A mianowicie to, że na rynku nie było np. głośników, które spełniałyby wymagania naszego bohatera, więc musiał zakasać rękawy, zrobić je sobie samemu i wtedy okazało że grono znajomych jest zachwycone, wyprodukował ich więcej, a potem pojechał na jakieś targi, gdzie wszyscy padli na kolana itd. Nawet gdyby tak było w rzeczywistości, nie mogę już tego słuchać...Może dlatego podczas rozmowy z Roberto Barlettą nie zadałem podobnego pytania, a może po prostu o takim wstępie zapomniałem zainspiroway od razu tym, co się dzieje teraz z fabryce Xaviana.
W skali bezwzględnej Xavian nie jest producentem bardzo dużym i na razie nie widać konkretnych planów wyrastania na pierwszoligową głośnikową potęgę, jednak należy docenić kilka faktów. Firma wyraźnie się rozwija, bowiem niedawno przeprowadziła się do nowego lokum, które daje możliwość znacznego powiększenia produkcji. Ale nas, konsumentów, skala produkcji nie interesuje chyba tak bardzo, jak jej jakość i wszystko, co z tą jakością pośrednio i bezpośrednio się wiąże.
Przyzwyczajamy się do produkcji dalekowschodniej, często nie mamy innego wyboru, gdy kupujemy produkty niskobudżetowe, a zresztą... wcale nie muszą one być źle wykonane, o czym nieraz pisaliśmy, i koniunkturalnie zdania na ten temat zmieniać nie będziemy. Wciąż jednak czujemy sympatię do produkcji europejskiej, wierząc w jej lepszą staranność, a także mając ku temu różne mniej racjonalne powody... Niestety, wiele europejskich marek, zarówno mających długą tradycję, jak i całkiem młodych, wyprowadziło przynajmniej część produkcji daleko na wschód.
Dla audiofila, który słusznie czy niesłusznie, ale przykłada wagę do "pochodzenia", sama marka nie jest już gwarancją tej specjalnej satysfakcji, za którą gotów jest nawet więcej zapłacić. Xavian daje taką pewność. To typowa europejska "manufaktura" w dobrym, starym stylu, mająca swoich kooperantów, ale skupiająca najważniejsze etapy produkcji w jednym miejscu – miasteczku Hostivice – leżącym na peryferiach Pragi.
Obudowy najnowszych modeli Perla i Orfeo są składane z litego drewna orzechowego, czyli ze sklejanych ze sobą "klepek".
Ścianki z MDF-u są składane z wewnętrznym zazębieniem, dlatego połączenie jest mocne, szczelne, ale na zewnątrz wychodzi dokładnie na krawędzi ("na ostro"), dzięki czemu wszystkie powierzchnie mogą być gładkie.
Miejsce to nie jest aż "magiczne", ale ma swój klimat, pasujący do produktów Xaviana. Wcale nie w szczerym polu ani w dzielnicy przemysłowej, niedaleko ryneczku, przy bocznej, wąskiej uliczce "Za Młynem", pod numerem 114, stoi sobie właśnie stary młyn... to znaczy zabudowania, w których kiedyś był młyn, a od niedawna jest firma Xavian. Budynek ma ponad sto lat, kilka wysokich kondygnacji, w sumie z tysiąc metrów kwadratowych, które dzisiaj nie są jeszcze w pełni wykorzystane, ale widać, że nie jest to miejsce przygotowane na pokaz, aby tylko udawać europejską produkcję, lecz faktycznie – tutaj się pracuje.
Roberto Barletta, z pochodzenia Włoch, z przyczyn, które przedstawia jako "zniechęcenie do włoskiej biurokracji", ok. dwudziestu lat temu przeprowadził się do Czech i założył firmę Xavian. W zakresie designu powstał specyficzny, lecz przewidywalny miks klasycznych włoskich inspiracji, a więc połączenie naturalnego drewna z tradycyjnym, solidnym czeskim rzemiosłem. Od samego początku podstawą jest samodzielne projektowanie i produkowanie obudów – zatem większą część starego młyna zajmuje stolarnia i lakiernia.
Obudowy Orfeo suszą się w lakierni – odpowiednie przygotowanie tego pomieszczenia jest kluczowe dla wysokiej jakości produkcji.
Zgodnie z włoskimi korzeniami firmy, w jej stylu dominuje orzech, ale w katalogu są też wersje lakierowane na gładko, w tym aktualnie modny kolor biały.
Ręczne fornirowanie złożonych obudów – robota niby prosta, ale dzisiaj nawet taka czynność staje się umiejętnością zanikającą.
Wygląda na to, że "antybiurokratyczna" misja Roberto Barletty miała konkretny sens ekonomiczny – tworzyć produkty w stylu bliskim do włoskiego, ale taniej, bo przecież koszty pracy, zwłaszcza dwadzieścia lat temu, były w Czechach znacznie niższe od tych we Włoszech. A ów styl wymaga dużego nakładu pracy i czynności wykonywanych ręcznie, a nie automatycznie.
W parku maszynowym Xaviana nadal nie ma obrabiarek sterowanych numerycznie (CNC), które produkcję przyspieszają i pozwalają wykonywać skomplikowane profile. Są tylko klasyczne piły, frezarki i prasy niepozwalające na fajerwerki i produkcję wielkoseryjną, lecz w zamian dające większą elastyczność samej produkcji – taką samą opłacalność przy dowolnej ilości.
Oczywiście nie jest to dowód przewagi technologicznej Xaviana nad większymi firmami, które mają bardziej zaawansowane maszyny, ale wskazówka, że dla produkcji o określonym profilu i skali najnowsze obrabiarki nie muszą być najważniejsze. Znam producentów obudów, którzy dysponując maszynami CNC nie są w stanie opanować podstawowych problemów – nie brakuje im ambicji i fantazji, ale umiejętności i kultury technicznej, i zamiast pięknej, oryginalnej obudowy, dostajemy bubel.
Obudowy z litego drewna też wymagają specjalnych zabiegów, zanim będziemy mogli cieszyć oko ich naturalną urodą… Naturalność żąda pracy.
Nawet wykonywanie prozaicznych maskownic, czyli rozpinanie czarnej tkaniny na cienkiej ramce z MDF-u, nie może zostać w łatwy sposób zautomatyzowane - znowu ręczna robota okazuje się optymalna.
Tymczasem obudowy Xaviana, wykonywane znacznie prostszymi narzędziami, lecz przez dobrze wyszkoloną ekipę, niekoniecznie wyglądają fantastycznie, ale zawsze są perfekcyjne – idealnie złożone, zafornirowane i polakierowane.
Projektom Xaviana może trochę brakuje "szaleństwa", lecz taki to już gust, styl i możliwości. Roberto Barletta odżegnuje się od współpracy z jakimikolwiek designerem, który podpowiadałby mu rozwiązania niepodporządkowane prawom akustyki. Stąd też w jego projektach widać racjonalność, konsekwencję i pewien konserwatyzm.
W "starym młynie" w Hostivicach nie widziałem też pomieszczenia wyposażonego w sprzęt konieczny do projektowania i strojenia zwrotnic (i całych konstrukcji), chociaż jest tam mały pokój odsłuchowy, przygotowany na potrzeby gości. Pod tym kątem szykowane są też dwa jeszcze większe pomieszczenia – oddzielne do stereo i kina domowego – siedziba firmy będzie otwartym dla klientów salonem firmowym.
Płytki drukowane do zwrotnic różnych modeli - każda jest zaprojektowana indywidualnie, pod kątem optymalnego ustawienia komponentów.
"Stemple" służące do wyciskania w drewnie firmowego logo, nazwy modelu i numeru seryjnego - składanego jak w tradycyjnej drukarni.
Regał z chemią – ten pozorny bałagan, brudne słoiki, butelki i inne naczynia najlepiej dowodzą, że jesteśmy w autentycznej fabryce. Do produkcji potrzebne są różne kleje, rozpuszczalniki, lakiery i substancje nasączające.
Roberto Barletta przez wiele lat samodzielnie projektował swoje kolumny – ogólna koncepcja układu, dobór głośników, kształt i detale obudowy, wreszcie układ elektryczny (zwrotnica), a więc ostatecznie wygląd, parametry i brzmienie – wszystko to wynikało z jego osobistych upodobań i umiejętności, jednak od kilku lat strojeniem zwrotnic zajmuje się człowiek z zewnątrz, David Hyka, potrafiący – jak przyznaje sam Barletta, który go przecież zaangażował – robić to jeszcze lepiej, a obydwaj mają takie same poglądy i "osłuchanie". Dlatego brzmienie Xavianów nie ulega zasadniczej zmianie, a jego ważną cechą pozostaje ostrożność w zakresie wysokich tonów. Barletta jasno deklaruje, że nie lubi w najmniejszym stopniu wyeksponowanej góry pasma, mimo że w tę stronę zmierza wielu producentów.
Jego celem nie jest jednak kreowanie wizerunku Xaviana na bazie odmiennego, alternatywnego brzmienia, nie jest to żaden chwyt marketingowy, a wręcz przeciwnie – Barletta realizuje projekty wedle własnego gustu, zarówno jeżeli chodzi o estetykę, jak i dźwięk. To podejście wciąż wynika z pasji, a nie tylko z kalkulacji – produkty Xaviana to w dużej mierze "szczera wypowiedź", a nie sprytne szukanie klienta. Nie sądzę, aby Barletta zamawiał "badania rynku" – cóż ma badać, skoro sam wie, jak głośnik powinien grać i wyglądać...
Roberto Barletta z obudowami Orfeo - jest dumny nie tylko z ich brzmienia, ale i z samej konstrukcji. Obudowy z litego drewna orzechowego i głośniki wytwarzane przez zaprzyjaźnioną włoską firmę wyznaczają ważne cechy produktów kolejnej generacji.
Nieprodukowany już model, co on tutaj robi? Otóż firma świadczy usługi, oczywiście pogwarancyjnie, renowacji podniszczonych obudów.
Oczywiście zastanawia się, co klienci chętnie kupią i za ile. Nie wszystkie jego produkty są bezkompromisowymi projektami marzeń, ale wszystkie przygotowano z uczciwym zaangażowaniem, na temat każdego modelu, o który zahaczała nasza rozmowa, Barletta miał coś konkretnego do powiedzenia – i wcale nie zawsze były to rutynowe zachwyty. Był gotów przyznawać, gdzie znajdują się słabsze strony niektórych konstrukcji i z jakich koniecznych wyborów one wynikają. To między ekspertami rodzi większe zaufanie, niż obietnice "najlepszości".
Wiele firm w ciągu kilku lat wyrasta na mocarzy, ale mniej potrzebna jest do tego audiofilska pasja, a bardziej pieniądze i biznesowe doświadczenie. Xavian w ciągu prawie dwudziestu lat swojej działalności nie nabrał znaczenia globalnego, co w dużym stopniu wyjaśnia jego predyspozycje, ale szans mu nie odbiera.
Takiej tradycji, pozycji i przygotowania mogą Xavianowi pozazdrościć praktycznie wszyscy polscy producenci, jeszcze mniejsi lub słabiej zorganizowani, chociaż od czasu do czasu zapowiadający nam wielkie wydarzenia. Tymczasem Xavian nie szykuje żadnych rewolucji, tylko spokojnie robi swoje. Tak po czesku, z włoskim akcentem.
Andrzej Kisiel