"Mój bohater fortepianu" - mówi o swoim pianistycznym idolu (kiedyś tak mówił o Fryderyku Chopinie) Franciszku Liszcie ikona młodych wielbicieli muzyki klasycznej - Lang Lang. No ale skończył się przecież Rok Chopinowski, a trwa Rok Lisztowski.
Ciekawe, co pianista powie w roku 2013… Mamy zatem zupełnie innego Lang Langa. Już nie z fryzurą na "Irokeza" i nie w specjalnych adidasach. Ale też nie we fraku i lakierkach, jak w czasie występów w triach Czajkowskiego i Mendelssohna. Raz jest szalony, a raz stateczny. Wszystko zależy, komu się akurat chce podobać. W I Koncercie fortepianowym Es-dur, zwanym trianglowym, który stanowi pendant do Sonaty h-moll, Lang Lang zachwyca precyzją i wirtuozerią.
Inna sprawa, że w utworze, który stanowi połączenie poematu symfonicznego z koncertem, pianiście towarzyszą wiedeńscy filharmonicy z Walerym Giergiewem. Świetne są transkrypcje, przekonująco liryczna 3 Liebestraum. Ale Lang Lang nie byłby do końca sobą, gdyby nie zagrał tak, jak potrafią grać tylko młodzi, współcześni pianiści - bezkompromisowi i niczym idealnie wytrenowani, dzięki najnowszym technologiom, stumetrowcy - niewiarygodnie szybko i bez najmniejszej refleksji. Chodzi o 6. Rapsodię węgierską.
Barbara Tenderenda
SONY CLASSICAL 2011