Kto pamięta grupę Alchemik, zwrócił uwagę na pianistę Marcina Maseckiego, którego kariera pięknie i różnorodnie się rozwija. Występuje z Jankiem Młynarskim, gra jazz awangardowy, niezwykle oryginalnie interpretuje klasykę.
Ostatnie sonaty Beethovena nagrał na nienastrojonym pianinie w słuchawkach tłumiących dźwięki – bo tak powstawały, kiedy kompozytor ogłuchł. Nokturny Chopina zagrał bez nut, ucząc się ich ze słuchu.
Sonaty Scarlattiego grał lewą ręką na pianinie, a prawą na fortepianie. J.S. Bacha zagrał w duecie z Piotrem Orzechowskim na fortepianach elektrycznych, a "Kunst Der Fuge" nagrał w domu na kasetowym dyktafonie, hołdując estetyce usterki.
Projekt z orkiestrą Warszawskiej Opery Kameralnej Musicae Antiquae Collegium Varsoviense też jest wyjątkowy. Masecki zagrał na prostym, sześciooktawowym pianinie firmy Kemble o stroju A 430 Hz. Z barokowego repertuaru wybrał koncerty klawiszowe: J.S. Bacha, jego syna C.Ph.E. Bacha i Mozarta.
O tym ostatnim powiedział, że "Ta partytura zachęca, by psocić". Jest w tym doskonałym nagraniu wiele zaskakujących momentów, ale przede wszystkim wirtuozowska swoboda i lekkość. Takiej klasyki każdy wysłucha z przyjemnością, nie trzeba być melomanem. Interpretacje Maseckiego niosą radość, którą wprost chłoniemy. Czyż nie tak powinno się grać klasyków?
Marek Dusza
Warszawska Opera Kameralna