Jeśli brakowało mi kogoś, oprócz Marthy Argerich, na tegorocznym festiwalu "Chopin i jego Europa", to był to Nelson Freire. Znakomity, dojrzały artysta, jeden z tych, którzy pozwalają wierzyć, że są jeszcze na świecie pianiści, którzy grają tak jak najwybitniejsi mistrzowie klawiatury robili to w XX wieku.
Z okazji jubileuszu siedemdziesiątych urodzin artysty Decca wydała album jego nagrań radiowych z lat 1968 - 1979. Znalazły się wśród nich następujące utwory: I Koncert e-moll op. 11 Fryderyka Chopina z Orkiestrą Symfoniczną NDR w 1968 r., Introdukcja i Koncert Allegro d-moll op. 134 Roberta Schumanna z Orkiestrą Symfoniczną Radia Bawarskiego w 1971 r. i I Koncert b-moll op.23 z Orkiestrą Filharmoniczną de L"ORTF w 1969 r. z Kurtem Masurem.
Na drugiej płycie mamy I Koncert des-moll op. 10 Sergiusza Prokofiewa z Bawarczykami z Monachium w 1974 r., II Koncert A-dur S 125 też z Radiowcami z Monachium w 1979 r. oraz III Koncert d-moll op. 30 z Orkiestrą Filharmoników z Rotterdamu z Davidem Zinmanem w 1979 r.
Najmniej podobał mi się Chopin. Nie mówię nawet o pewnych nietrafionych dźwiękach, ale o samej interpretacji utworu. Chyba jeszcze wówczas Freire nie dojrzał do tak trudnej muzyki. Natomiast najbardziej podobał mi się Liszt. Zresztą nic dziwnego, bo nauczycielką Nelsona była Lucia Branco, która studiowała u Arthura de Greef - ucznia Liszta.
Stanisław Bukowski
DECCA