Nie sposób odpowiedzieć na pytanie: jaka byłaby polska muzyka symfoniczna bez Zygmunta Noskowskiego? Niewątpliwie inna i prawdopodobnie uboższa. Szczególną jego zasługą - co znacznie wyróżnia go spośród współczesnych mu polskich kompozytorów - jest zwrócenie baczniejszej uwagi na technikę orkiestracji.
Inspirowali go w tym względzie zwłaszcza Liszt, Berlioz czy Borodin. Toteż dzieła Zygmunta Noskowskiego, choćby z tej racji, zasługują na pamięć i stałe miejsce w repertuarach koncertowych polskich orkiestr. Tak zresztą bywa, ale wyłącznie w przypadku małych, krótkich form, takich jak poemat symfoniczny "Step" czy uwertura "Morskie oko". Jednak z drugiej strony Zygmunt Noskowski był kompozytorem tradycyjnym, unikającym stosowania nowych pomysłów, które tak bardzo i nieuchronnie odmieniły muzykę przełomu XIX i XX wieku.
Pierwszą z trzech symfonii A-dur skomponował jeszcze w czasach studiów berlińskich i tam też nastąpiło jej prawykonanie. Uwertura koncertowa "Morskie oko" jest wyrazem fascynacji Podhalem, będącym dla ówczesnych twórców kwintesencją polskiego folkloru. Obraz dramatyczny w pięciu aktach "Pan Żołzikiewicz", którego uwertura kończy płytę, powstał na podstawie "Szkiców węglem" Żeromskiego.
Barbara Tenderenda
STERLING CDS 2009