NAD 3020 - wzornictwo
Niedawno NAD powołał do życia zupełnie nowe urządzenie, któremu brawurowo nadał symbol D3020. Chodzi więc o wskrzeszenie legendy i odwołanie się do audiofilskiego sentymentu, co wcale nie jest takie łatwe.
Pierwowzór NADa 3020 nie był klasycznie piękny, ale też w jego surowości tkwił swoisty urok. Nie tylko w 2014 roku, a w ogóle w XXI wieku obowiązują inne zasady, wynikające tak z postępu technicznego, jak i innych oczekiwań konsumentów. Nowy NAD D3020 wpisuje się w nasze realia, porzucając zgraną formę 43-cm "klocków".
Wzmacniacz, a może raczej pieszczotliwie wzmacniaczyk, ma ok. 20 cm szerokości i tyle samo głębokości, a obudowę zaprojektowano w taki sposób, aby można ją było położyć lub postawić pionowo. Jeszcze bardziej zaskakująca jest masa tylko nieznacznie przekraczająca jeden kilogram - D3020 waży dokładnie 1380 g.
Front błyszczący "piano blackiem", łagodnym łukiem przechodzi w górną ściankę. Oprócz pokrętła wzmocnienia, nie widać ani jednego manipulatora. Dwa dotykowe sensory (włącznik oraz selektor źródeł) są podświetlane dopiero na górnej płaszczyźnie, a front wypełnia wyświetlacz sygnalizujący ustalony poziom głośności oraz aktywne wejście.
Z przodu ulokowano jeszcze miniaturowe wyjście słuchawkowe. Pozostałe powierzchnie są również czarne, ale już matowe. Do wentylacji małej skrzynki służy podłużna szczelina, ożywiającym akcentem jest czerwone logo producenta.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
NAD 3020 - przyłącza
Wystarczy rzut oka na tylny panel wzmacniacza NAD 2030, żeby ponownie zachwycić się miniaturową formą. Typowe gniazdo zasilające sugeruje, że producentowi udało się zmieścić w środku zasilacz. Miejsca na dwie pary wyjść głośnikowych tutaj nie ma, ale ta jedna jest wykonana na przyzwoitych, zakręcanych trzpieniach.
Jeszcze kilka lat temu podstawowym wejściem byłoby analogowe RCA (to w D3020 ma nawet złocone styki), ale dzisiaj bawimy się gniazdami cyfrowymi. Są więc dwa optyczne, jedno współosiowe oraz port USB na czele, przeznaczony do podłączenia komputera. NAD wprowadził również wyjście subwooferowe (to już oczywiście analogowe) oraz gniazdo wyzwalacza.
Jedno z optycznych wejść ma formę mini-jack, które przyda się do podłączenia komputera (np. Mac Mini Apple ma stosowne wyjścia), przy ogólnodostępnych przejściówkach można je też traktować jako kolejne gniazdo w optycznym standardzie.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Z przewagi cyfrowych wejść łatwo odczytać intencje producenta, wzmacniacz akceptuje sygnały 24 bity/192 kHz, choć USB z transmisją asynchroniczną i porty optyczne zostały zawężone do częstotliwości próbkowania 96 kHz.
Fizyczne gniazda to jednak nie wszystko, bo NAD D3020 potrafi przyjąć sygnał także bezprzewodowo, za co odpowiada moduł Bluetooth z kodowaniem aptX. NAD powierzył pracę nad nowym urządzeniem zespołowi, na czele którego stanął Bjorn Erik Edvardsen, twórca wzmacniacza 3020.
Odsłuch
Czasy wzmacniacza 3020 są kojarzone z ciepłym i przyjemnym brzmieniem, niekiedy z odwołaniem się do tzw. brytyjskiej szkoły dźwięku, traktowanej jako antidotum na ówczesną japońską "metaliczność".
Było, minęło... Do tych stereotypów wracamy coraz rzadziej. Nie wraca do nich również nowy NAD D3020, chociaż mam wrażenie (albo ja chciałbym to tak odbierać), że wciąż coś mu w duszy gra...
Muzykalność przejawia się głównie przez skłonność do takiego operowania dźwiękiem, by był on żywy, a zarazem nieinwazyjny. Lekko zmiękczony i zaokrąglony, ale gwoli plastyczności, a nie tylko łagodności, z niewielkim kompromisem w dokładności.
Czytaj również: Czym różni się wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza "dzielonego"?
Gładki nalot i ocieplenie średnich i wysokich tonów powstrzymuje ostrości, co na szczęście nie przeszkadza w rozpędzeniu dynamiki.
NAD D3030 jest dość pobłażliwy względem ułomnych formatów skompresowanych i samej transmisji Bluetooth. Nawet "parszywe" dźwięki ze smartfona, choć spłaszczone i gdzieniegdzie zgrzytające, nie ranią uszu, a przy tym utrzymują puls i tempo.
Duża w tym zaleta basu - tutaj nie ma już specjalnej asekuracji, gdy trzeba zaznaczyć rytm, a nawet "kopnąć", NAD pokazuje, że ma całkiem sporo mocy.
Hybrydowe impulsy
Zbudowanie tak niewielkiego i lekkiego wzmacniacza, przy wykorzystaniu liniowego zasilacza i analogowych końcówek mocy, nie byłoby możliwe. Składnikiem nowoczesności NAD D3020 są więc układy impulsowe, tak w zakresie zasilania, jak i wzmacniaczy wyjściowych.
Zasilanie to własny projekt firmy NAD, bazujący na MOSFET-ach układ z funkcją regulacji napięcia w zależności od warunków obciążenia końcówek mocy.
Z kolei właściwa amplifikacja opiera się na produkcie specjalisty w tej dziedzinie - holenderskiej firmy Hypex. Jej wzmacniacze o nazwie UcD znajdują zastosowanie w niektórych urządzeniach audio, jednak NAD zaraz po wykupieniu licencji zmienił nieco oryginalny układ, wprowadzając między innymi własne przełączniki wyjściowe FET oraz przeprojektowując elementy indukcyjne.
Konstrukcja wzmacniacza UcD wywodzi się wprawdzie z założeń układowych klasy D, jednak pozwala (na co wpływ mają również zmiany wprowadzone przez NAD-a) na lepszą współpracę z obciążeniami o dużej zmienności impedancji, która charakteryzuje przecież większość klasycznych, pasywnych zespołów głośnikowych.
NAD chwali się wyrównanym pasmem częstotliwościowym oraz niskimi zniekształceniami, zarówno przy 8, jak i 4 omach.
Radek Łabanowski