Żadnych reklam nie dostaną, bo od kogo i po co… Lokalni dystrybutorzy ani dealerzy nic na tym nie zarobią, ale nieważne - załóżmy, że wszystkich ogarnia poczucie bezinteresownej misji, niech się wszyscy audiofile w Europie, ba, na całym świecie, dowiedzą o doskonałym polskim wzmacniaczu (na przykład). Oczywiście, gdyby urządzenie to miało się pojawić w normalnej sprzedaży poza Polską, musiałoby być znacznie droższe (również w Polsce, bo dobrze zorganizowana dystrybucja nie toleruje zbyt dużych różnic cenowych), ponieważ trzeba by było dodać marżę dystrybutorów, a polski producent może w Polsce dostarczać wprost do sklepów.
Pójdźmy jednak dalej, aż do ekstremum - zgłasza się do nas producent przedstawiając urządzenie i jego cenę, która nie uwzględnia ani marży dystrybutora, ani nawet sklepów. Zakłada, że będzie prowadził sprzedaż bezpośrednią, i to w całej Europie. Oczywiście, musi dotrzeć z informacją o bezapelacyjnie wyśmienitej relacji jakości do ceny do klientów, którzy przecież w żadnym salonie jego wynalazku nie posłuchają.
Przekaz musi być mocny, jednoznaczny, zresztą zgodny z prawdą - to urządzenie, za taką cenę, nie ma konkurencji. Niech więc EISA ogłosi to uroczyście, przyznając odpowiednią nagrodę. I jak wam się to podoba? To po prostu wbrew porządkowi i "systemowi", który wcale nie jest taki zły...
Oczywiście można, zgodnie z aktualnym trendem, grać wkurzonego i narzekać na wysokie ceny, zwłaszcza high-endu, który przecież każdemu osłuchanemu melomanowi należy się jak psu zupa, a wszyscy wokół powinni tylko zap... (trzymając się stylistyki), dostarczać rzetelną informację, wystawiać niezależne oceny i zabezpieczać wszelkie udogodnienia pozwalające na samodzielne zapoznanie się ze sprzętem.
Dystrybutorzy i salony powinny funkcjonować non profit, pisma nie powinny iść na pasku dystrybutorów, czyli tropem reklam, a kraj popłynie mlekiem i miodem… No to chyba elementy takiej utopii już przerabialiśmy, kiedy w latach 80. polowaliśmy nie tylko na jakikolwiek kawałek sprzętu, ale nawet na kawałek czarno-białego miesięcznika "Radioelektronik". Trochę się rozpędziłem, wracam do nagród EISA i wątku z samego początku.
Nagrody wreszcie doczekał się Naim, co uwiarygodni audiofilską wrażliwość naszego Stowarzyszenia, chociaż wyróżniony produkt nie należy do "kanonicznego" repertuaru brytyjskiej firmy, ale do urządzeń zupełnie nowej generacji.
Najbardziej "hardcorową" decyzją jest nagroda dla w sumie niszowego norweskiego Hegla i wzmacniacza kosztującego ponad 10 000 zł - wcale nie w kategorii high-end, ale w "standardowej" kategorii "wzmacniacz roku". Zresztą, niemal wszystkie nagrody grupy ekspertów hi-fi są w tym sezonie bardzo rasowe, ominęły dużym łukiem produkty niskobudżetowe, co wcale by mnie aż tak bardzo nie cieszyło, gdyby nie fakt, że rynek audio w tym sektorze zmierza w kierunku "głośników bezprzewodowych" i popularnych systemów multiroom, których testy publikujemy z duszą na ramieniu; nawet jeżeli robią one na rynku ogromną karierę, to z profilem pisma i nawet najszerzej pojmowanymi audiofilskimi zainteresowaniami mają niewiele wspólnego.
EISA, ani nawet jej grupa ekspertów hi-fi, nie jest statutowo powołana do obrony oblężonej audiofilskiej twierdzy, dlatego jestem szczerze i mile zaskoczony rozstrzygnięciami, które koncentrują się na sprzęcie nowoczesnym, zaawansowanym, ale jednak dla wymagających. Potrzebne były nawet, podobnie jak w zeszłym roku, dwie nagrody high-endowe, co nie zdarzało się wcześniej. Więcej "budżetówki" znajdziemy wśród nagród grupy ekspertów kina domowego (w większości ci sami członkowie EISA, którzy tworzą grupę ekspertów hi-fi), ale przewaga sprzętu popularnego i rozwiązań "na skróty" jest w tym segmencie przecież widoczna.
Dwa najtańsze nagrodzone produkty audio znajdziecie wśród sprzętu mobilnego (to jeszcze inna grupa ekspertów). Z jednej strony, skoro jest taka grupa, to niech się zajmuje wszystkim, co mobilne, z drugiej jednak - chociaż nie chcemy testować smartfonów, to przecież testujemy słuchawki, również te dedykowane sprzętowi przenośnemu...
Dlatego prezentacja nagród dla sprzętu mobilnego pojawia się w Audio na specjalnych prawach, proszę nie traktować jej jako zapowiedzi rozszerzenia profilu o smartfony, lecz jako efekt starań o pokazanie wszystkich nagród dla sprzętu audio - stacjonarnego i przenośnego, ponieważ wyznaczenie ścisłej granicy między tymi obszarami jest w zasadzie niemożliwe.
Pamiętam zadziwiającą decyzję sprzed paru lat, gdy urządzenie jednoznacznie stacjonarne zostało nagrodzone przez grupę ekspertów sprzętu mobilnego dlatego, że jedną z opcji jego sterowania była aplikacja na smartfonie (co wówczas było jakimś osiągnięciem). Trwa więc walka o dostęp do mobilnych urządzeń audio między grupą ekspertów hi-fia grupą ekspertów sprzętu mobilnego, którym wciąż podpowiadam, aby zwrócili uwagę na aparaty fotograficzne należące do grupy ekspertów foto - w zasadzie mogliby wziąć sobie wszystkie.
Andrzej Kisiel