Postać Rodziewicza mogła być dotychczas kojarzona z działalnością takich rockowych formacji, jak Atrakcyjny Kazimierz, Opera, Republika, Kayah czy Kult. Jednakże stylistyka jazzowa nie była nigdy obojętna temu saksofoniście barytonowemu z Torunia, czemu dał wyraz we wcześniejszym wespół firmowanym projekcie "Q Ya Vy II".
Ten album, o tytule wziętym z przeliterowania angielskiej wymowy nazwiska autora, należy więc uznać za debiut autorski. Analogowe wydanie niniejszego tytułu prezentuje się bardzo atrakcyjnie dzięki trafnemu połączniu barw, nowoczesności i prostoty okładki.
Audiofilskie tłoczenie 500 egzemplarzy płyty "Rojazzvitch" na grubym, wielokolorowym i półprzeźroczystym plastiku, nie jest pomysłem pionierskim, ale niewątpliwie dodaje emocji…, budzi też refleksję.
Czy wszystkie kolory krążka zawierają ten sam rodzaj plastiku, by po iluś tam latach nie przejawiać odmiennych właściwości, słyszalnych przy odtwarzaniu?
Kiedyś prorokowano, że kompakt czy taśma magnetofonowa zachowają swe właściwości do 50 lat, z czym można oczywiście polemizować. Jakość dobrze wytłoczonych i dobrze traktowanych płyt winylowych wydaje się być niezmienną już od ponad 70 lat. Poszczególne utwory na tej płycie brzmią bez zarzutu, natomiast słychać dość wyraźny szum między utworami.
Płyta firmowana przez Jacka Rodziewicza powstawała w Polsce i USA, a w jej nagrywaniu (oprócz lidera) wzięli udział znakomici muzycy: Steve Nash – preparacje elektroniczne, Maciej Sikała – saksofony tenorowy i sopranowy oraz Marcin Gawdziś – trąbka. Bogaty pejzaż muzyczny wzbogaciły też partie wokalne (Kayah), skrzypiec, gitary, fortepianu i perkusji.
Zawarta na krążku eklektyczna muzyka ma absolutnie autorski charakter. Rodziewicz doświadczony wieloletnim muzykowaniem ciekawie skomponował i bardzo starannie zaaranżował cały materiał mający odzwierciedlać zarówno jego stylistyczne upodobania, jak i aktualnie pozytywny stan ducha.
Wyjątek w repertuarze stanowi równie oryginalna jak reszta interpretacja Coltrane’owskiego tematu "Central Park West", pełna instrumentalno-wokalnych przeplatanek, zamgleń i cytatów.
Jak w przypadku wielu albumów, jakie pojawiły się w ostatnich czasach, materiał na płytę "Rojazzvitch" powstawał w pandemicznej izolacji, co sygnalizuje wtrącony komunikat pandemiczny w otwierającym temacie "Sopot, Jazz & Her".
Poszczególne utwory osadzono najczęściej na hip-hopowych podkładach rytmicznych, które zostały dalej modyfikowane poprzez łamanie, przyspieszanie lub wzbogacanie wtrętami industrialnymi.
Niezwykle pozytywne wrażenie robią wartko prowadzone i świetnie skonstruowane partie solowe jasno brzmiącej trąbki oraz bogatych tonów saksofonów. Kompozycję "Steve Nash Flow" pięknie przyozdobił partią na fortepianie elektrycznym sam Piotr Wyleżoł.
Cezary Gumiński
YAZZ RECORDS/KAYAX