50 lat Bowers & Wilkins

26 stycznia 2017 Branżowe

Jubileusze są doskonałymi okazjami, które wykorzystuje każda profesjonalnie prowadzona firma, aby o sobie przypomnieć, i to poza ramami jakiegokolwiek testu, porównania, ograniczenia do konkretnego produktu. Można sobie napisać laurkę, postawić się na podium, wspominać tylko sukcesy. Takie jest prawo jubilata, wykorzystywane zarówno przez firmy, które mają poważny dorobek, jak i marki, o których wcześniej mało kto słyszał.

Pierwsze konstrukcje Bowers&Wilkins

Tyle na ten temat mówią oficjalne materiały firmowe. Pierwsze konstrukcje były zwykłymi, prostopadłościennymi skrzynkami, z wciśniętą maskownicą, ale już w roku 1970 pojawiło się coś specjalnego - model DM70, a zaraz potem DM70 Continental (z wygiętym frontem modułu niskotonowego).

To rzadziej już wspominane dzieło B&W warte jest przypomnienia, i to z kilku powodów; po raz pierwszy odseparowano sekcję średnio-wysokotonową, zbudowano ją w oparciu o przetworniki elektrostatyczne (które nie pojawiają się w późniejszych konstrukcjach B&W), podczas gdy sekcja niskotonowa oparta jest na głośniku dynamicznym - mamy więc do czynienia z pierwszą konstrukcją hybrydową, w których teraz specjalizuje się Martin-Logan, ale ich prapoczątkiem okazuje się być właśnie B&W DM70.

 

Sekcja elektrostatyczna jest oparta na 11 mniejszych przetwornikach, ułożonych w poziomie, ale na łuku - w celu uzyskania lepszego rozpraszania, i znowu przypomina to kształt współczesnych paneli elektrostatycznych amerykańskiej firmy. Co więcej, DM70 było pierwszą konstrukcją, w której B&W zastosowało przetworniki własnej produkcji - co od tej pory stało się normą i pozwoliło pójść swoją drogą, w wielu aspektach wyprzedzając konkurentów.

Pierwszym owocem współpracy z Kennethem Grange był DM6 (rok 1976), zwany "ciężarnym pingwinem". No cóż, moda się zmienia, i nie wszystkie projekty, nawet najlepszych designerów, wytrzymują upływ czasu. W tej też konstrukcji po raz pierwszy zastosowano głośnik z membraną z Kevlaru, który potem na bardzo długo stał się jednym z symboli technicznego zaawansowania B&W, i do dzisiaj pełni ważną rolę w konstrukcjach serii 600 i CM.

Kevlar od dawna nie jest sensacją, stosowany już przez wiele innych firm, ale w połowie lat 70-tych był materiałem fantastycznym, a DM6 był czymś wręcz awangardowym, nawet, jeżeli dalekim od uniwersalnego piękna. Ale starania o nadanie kolumnom kształtów nowoczesnych, eleganckich, a przy tym oryginalnych, charakterystycznych dla firmy, i związanych z założeniami akustycznymi ("forma podąża za treścią"), stały się już stałym czynnikiem w procesie projektowania, co najmniej modeli w wyższej półki.

Relatywnie mało znana, ale historycznie ważna konstrukcja - DM7.2 z roku 1977, w której po raz pierwszy, głośnik wysokotonowy wyekspediowano na szczyt obudowy. Płaska membrana jednostki umieszczonej najniżej sugeruje, że jest to membrana bierna, więc byłby to układ dwudrożny.

Relatywnie mało znana, ale historycznie ważna konstrukcja - DM7.2 z roku 1977, w której po raz pierwszy, głośnik wysokotonowy wyekspediowano na szczyt obudowy. Płaska membrana jednostki umieszczonej najniżej sugeruje, że jest to membrana bierna, więc byłby to układ dwudrożny.

Matrix 801

W roku 1979 pojawiła się konstrukcja wciąż dobrze pamiętana, będąca protoplastą dla współczesnych modeli referencyjnych - Model 801, ewoluujący kilka lat później w Matrix 801, który rozprzestrzenił się po studiach na całym świecie, poczynając od Abbey Road.

Największy moduł tej konstrukcji zawierał 30-cm głośnik niskotonowy z membraną z Cobexu, ponad nim znajdowała się mniejsza skrzyneczka, z 12-cm głośnikiem średniotonowym, z membraną z Kevlaru, a na samym szczycie - 25-mm aluminiowa kopułka wysokotonowa; podstawowe założenie - układ trójdrożny z odseparowanymi (w oddzielnych obudowach, nie tylko komorach utworzonych wewnątrz obudowy) głośnikami, pozostało ważne aż do dzisiaj, i jest stosowane w najlepszych modelach serii 800 D3, chociaż nie ma obecnie modelu o symbolu 801 (zastrzeżonego dla konstrukcji z jednym, dużym niskotonowym).

Matrixem firma B&W, jako jedna z pierwszym firm, otworzyła nowy "front walki" o jeszcze wyższą jakość przetwarzania; do tamtej pory udoskonalano głównie przetworniki, szukano ich najlepszych konfiguracji, sposobów filtrowania, a w zakresie projektowania obudów - metod strojenia bas-refleksu, dochodząc wreszcie (dzięki ustaleniu parametrów Thiele-Smalla) do zadowalających rezultatów. Obudowy były jednak zwykle dość prostymi skrzynkami o wymaganej objętości.

B&W poszło dalej, szukając najlepszego rozwiązania innych problemów, związanych z wibracjami ścianek obudowy i falami stojącymi powstającymi wewnątrz; na tamtym etapie rozwiązaniem tym stała się więc obudowa typu Matrix - z wewnętrzną kratownicą, wzmacniającą i wytłumiającą obudowę. Rozwiązanie było "inteligentne" a nie "siłowe" o tyle, że kratownica wcale nie została złożona z elementów o znacznej grubości - ważniejsza była liczba wzmocnień i wiązań z zewnętrznymi ściankami obudowy w określonych miejscach, a nie zwiększanie masy.

Matrix 801 był największym sukcesem, którego doczekał John Bowers; produkowany przez prawie 20 lat, w kilku zmodyfikowanych wersjach, został ostatecznie zastąpiony, tak jak cała seria Matrix 800, przez Nautilusa 801 (i serię Nautilus 800), w roku 1998. Jednak zanim to się stało, na warsztat weszło największe dzieło firmy - oryginalny Nautilus. Również tutaj fundamenty położył sam John Bowers, bowiem punktem wyjścia był jego zamysł stworzenia konstrukcji z całkowicie "martwą" obudową, która nie będzie oddziaływała "zwrotnie" na głośnik, co zawsze oznacza dodanie zniekształceń, ani też sama nie będzie "grała".

Pierwszą konstrukcją z obudową typu Matrix był Matrix 801 - słynna „pralka”, którą doceniły studia nagraniowe na całym świecie. Z tej formy wyrosły potem kolejne generacje osiemsetek. Obowiązkowa stała się średniotonowa „głowa”, a na niej wysokotonowe „oko”.

Pierwszą konstrukcją z obudową typu Matrix był Matrix 801 - słynna "pralka", którą doceniły studia nagraniowe na całym świecie. Z tej formy wyrosły potem kolejne generacje osiemsetek. Obowiązkowa stała się średniotonowa "głowa", a na niej wysokotonowe "oko".

Nautilus

Pierwsze przymiarki miały miejsce w roku 1985, i były bardzo ambitne; obudowę wręcz zlikwidowano, redukując ją do otwartej odgrody (czyli tworząc akustyczny dipol), i szukając jej optymalnego kształtu; z tego etapu pochodzi odgroda w kształcie słońca...

Niestety, słońce zaczęło zachodzić, John Bowers ciężko zachorował, i prace zostały wstrzymane. Jednak na kilka tygodnie przed swoją śmiercią, już wyłączony z bieżących działań firmy, polecił swojemu następcy (na stanowisku właściciela i szefa firmy), Robertowi Trunzowi (wcześniej, od 1981 roku, kierującemu marketingiem), aby prace nad tym projektem były kontynuowane, i aby zajął się nimi młody wówczas konstruktor, Laurence Dickie (który był też wynalazcą obudowy Matrix); kilka lat później gotowa była konstrukcja, którą dopiero wówczas nazwano Nautilus (ze względu na jej kształt, u początków tego projektu zupełnie nieznany).

Laurence Dickie nie kontynuował wątku otwartej odgrody, lecz wciąż w ramach koncepcji "idealnej" obudowy pracował nad linią transmisyjną - taką, która całkowicie tłumi falę od tylnej strony membrany, nie pozwalając też na żadne wewnętrzne odbicia, które by do niej wracały. Po raz pierwszy (i ostatni) w konstrukcji B&W zastosowano taką właśnie obudowę, komplet głośników z membranami metalowymi (aluminiowymi), układ czterodrożny, ponadto był to układ z aktywnymi zwrotnicami, wymagający podłączenia zestawu czterech końcówek mocy (do jednej kolumny).

Laurence Dickie przygotował więc konstrukcję zupełnie inną niż wszystko, co wcześniej i później pojawiło się w ofercie B&W, może się wydawać, że zupełnie "odleciał". Nie jest jednak wcale pewne, że Nautilus nie miał być początkiem całej serii, mniejszych Nautilusów. A raczej jest wielce prawdopodobne, że miał być, i prace były już całkiem zaawansowane, bowiem sam widziałam na "deskach kreślarskich" (a dokładnie - na ekranach komputerów) działu projektowego B&W przekroje... trójdrożnego Nautilusa.

W roku 1998 wprowadzono serię Nautilus 800; w modelu Nautilus 801 zastosowano jeszcze większy niskotonowy, niż w Matrixie 801 - 38-cm, ale kolejne generacje serii 800 nie miały już w swoim składzie analogicznej konstrukcji, największe dzisiaj 800 D3 mają dwa 25-cm. Łączna powierzchnia membran jest podobna, a sylwetka kolumny bardziej szczupła.

W roku 1998 wprowadzono serię Nautilus 800; w modelu Nautilus 801 zastosowano jeszcze większy niskotonowy, niż w Matrixie 801 - 38-cm, ale kolejne generacje serii 800 nie miały już w swoim składzie analogicznej konstrukcji, największe dzisiaj 800 D3 mają dwa 25-cm. Łączna powierzchnia membran jest podobna, a sylwetka kolumny bardziej szczupła.

Oryginalny, jedyny, wręcz samotny... niewpisany w żadną serię, "prawdziwy" Nautilus.

Oryginalny, jedyny, wręcz samotny... niewpisany w żadną serię, "prawdziwy" Nautilus.

BOWERS & WILKINS NAUTILUS - TEST

Seria 800

Ostatecznie z tego kierunku rozwoju oferty zrezygnowano; problemem były zarówno koszty wytwarzania obudów, jak i przystosowania oryginalnej koncepcji do stosowania układu pasywnego; metalowe membrany wymagały precyzyjnego filtrowania, a sekcja niskotonowa pracowała przy bardzo niskiej dobroci układu rezonansowego, wymagającego korekcji charakterystyki przetwarzania (dla osiągnięcia niskiej częstotliwości granicznej); Nautilusa jednak całkowicie nie porzucono.

Nazwa ta pojawiła się w kolejnych rozwiązaniach, które cokolwiek miały z nim wspólnego (wydłużona komora wytłumiająca przetworników wysokotonowych), ochrzczono tak nawet całą referencyjną serię 800, która zastąpiła serię Matrix 800, wreszcie sam Nautilus wciąż pozostaje w produkcji i jest najdroższą konstrukcją Bowers&Wilkins. Czy najlepszą? Każda odpowiedź wywoła konfuzję; Nautilus jest w ofercie już od ponad dwudziestu lat!

Teraz wróćmy jeszcze do tej chwili, w której John Bowers, jakby swoją ostatnią wolą, poleca kontynuowanie prac nad projektem, który zakończył się stworzeniem Nautilusa... do samego końca John Bowers szykował nam głośnikowe doskonałości. Po śmierci Johna Bowersa firmę B&W przejął więc Robert Trunz, a niedługo wcześniej, amerykańską dystrybucję B&W kupił (od Bruce Emersona) Joe Atkins, człowiek, który jak sam przyznał: "nigdy wcześniej nie słyszał o B&W, nigdy nie miał głośników, nigdy nie miał kawałka muzyki" - cokolwiek by to znaczyło, brzmi niedobrze. Ale amerykańska dystrybucja B&W wyrosła na taką potęgę, że jej wartość niemal zrównała się z wartością macierzystej firmy B&W.

Model 808 przeobraził się w Matrixa 800 - Matrix 801 wcale nie był największym Matrixem. Te wspaniałe kolumny sprowadził do Polski, na początku lat 90- tych, nasz pierwszy dystrybutor B&W, Pan Kazimierz Sielczak (ulica Lewicka, firmy już nie pomnę...).

Model 808 przeobraził się w Matrixa 800 - Matrix 801 wcale nie był największym Matrixem. Te wspaniałe kolumny sprowadził do Polski, na początku lat 90., nasz pierwszy dystrybutor B&W, Pan Kazimierz Sielczak (ulica Lewicka, firmy już nie pomnę...).

To znowu robi wrażenie - trochę zapomniany, a przecież imponujący fl agowiec z roku 1985, model 808. Dwie 30-tki z membranami Cobexowymi, dwie 10-tki z membranami Kevlarowymi, kopułka wysokotonowa jednak wciąż miękka, poliamidowa (32 mm). Równie fascynująca i zastanawiająca jest instrukcja obsługi - zawierająca nie tylko dokładny opis konstrukcji, ale i bogaty zestaw pomiarów; charakterystyki przetwarzania w polu otwartym („zdjęta w największej komorze bezechowej w Europie, w Garston, w Anglii”), dla czterech różnych ustawień (daleko od ścian, przy ścianie z tyłu, przy ścianie bocznej, w narożniku pomieszczenia), charakterystyki dla różnych pozycji regulatorów, charakterystyki 2. i 3. harmonicznej, rysunki pokazujące obszar prawidłowej stereofonii dla różnych ustawień... Wtedy traktowało się te sprawy poważniej.

To znowu robi wrażenie - trochę zapomniany, a przecież imponujący flagowiec z roku 1985, model 808. Dwie 30-tki z membranami Cobexowymi, dwie 10-tki z membranami Kevlarowymi, kopułka wysokotonowa jednak wciąż miękka, poliamidowa (32 mm).

Równie fascynująca i zastanawiająca jest instrukcja obsługi - zawierająca nie tylko dokładny opis konstrukcji, ale i bogaty zestaw pomiarów; charakterystyki przetwarzania w polu otwartym ("zdjęta w największej komorze bezechowej w Europie, w Garston, w Anglii"), dla czterech różnych ustawień (daleko od ścian, przy ścianie z tyłu, przy ścianie bocznej, w narożniku pomieszczenia), charakterystyki dla różnych pozycji regulatorów, charakterystyki 2. i 3. harmonicznej, rysunki pokazujące obszar prawidłowej stereofonii dla różnych ustawień... Wtedy traktowało się te sprawy poważniej.

Od roku 1994 Trunz i Atkins byli wspólnikami, a dwa lata później Trunz sprzedał swoje udziały, i Atkins stał się jedynym właścicielem całego konglomeratu Bowers & Wilkins. Wreszcie w tym roku (2016), Atkins sprzedał B&W firmie Eva Automation, skupionej na innowacyjnych technologiach. Co o tym myśleć? Nic złego.

Zwykle nie zdajemy sobie sprawy, kto jest właścicielem nawet najbardziej znanych firm, a współcześnie właściciel jest zwykle rozproszony i "zakodowany" w bardzo skomplikowanych relacjach finansowych; udziały mają inne firmy, konsorcja, fundusze, banki; B&W chwali się przynajmniej tym, że właściciel jest jeden, nie jest anonimowy i ukryty, a ostatecznie klienta najbardziej interesować powinien sam produkt, którego... może stać się właścicielem.

Sam John Bowers nie miał serca do projektowania kolumn z niższej półki, chociaż zgodził się na wprowadzenie ich do swojej oferty, przecież jako ówczesny właściciel firmy. Nawet, jeżeli jego pierwsze konstrukcje, z lat 60., wyglądają dzisiaj archaicznie, to wówczas były efektem jego osobistego, bezkompromisowego podejścia. Kiedy więc w latach 80. zapadła decyzja, dyktowana kalkulacją biznesową, aby przygotować serię kolumn przystępniejszych cenowo (które zapoczątkowały serię 600), prace nad nimi przejął Steve Roe; również dlatego, że zdawano sobie sprawę, że będą to kolumny głównie dla ludzi słuchających muzyki popularnej, podczas gdy John Bowers słuchał tylko klasyki.

Seria DM

Kolumny kolejnych serii DM zdobyły jednak ogromną popularność na całym świecie; na początku lat 90., gdy firma B&W weszła na rynek polski, w sprzedaży była pierwsza edycja serii DM600, i odniosła również u nas ogromny sukces, mimo że ceny znacznie przekraczały to, do czego byliśmy przyzwyczajeni.

Świetnie sprzedawał się nawet najdroższy model tej serii, DM640, zdecydowany faworyt w swojej klasie cenowej. W połowie lat 90. znacznie rozwinięto ofertę w zakresie średnio-, a nawet niskobudżetowym; pojawiła się druga generacja serii 600, nieco droższa seria P (kilka lat później zastąpiona przez serię CM), a także tańsza seria 300. Kto ją pamięta?

Doczekała się tylko dwóch modeli - podstawkowych 302 (te zdobyły nawet nagrodę EISA) i wolnostojących 305, i była kolejnym etapem udoskonalania obudowy, w takim zakresie, w jakim jest to możliwe w danej klasie cenowej; wprowadzono w nich kliny, mające na celu rozpraszanie rezonansów (system Prism), jednak nie był on później stosowany, seria 300 też nie była kontynuowana, B&W wycofało się z tego segmentu rynku (tak tanich głośników), co wiązało się też z innym ważnym elementem polityki: produkty Bowers & Wilkins nie mogą być sprzedawane w "sieciach", a jedynie w specjalistycznych salonach.

Od początku lat 90. B&W już nie tylko eksperymentowało i poszukiwało, co pozwalało sobie na odrobinę szaleństwa; mając w ofercie zarówno szeroką gamę w miarę „normalnych” konstrukcji, od czasu do czasu wprowadzało „wynalazki” (dzisiaj bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów).

Od początku lat 90. B&W już nie tylko eksperymentowało i poszukiwało, co pozwalało sobie na odrobinę szaleństwa; mając w ofercie zarówno szeroką gamę w miarę "normalnych" konstrukcji, od czasu do czasu wprowadzało „wynalazki” (dzisiaj bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów).

Seria 800 D3

Nautilus stoi samotnie na szczycie oferty, a seria 800 jest wciąż udoskonalana; jej ostatnia edycja - D3 - pojawiła się w zeszłym roku, a najlepszy model - 800 D3 - pół roku temu. Najnowsza generacja wyraźnie zmieniła kształty (obudów), a także pożegnała się z Kevlarem (pozostał jednak w tańszych seriach, CM i 600).

W jego miejsce, w głośnikach średniotonowych, wprowadzono nowy materiał Continuum, swoją nazwą symbolicznie podkreślający kontynuację - pleciona membrana ma optymalne właściwości dla przetwarzania średnich częstotliwości. W zakresie wysokich tonów największym osiągnięciem są kopułki diamentowe, które już dekadę temu, w serii 800, zastąpiły aluminiowe.

Głośniki niskotonowe mają bardzo sztywne membrany "sandwiczowe". Od czasu pierwszej serii 800 wymieniono więc materiały membran wszystkich głośników. Poważnie zmieniono też topologię filtrów - od ok. dziesięciu lat, konstruktorzy firmy są głęboko przekonani do stosowana filtrów 1. rzędu w sekcji wysokotonowej, podczas gdy głośniki niskotonowe podłączone są zwykle przez filtry 3. rzędu, a średniotonowe - przez filtry 1. i 2. rzędu. Daje to dość specyficzną kombinację, po której można wręcz poznać (patrząc tylko na schemat zwrotnicy) konstrukcję B&W, zwłaszcza trójdrożną, ma też wyraźne przełożenie na brzmienie, detaliczne, przejrzyste i przestrzenne.

Eksperymenty B&W obejmowały chyba wszelkie rozsądne konfi guracje, łącznie z konstrukcją modułową, w której głośniki niskotonowe skierowane były do tyłu; moduł średnio-wysokotonowy mógł działać samodzielnie, był to więc system satelity z subwooferem (pasywnym).

Eksperymenty B&W obejmowały chyba wszelkie rozsądne konfiguracje, łącznie z konstrukcją modułową, w której głośniki niskotonowe skierowane były do tyłu; moduł średnio-wysokotonowy mógł działać samodzielnie, był to więc system satelity z subwooferem (pasywnym).

Słuchawki

Od kilka lat Bowers & Wilkins rozszerza ofertę także w innych kierunkach, przekraczając granice ścisłej głośnikowej specjalizacji; robi to jednak w ostrożny, przemyślany, i znowu specyficzny sposób. Słuchawki B&W można jeszcze uznać za "normalne", w tej dziedzinie konkurencja jest tak duża, a jej pomysły tak zróżnicowane i fantastyczne, że nie ma gwarantowanego sposobu, aby zdobyć pozycję lidera, gdy proponuje się model za ponad 3000 zł (najnowsze P9 Signature) - inni mają w ofertach propozycje znacznie droższe,i w skali bezwzględnej pewnie jeszcze lepsze. Jednak Zeppelin, czyli stacja dokująca dla iPodów, to był już produkt wyjątkowy, bowiem pojawił się w tłumie stacji z założenia niskiej klasy, przeznaczonych do obsługi "empetrójek".

Zeppelin

Zeppelin nie był jednak "sztuką dla sztuki", tym ruchem B&W nie chciało tylko udowodnić, że potrafi zrobić stację dokującą lepszą niż wszystkie inne, ale dobrze rozpoznało rynek i potencjalne zapotrzebowanie na tego typu produkt, rosnące wraz z wyższą jakością plików, które mamy w swoich przenośnych "grajkach". Z kolei Panorama jest jednym z kilku najlepszych soundbarów, i chociaż jej cena nie pozwala na masową sprzedaż, to i tak bardzo wielu użytkowników wysokiej klasy telewizorów może ustalić, że to jest właśnie najlepsze dla nich rozwiązanie. Co by na to powiedział John Bowers? Pewnie to, co zwykle: Jak już musicie to robić, róbcie to najlepiej, jak można...

Ciekawe, że nie wykorzystano jak dotąd okazji, aby przedstawić konstrukcję jubileuszową, przygotowaną specjalnie na 50-lecie. Może jednak żadna nie byłaby aż tak doskonała, aby dźwigać ciężar takiej odpowiedzialności, takiej tradycji i osiągnięć? Jak podsumować w jednym produkcie to wszystko, o czym tutaj napisaliśmy?

BOWERS & WILKINS ZEPPELIN WIRELESS - TEST

Na trzydziestolecie firmy zaprojektowano Signature 30; podobnie jak w Signature 25 (konstrukcja podstawkowa, przygotowana na 25-lecie), cewki wszystkich głośników nawijane były srebrnym drutem, a kolumny parowane z dokładnością do 0,2 dB (pierwszy z lewej); Signature Diamond - model przygotowany na 40-lecie, niedługo po wprowadzeniu diamentowych wysokotonowych do drugiej generacji serii 800. To już nie high-end, to już rynek dóbr ultraluksusowych. Projektant (od strony wizualnej) - ponownie Kenneth Grange, który dwadzieścia lat wcześniej był współautorem DM6.

Na trzydziestolecie firmy zaprojektowano Signature 30; podobnie jak w Signature 25 (konstrukcja podstawkowa, przygotowana na 25-lecie), cewki wszystkich głośników nawijane były srebrnym drutem, a kolumny parowane z dokładnością do 0,2 dB (pierwszy z lewej).


Signature Diamond - model przygotowany na 40-lecie, niedługo po wprowadzeniu diamentowych wysokotonowych do drugiej generacji serii 800. To już nie high-end, to już rynek dóbr ultraluksusowych. Projektant (od strony wizualnej) - ponownie Kenneth Grange, który dwadzieścia lat wcześniej był współautorem DM6.

NASZE WSZYSTKIE TESTY URZĄDZEŃ BOWERS & WILKINS >>

Andrzej Kisiel

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu