa sięga 30 W przy 8 Ω, ale istotniejszy jest fakt, że ma zostać podwojona przy dwukrotnym spadku impedancji. To niby nic niezwykłego (choć bardzo pożądanego), ale Micromega MyAmp to naprawdę niewielkie, ważące zaledwie 1 kg urządzenie, w którym próżno szukać techniki impulsowej.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Producent sięgnął po "zwykłe" końcówki mocy, pracujące w klasie A/B. Rodzi się od razu pytanie o skuteczność chłodzenia, zwłaszcza w plastikowej obudowie. Poradzono sobie z tym instalując radiator w poprzek wzmacniacza, w formie tunelu dosuniętego do bocznych ścianek, w których wycięto kwadratowe otwory.
Na jednym z końców radiatora zainstalowano wentylator przepychający powietrze, który nie jest sprzężony z żadnym układem sterującym, pracuje ze stałymi obrotami tuż po włączaniu zasilania.
Odsłuch
Micromega MyAmp może nie wygląda zbyt poważnie, ale jej brzmienie nie jest śmieszne i zabawkowe. Szczególnie w zakresie niskich tonów, gdzie MyAMP działa zaskakująco swobodnie, oddając dużo mocy, a przede wszystkim emocji. Wcale się nie "rozpuszcza", lecz działa szybko i dynamicznie, kiedy trzeba jest punktowy, kiedy trzeba - sprężysty.
Całkiem dobrze sobie radzi, grając głośno. Środek pasma nie odbiega od tego stylu. Nie wpada w zmiękczenie i ocieplenie, ale też nie jest mechaniczny czy szorstki - raczej wyrazisty i naturalny, pokazuje dużą rozpiętość barw i kontrasty, bez uwodzenia nas pastelowością, za to angażując szybkością i zmiennością.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Może znowu odzywają się w mojej pamięci dawne spotkania... przecież tak grały kiedyś, dwadzieścia lat temu, odtwarzacze CD francuskiej firmy. Czytelność i rozdzielczość nie musi pociągać za sobą zadziorności, ale też nie musi jej wykluczać.
Micromega MyAmp nie jest nieustannie natarczywy, jednak stroni od impulsów i jaskrawych dźwięków. Przede wszystkim unika spłaszczenia, dzięki czemu ostrzejsze elementy mają pewną plastyczność, muzyka nie jest ani nudna, ani męcząca, chociaż Micromega nie jest najlepszym źródłem melancholijnego "pobrzdękiwania".
Korzystanie z transmisji danych Bluetooth musi być poprzedzone tzw. parowaniem (zapoznawaniem) urządzeń, tak by źródło zostało przywiązane do danego odbiornika. Procedurę tę upraszcza tryb zbliżeniowy NFC, ale przynajmniej w sprzęcie audio nie jest on jeszcze zbyt powszechny. Stąd zwykle parujemy w klasyczny sposób, wybierając odbiornik w menu źródła (np. smartfona).
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Aby było to możliwe, odbiornik musi wysyłać specjalne, inicjacyjne sygnały parujące. Niektórzy producenci uaktywniają ten tryb dla wygody na stałe, co jednak umożliwia sąsiadowi zrobić nam psikusa - wzmacniacz (jako odbiornik) jest stale dostępny dla każdego, kto chciałby się do niego podłączyć.
Micromega omija ten problem, decydując się na klasyczne rozwiązanie z dedykowanym trybem parowania, który trzeba wywołać miniaturowym przyciskiem na tylnej ściance.
Tylko wtedy możemy "zarejestrować" nowe źródło, a po zakończonej operacji MyAMP zamyka tryb parowania. Dodatkowo, aby ułatwić wstępną konfigurację, fabrycznie nowy wzmacniacz ustawia się automatycznie w tryb parujący.
Mając na uwadze delikatność sygnałów audio i potencjalne zakłócenia płynące z transmisji Bluetooth, zasilanie tego ostatniego jest odłączane, gdy wybieramy inne źródło sygnału.