Początkowo był to czytnik DVD (także i dzisiaj występuje jeszcze w najtańszym soundbarze Philipsa), teraz jest to Blu-ray. W niemal wszystkich swoich soundbarach Philips zaskakuje pomysłowością umieszczenia czytnika płyt - w tym przypadku zaprojektowano uchylaną całą centralną część, w której znalazł się nowoczesny mechanizm szczelinowy.
Do obsługi podstawowych funkcji służy kilka dotykowych sensorów - trzeba przyznać, że pracują bardzo pewnie, co w tego typu rozwiązaniach w
Philips HTS5131 - przetworniki, przyłącza, opcje sieciowe
Duże pasy po dwóch stronach frontu zajmują maskownica i kryjące się pod nią głośniki, w każdym z dwóch fizycznych kanałów umieszczono po trzy przetworniki - po dwa 6-cm średniotonowe oraz 25-mm kopułkę wysokotonową. Cały front wyprofilowano w lekki łuk, tak aby umieszczone na skrajach tweetery promieniowały nieco na boki.
Kino domowe Philips HTS5131 ma jedno wyjście HDMI (z protokołem ARC), wejście analogowe RCA, cyfrowe optyczne oraz współosiowe, za pomocą zewnętrznej stacji dokującej (niestety, nie ma jej w komplecie) można również podłączyć iPoda. Obowiązkowy jest także port sieciowy LAN, a komunikację bezprzewodową Wi-Fi uzyskamy dokupując specjalny adapter.
Czytaj również: Linia produktów Philips Fidelio wróciła na rynek i ma się dobrze
Opcje sieciowe nie pozwalają wykorzystywać urządzenia jako odtwarzacza strumieniowego, jednak wbudowany port USB otwiera drogę do odczytu praktycznie wszystkich najnowszych formatów multimedialnych, o ile tylko pliki przegramy wcześniej z komputera.
Philips HTS5131 - tryby odtwarzania i subwoofer
Procesor efektów wirtualnych Virtual Surround Sound (własne opracowanie Philipsa) pozwala użytkownikowi wybrać spośród trzech trybów odtwarzania: dwukanałowego stereo, wirtualnej przestrzeni lub automatycznego.
Subwoofer jest zasilany ze wzmacniacza umieszczonego w obudowie soundbara, co, niestety, wyklucza transmisję bezprzewodową. 16,5-cm głośnik umieszczono na bocznej ściance, wylot bas-refleksu znajduje się z przodu.
Odsłuch
Wśród testowanych modeli brzmienie Philipsa HTS5131 było dla mniej największym zaskoczeniem. Moje początkowe oczekiwania nie były tu zbyt wygórowane - stawiałem bardziej na producentów nurtu audiofilskiego, a Philipsa zaliczałem do grupy "telewizorowców".
Błąd! A naczelny mnie uprzedzał… że Philips wraca do gry. To znaczy do dobrego grania. Rzeczywiście, brzmienie Philipsa HTS5131 jest znakomite pod wieloma względami. Philips bryluje w zrównoważeniu, zróżnicowaniu i ogólnie w kulturze.
Soprany są detaliczne, może nieco przymatowione, lecz świetnie wplecione, dopasowane, nienatarczywe. Środek pasma dość gęsty, lecz czytelny. A przy tym całość - dynamiczna, dźwięczna i angażująca.
Nie ma jednak euforycznych niespodzianek, egzaltacji, nadmiernego wyostrzenia, nie ma też stłamszenia i spłaszczenia. Dźwięk jest spokojny, plastyczny, bardzo przyjemny.
Przypomina działanie systemów Bostona i Harmana, z charakterem mieści się pomiędzy nimi. To dźwięk, który sprawdza się w każdych warunkach i z każdym źródłem.
Powierzając mu zadanie uprzestrzenniania, pamiętajmy o tym, że dla Philipsa najważniejsza jest naturalność, a nie efekciarstwo, choć to, co usłyszymy, też może zrobić mocne wrażenie. Przy lekkim rozmyciu przedniego planu dźwięki przesuwają się wyraźnie do przodu.
Chociaż Philips HTS5131 nie próbuje otaczającymi dźwiękami wciągnąć nas w środek akcji, to czyni nas jej bliskimi świadkami. Na tle takiego wręcz wyrafinowania, działanie subwoofera nie daje pełnej satysfakcji, ale to problem, z którym można sobie choćby częściowo poradzić.
Subwoofer został fabrycznie skalibrowany tak, jakby miał słuchacza zabić pierwszym dźwiękiem. Regulacje przynoszą połowiczną poprawę, bas nie stanie się bardzo szybki i dynamiczny, ale głośność groźnych pomruków można dopasować do upodobań.
Radek Łabanowski