Pomorze Gdańskie nie tylko ekstremum metalowym stoi, a seria "Swingujące 3-Miasto jest tego najlepszym dowodem. Za otwieranie oczu zaślepionej Behemothem młodzieży oraz za przypominanie starszym korzeni trójmiejskiej sceny odpowiada Marcin Jacobson, będący kimś w rodzaju dyrektora artystycznego. To ten znany manager, producent, wydawca, ale i dziennikarz odgrzebał i dobrał materiał oraz opisy zamieszczone w książeczkach.
W moje ręce trafiło trzecie wydawnictwo sygnowane marką "Swingujące 3-miasto". Tym razem mamy do czynienia ze składem Antykwintet (gdzie indziej nazywanym Antiquintet), założonym w 1978 roku przez Leszka Kułakowskiego, Józefa Eliasza, Antoniego Śliwę i Lecha Wielebę. Dwaj pierwsi stali się muzykami wielkiego formatu, kompozytorami i promotorami jazzu, pozostali (w tym także Mariusz Stopnicki i Marian Szarmach) również byli cenieni jako instrumentaliści.
Na płycie poświęconej Antykwintetowi znajdziemy siedem nagrań – wszystkie zarejestrowano w ramach festiwalu Jazz Nad Odrą we Wrocławiu w latach 1978-80, gdzie formacja uczestniczyła w konkursie (który zresztą w 1980 roku wygrała). To porcja nowoczesnego jazzu, wyjątkowego ze względu na obecność fletu w składzie, przez co dźwięki Antykwintetu fanom rocka (czyli mnie) mogą w pierwszej kolejności skojarzyć się raczej z King Crimson, niż tradycyjnymi grupami jazzowymi.
Mamy tu dzikiego "Stasinka" z solówką na perkusji, mamy faktycznie swingującą "Gonitwę siódmą", posłuchamy też cudownej ballady "Reinkarnacja", za którą to kompozycję Kułakowski dostał nagrodę na wspomnianym już wrocławskim festiwalu.
Płyta Antykwintetu z serii "Swingujące 3-miasto" jest nie dość, że świetną lekcją nieco zapomnianej historii (zespół przestał istnieć w 1981 r.), to jeszcze dawką jazzu na najwyższym poziomie. Słucha się jej z niekłamaną przyjemnością. Mówi wam to człowiek, który na co dzień z jazzem nie obcuje.
Jurek Gibadło
Soliton