Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, ale powinna się bać udawanej samokrytyki… Więc trochę się boimy, ale stawiamy pytania i szukamy odpowiedzi. Zestaw testów pierwszego numeru 2023 roku wszystkich nie uszczęśliwi, bo nie ma na to szans żadne pojedyncze wydanie – tak wiele mamy kategorii sprzętu w tak dużym zakresie cen. AUDIO 1/2023 zawiera tematy niemal egzotyczne dla większości audiofi lów, chociaż z różnych powodów.
Największe szanse na praktyczną użyteczność ma test amplitunera wielokanałowego Cinema 70, jednak kino domowe pozostaje poza obszarem zainteresowań większości, skupionej na stereo. Tym bardziej tanie soundbary, dominujące na rynku sprzętu popularnego – to jakość dźwięku poniżej progu naszych oczekiwań.
Wysokiej klasy przedwzmacniacze gramofonowe to temat dla najbardziej zaangażowanych miłośników analogu. Wielu traktuje gramofon z szacunkiem, ale żeby aż tak... Wreszcie kolumny Beolab 90 – "kosmos", obiekt nieprzystępny zarówno swoją ceną, jak i nowatorską koncepcją. Amatorzy systemów stereo z najwyższej półki są zwykle konserwatywni, więc w kultywowaniu dawnych schematów widzą dla siebie i dla sprzętu najlepszą drogę.
Takiego myślenia nauczyły nas doświadczenia z nierozsądnymi pomysłami kina domowego (stąd powrót do stereo), dawniejszy nadmierny optymizm co do możliwości techniki cyfrowej (stąd powrót do analogu), kilka innych "rewolucji" lub niedopracowanych innowacji, które musiały przejść choroby wieku dziecięcego (klasa D, pliki, transmisja bezprzewodowa itd.).
Jesteśmy też po ludzku leniwi i chcemy dalej jechać w starych koleinach, mając za usprawiedliwienie taką właśnie niełatwą historię. Mimo to postęp – w najlepszym tego słowa znaczeniu, jako poprawa w sprawach zasadniczych, a więc przede wszystkim jakości dźwięku, ale też wygody i wyglądu, a nie tylko zmiana dla zmiany, w imię poszukiwania "nowoczesności" i podążania za "trendami" – wymaga eksperymentów, w tym nieudanych, odwagi i wytrwałości, również od klientów gotowości do wysiłku poznawania nowych rozwiązań. Nawet jeżeli nie od razu zakupu kolumn za pół miliona (to rzeczywiście ponad siły prawie wszystkich…), to zrozumienia, jak one działają.
Chociaż próby zrozumienia… I w tym AUDIO chce uczestniczyć, w tym pomagać. Dlatego prezentacja Beolabów 90 jest tak obszerna, ponieważ jest o czym pisać, co tłumaczyć. Zdajemy sobie sprawę, że takie opisy wykraczają poza format typowych testów, zamieszczanych na łamach pism specjalistycznych, co z jednej strony budzi wątpliwości co do sensu takich (naszych) działań, a z drugiej – jest powodem do dumy. Bo jeżeli nie my, to kto? Chyba już nikt.
Tak długich opisów nie opłaca się fundować, skoro zaoszczędzone miejsce można by przeznaczyć na test np. wielu kabli i rozpływając się nad ich walorami brzmieniowymi chce się zadowolić zarówno czytelników, jak dystrybutorów. A może się jednak opłaca, bo po owocach ich poznacie – a ostatecznym owocem jest nasza pozycja.
Działamy wedle rozpoznania merytorycznego znaczenia pewnych tematów, nie żałując im czasu i miejsca, podobnie jak swojego wysiłku i pasji nie żałowali projektanci Beolaba 90, nieograniczeni przez "zarząd" ściśle określonym budżetem, terminami, a nawet koncepcją ustaloną "badaniami rynku".
W tym przypadku badali wszystko sami inżynierowie, tak jak my na końcu zbadaliśmy ich dzieło. Dlatego tak bardzo mi się ono podoba, bo mimo swojej technicznej nowoczesności… jest pozytywnie nienowoczesne w bezkompromisowej genezie pozostawienia całego przedsięwzięcia w gestii konstruktorów, a nie "menadżerów". A dlaczego piszemy o soundbarach?
Bo sprzedają się jak świeże bułeczki i są rzeczywiście bardzo potrzebne "Kowalskim". To, że ich producenci obiecując dźwięk dookólny, obiecują gruszki na wierzbie, ani nie znajduje potwierdzenia w naszych relacjach, ani nie podważa sensu istnienia tej kategorii urządzeń. Soundbar i bez Dolby Atmos jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla dużej grupy użytkowników telewizorów… którzy chcą się czuć użytkownikami kina domowego najnowszej generacji.
Andrzej Kisiel