Model Pioneer VSX-2021 jest najdroższym i wśród tegorocznych nowości zdecydowanie najlepszym przedstawicielem głównej linii amplitunerów; zarówno Denon jak i Yamaha wyglądają przy nim znacznie skromniej.
Pioneer] jest ogromny i ciężki, jego front zaprojektowano z wielkim rozmachem. Nie tylko gigantyczne pokrętła (choć, niestety, plastikowe), ale i efektowna, lustrzana centralna część (w tym uchylana klapka) sprawiają imponujące wrażenie. Inną sprawą jest podatność tych delikatnych elementów na zabrudzenia i zarysowania - ale coś za coś.
Na froncie
Dostojeństwem frontu Pioneer VSX-2021 wyraźnie odcina się od konkurencji. Po obu stronach wyświetlacza (główna matryca jest umiarkowanych rozmiarów, wzbogacono ją jednak licznymi dodatkowymi kontrolkami) znalazły się tylko dwa duże pokrętła, pełniące klasyczne role wzmocnienia i wyboru źródeł.
Pod klapką nie jest już oczywiście tak minimalistycznie - obok wielu przycisków, które w zależności od naszych preferencji (wszystko można obsłużyć pilotem) mogą się przydać lub nie, na większą uwagę zwraca nowoczesne wejście podręczne.
Podstawą jest gniazdo HDMI, traktowane równorzędnie z tymi na tylnej ściance, a więc wyposażone we wszystkie kluczowe standardy (3D). Drugim oknem na świat jest USB, pełniące tutaj rolę nie tylko portu dla nośników pamięci, ale także pozwalające na podłączenie iPoda - bezpośrednio uniwersalnym kablem USB.
Współpraca z jabłuszkiem
Pioneer VSX-2021 w obsłudze gadżetów "ze znakiem jabłka" jest rozwinięty bardziej niż konkurencja, gdyż z klasycznym USB związane jest jeszcze analogowe wejście kompozytowe dla obrazu. W ten sposób, korzystając już ze specjalnego, dołączonego w komplecie kabelka, prześlemy również z iPoda lub iPhone’a (ale także iPada) materiały A/V (obraz analogowo). To cenne rozwiązanie wobec wysokiej klasy skalerów 1080p.
Wejścia i wyjścia
Do przedniego wejścia HDMI dodano aż sześć innych na tylnej ściance, trudno wręcz wyobrazić sobie system źródeł, który je wszystkie wykorzysta. Są dwa wyjścia, co pozwala na swobodne podłączenie zarówno telewizora, jak i projektora oraz czerpanie sygnału zwrotnego w systemie ARC z tego pierwszego.
Pioneer VSX-2021 ma także cztery wejścia kompozyt i dwa komponent oraz po jednym monitorowym wyjściu każdego typu. Oczywiście wobec skalera obrazu i konwertera analogowo-cyfrowego, w większości obecnych sytuacji wykorzystywane będą już raczej tylko wyjścia HDMI.
Za dziewięcioma parami gniazd głośnikowych kryją się systemy Dolby ProLogic IIz, dodające głośniki efektowe np. dla sygnałów wysokości. Trzeba jednak pamiętać o ograniczeniu wynikającym z "tylko" siedmiu wbudowanych końcówek mocy. Wówczas bazujemy na systemie 5.1 albo… podłączamy zewnętrzne wzmacniacze.
Wtedy można już pójść na całość, zwłaszcza że wyjścia z przedwzmacniacza, a raczej z procesora, wykonano w standardzie 9.2 (z dwoma subwooferami). Ciekawie przedstawiają się umiejętności strefowe Pioneera.
Będzie można uruchomić - poza główną - dwie zdalne strefy, mamy do dyspozycji zarówno wyjścia głośnikowe, jak i niskopoziomowe, zaś dla strefy drugiej przygotowano też złącze obrazu typu kompozyt. Wszystko uzupełniono pakietem wyzwalaczy i komunikacją dla strumieni podczerwieni.
Pioneer nie zrobiłby tak dużych postępów, gdyby nie zdolności sieciowe. Z tylnego panelu pręży się port przewodowy LAN, ale specjalne - dodatkowe - gniazdo USB oraz zewnętrzna przystawka pozwalają w łatwy sposób dodać także funkcjonalność Wi-Fi. Z sygnałami wideo można zrobić, co tylko zechcemy (Pioneer nie konwertuje ich jedynie "w dół").
Sieć komputerowa otwiera nowe obszary w zakresie radia internetowego oraz komunikacji z urządzeniami "lokalnymi". Pliki muzyczne można pobierać z komputerów ze specjalnym oprogramowaniem lub dedykowanych serwerów DLNA, a apetyt na takie rozwiązanie wzmaga informacja o dekodowaniu plików Flac aż do 192 kHz!
Końcówka i inne ciekawostki
Ze względu na gabaryty obudowy, zmieściła się tam bez problemu duża, siedmiokanałowa końcówka (bez rozbicia na mniejsze moduły). Jej radiator prezentuje się imponująco, ale najwyraźniej producent uznał, że to za mało i dołożył umieszczony między radiatorem a frontem wentylator, sprzężony z układem sterującym.
Nowocześnie prezentuje się płytka z układami cyfrowymi, wszystko zmieszczono w jednym bloku. W swoich droższych amplitunerach Pioneer wykorzystuje dekodery audio marki Texas Instruments. Sygnały wideo to z kolei domena sprawdzonych wielokrotnie chipów Silicon Image, choć w całej konstrukcji znajdziemy też kilka układów z logo Pioneera.
Ciekawostką jest realizacja przedniego wejścia HDMI - sygnał poprowadzono klasycznym kablem z typowymi wtykami, wpiętym w gniazda na płytce drukowanej. Wśród układów nie zabrakło audiofilskiego wynalazku firmy - PQLS (redukcja jittera) - systemu działającego z firmowymi odtwarzaczami Blu-ray.
O typowym pilocie Pioneera można łatwo zapomnieć, posługując się wygodną i nowoczesną aplikacją przygotowaną dla urządzeń mobilnych Apple. Zamiast połączenia USB mogą one także - drogą bezprzewodową - przesyłać muzykę do VSX-2021 wygodnym protokołem AirPlay.
Odsłuch
Pioneer, podobnie jak Denon, ma również predyspozycje do muzyczno-kinowej uniwersalności, nie specjalizuje się w wielokanałowych wybrykach, nie jest też oddany melancholijnym nastrojom. Kino domowe ma dużo energii, nie jest to jednak energia chaosu i hałasu, lecz świetne separowanych dźwięków i pozornych źródeł na scenie.
Akcja toczy się szybko, słychać wiele dobrze wyodrębnionych wątków, plany nie są nadmiernie posklejane, słychać wielowarstwowość materiału - zdolności analityczne Pioneera VSX-2021 są imponujące, przy czym nie mają one wiele wspólnego z kojarzonym w tym momencie wyostrzeniem i eksponowaniem detalu, lecz przejawiają się specjalną selektywnością.
I na tym polu Pioneer VSX-2021 brzmi inaczej niż Denon i Yamaha, gdyż jest zdeterminowany, aby pokazać więcej konturów i więcej informacji, kosztem łagodzącej płynności i gładkości - Pioneer nie boi się zagrać twardo i chropowato, nie staje się to jego stylem, lecz należy do bogatego arsenału jego środków wyrazu, a w zasadzie do jego wszechstronnej neutralności - to przecież nie amplituner decyduje, kiedy i jak grać, lecz dostarczony mu materiał dźwiękowy.
Średnica jest jednocześnie przejrzysta i zdecydowana, góra ma wyraźny rysunek, słychać w tym zarówno techniczną dokładność, jak też swoistą delikatność - nic niespodziewanie i bez muzycznego czy nawet kinowego powodu drażliwie nie zadzwoni, nie zadudni, nie przytłoczy.
W zasadzie wszystkie te cechy dotyczą w podobnej mierze dźwięku wielokanałowego jak i stereofonicznego. Oczywiście w stereo dochodzi kwestia oceny basu, oddanego wcześniej w pacht subwooferowi.
Sam Pioneer VSX-2021 stawia bardziej na kontrolę i dynamikę tego zakresu, niż obfi tość i nasycenie. Bas nie jest jednak szkieletowany i rysowany tylko konturami, ma świetną konsystencję i prawdziwy żar.
Podszyte "połamanymi" rytmami utwory funky nie wyprowadzają urządzenia z równowagi, a wręcz je dopingują. Poprawna, czytelna średnica znajduje się w tym znakomicie, nie łagodzi ataku, sprawnie uzupełnia dźwięk uderzanych i szarpanych strun wyższymi harmonicznymi. Może nawet nieco mocniej, w porównaniu z wersją kinową, brzmi góra pasma. Tym razem muzyka ma mieć więcej wigoru, a mniej klimatu.