Swoją nazwę Suity francuskie zawdzięczają biografowi Jana Sebastiana Bacha, który sugerował inspirację stylem francuskim, i tym różnią się od Suit angielskich Bacha. Muzykolodzy zauważają, że to błąd, bowiem zostały napisane w konwencji włoskiej. Natomiast sam Murray Perahia zauważa, że są delikatniejsze, pozbawione aspektu brawury i zapewne zostały napisane na klawikord, a nie na klawesyn.
Istnieje wiele kopii manuskryptu z różną ornamentyką, a nie zachował się oryginał. Wnikliwe studia amerykańskiego pianisty nad muzyką Bacha, które prowadził, kiedy z powodu infekcji palca musiał przerwać ćwiczenia i koncerty, pozwoliły mu dogłębnie zrozumieć ideę kompozytora.
- Znalazłem pocieszenie i ukojenie w muzyce Bacha, studiowałem ją każdego dnia, karmiłem się nią, za co jestem mu wdzięczny - podkreślił pianista. Podobnego uspokojenia, a wręcz szczęścia, doznałem zasłuchując się w interpretacjach Perahii.
Wspaniale nagrany fortepian pozwala nam obcować z epoką odległą co prawda w czasie, ale bliską, jeśli skupić się na uczuciach i pragnieniach słuchaczy, tamtych i współczesnych. Nie bez kozery pianista jest uznawany za jednego z najwybitniejszych wykonawców muzyki fortepianowej Bacha. Nawet jeśli uda się nam uwolnić od Suit Francuskich, będziemy do nich wracać.
Marek Dusza
DG/UNIVERSAL