Ten wątek jest w praktyce znacznie ważniejszy niż modne atrakcje atomosowe, przekładające się jednak na raczej iluzoryczne (w wydaniu soundbarowym) efekty przestrzenne.
Pytanie "Z subwooferem czy bez?" towarzyszy soundbarom od samego początku i nigdy nie doczeka się jednej, bezwzględnie dobrej odpowiedzi. Przygotowanie listwy do samodzielnej pracy, również w zakresie niskotonowym, wymaga nie tylko uzbrojenia jej w odpowiednie przetworniki, ale też zapewnienia potrzebnej im objętości.
To nawet większe wyzwanie, związane nie tyle z kosztami, co z przeciwstawieniem się pierwotnej koncepcji eleganckiej, wąskiej listwy, pasującej estetycznie do ultrapłaskich telewizorów. Ale dodanie subwoofera łamie inne założenie – urządzenia całkowicie zintegrowanego i łatwego w instalacji.
Nie da się załatwić wszystkiego "na raz", nawet przy zastosowaniu najnowocześniejszej techniki. Philips proponuje rozwiązanie pośrednie – listwa ma przetwarzać niskie tony na tyle satysfakcjonująco, aby dodanie subwoofera nie było bezwzględnie konieczne, jednak „nie udaje”, że potrafi w tym zakresie wszystko i pozwala na podłączenie subwoofera.
Philips Fidelio FB1 - Philips Wireless Home System
Philips Fidelio B1 to pierwszy soundbar tego typu w historii Philipsa. Jest w nim coś jeszcze, może nawet ważniejszego – premierowy Philips Wireless Home System – wszechstronna platforma (oparta na komunikacji sieciowej) zarządzająca wszystkimi funkcjami nie tylko konkretnego urządzenia, ale całej firmowej gromadki sprzętu - analogicznie jak Heos Denona i MusicCast Yamahy, ale własny system to większy prestiż.
Philips Wireless Home System obejmuje na razie soundbar FB1, subwoofer FW1 i głośniki bezprzewodowe FS1. Ta lista z pewnością będzie rozwijana. Pozwoli wygodnie wszystkim zarządzać (z poziomu własnej aplikacji mobilnej), obsługiwać strumieniowanie i zdalne strefy, integrować w sprzęt w systemach wielokanałowych.
I tutaj obydwie wymienione koncepcje się splatają – do Philipsa Fidelio FB1 możemy podłączyć FW1 i FS1 (w roli głośników tylnych – efektowych). Tak dzisiaj robią najlepsi chociaż podejrzewam, że stanie się to rozwiązaniem powszechnym.
Nie bezwzględne podłączanie głośników efektowych, ale taka możliwość. No dobrze, pocmokaliśmy, pochwaliliśmy, a teraz włóżmy kij w szprychy rozpędzonych zachwytów.
Philips Wireless Home System to nośna nazwa, za którą kryją się jednak… znane już, gotowe rozwiązania. Philips dogadał się po prostu z firmą DTS, od której "wydzierżawił" system Play-Fi, przystosowując go do konkretnych potrzeb.
Funkcjonalnie nie ma tutaj wielkich nowości, ale jest wszystko, czego nam trzeba. Dostajemy w pewnym sensie konkurencyjny system Google Chromecast, a także Apple AirPlay 2 (który również może pomóc w strefowej gimnastyce). Uruchomimy też strumieniowanie Spotify Connect i nawiążemy kontakt z trzema asystentami głosowymi (ale nie po polsku).
Czego Philips Fidelio FB1 nie potrafi?
Nie ma najnowszego Tidala Connect (chociaż samo strumieniowanie z serwisu Tidal można przeprowadzić na inne sposoby). Bluetooth jest dostępny z kodowaniem SBC i AAC.
W zebraniu, zrozumieniu i wygodnym użytkowaniu tego inwentarza nie tyle pomocna, co absolutnie konieczna jest firmowa aplikacja mobilna, ale w komplecie jest też klasyczny pilot.
Philips Fidelio FB1 - przetworniki
Philips określa FB1 jako system 7.1.2. To jeszcze nie rekord, ale konfiguracja już bardzo rozwinięta, co potwierdza też liczba przetworników – w sumie piętnaście.
Na umownym "froncie" pracują kanały lewy, prawy oraz centralny, wszystkie z układami dwudrożnymi, a każdy z parą przetworników nisko-średniotonowych i umieszczoną pomiędzy nimi kopułką wysokotonową.
Na bocznych ściankach Philipsa Fidelio FB1 ustawione (pod odpowiednimi kątami) przetworniki szerokopasmowe podstawowych kanałów efektowych, a na ściance górnej – kanałów sufitowych.
W kreowaniu przestrzeni wirtualnej Philipsa Fidelio FB1 wykorzystuje (tak jak większość soundbarów) odbicia od ścian (i sufitu) pomieszczenia, a także odpowiednie przygotowanie sygnałów za pomocą DSP, generujące dodatkowe wiązki fal (powstających na skutek interferencji między różnymi przetwornikami).
To może tłumaczyć działanie systemu 7.1.2, a nie 5.1.2 na bazie takiego arsenału, w którym fizycznie "brakuje" dwóch kanałów efektowych tylnych. A może Philips z góry zakłada dodanie FS1…?
W module subniskotonowym pracują dwa 9-cm przetworniki (na górnej ściance). Sekcję dekoderów surround można tylko chwalić. Czego tu nie ma… Rzeczy oczywiste i nieoczywiste, niemal z wszystkimi odmianami DTS (wraz z najnowszym DTS:X).
Philips Fidelio FB1 - złącza i obsługa
Na gniazdach przyłączeniowych także nie oszczędzano – oprócz obowiązkowego już wyjścia HDMI z kanałem zwrotnym eARC, jest wejście HDMI, wejście optyczne i USB zdolne odtwarzać muzykę z nośników pamięci.
Obsługa listwy ma być przejrzysta, choć nie jest aż tak skrajnie minimalistyczna, jak w podejściu Bowersa. Do dyspozycji są trzy główne tryby przestrzenne, w wielu wypadkach można jednak poprzestać na ustawieniu standardowym, które "szanuje" specyfikę sygnałów - stereo zostaje dwukanałowe, a filmy dopieszczane są przestrzennie całym arsenałem przetworników.
Można go uruchomić na stałe, dla wszystkich sygnałów, czemu służy tryb UPMIX, albo zdecydować się na sztuczną inteligencję na bieżąco zmieniającą parametry – AI. Do tego dochodzi jeszcze korekcja częstotliwościowa w ramach popularnych trybów Movie, Music oraz Voice.
Philips Fidelio FB1 - kalibracja
Philips zadbał o system automatycznej kalibracji i zadanie to wykonał z największą starannością. W zestawie z FB1 otrzymujemy bowiem mikrofon (a więc nie jest on wbudowany w listwę, jak w większości soundbarów, o ile w ogóle są wyposażone w kalibrację) przygotowany wraz z małym statywem i długim przewodem.
Pomiar może się zatem odbyć (wreszcie!) w miejscu, z którego słuchamy, a nie w miejscu instalacji soundbara, co z oczywistych przyczyn jest rozwiązaniem ułomnym (chociaż niektórzy producenci twierdzą, że dysponują odpowiednią "technologią", aby tym sposobem uzyskać właściwe wyniki). Żadna aplikacja mobilna nie jest tutaj potrzebna, działanie automatycznej kalibracji wywołujemy pilotem.
Philips Fidelio FB1 - odsłuch
Wrażenia odsłuchowe są bogate, ale może przede wszystkim bardzo różnorodne, co w znacznej mierze wynika z niezwykle rozbudowanej funkcjonalności urządzenia.
Regulacji i trybów jest tutaj bardzo dużo, nie dam rady przedstawić wszystkich wariantów; szczerze mówiąc, nie wszystkie sprawdziłem – to zabawa na wiele dni.
Tym razem na początku ustalmy, jak urządzenie radzi sobie z muzyką. Ta dla Philipsa zawsze miało większe znaczenie, ponadto daje to dobre rozpoznanie zasadniczych cech brzmienia. Wyłączyłem wszystkie systemy uprzestrzenniające (wariant standardowy), wybrałem tryb muzyczny, sprawdzając przy tym aktywność poszczególnych sekcji przetworników.
Philips Fidelio FB1 zachował się przewidywalnie, pracują wówczas wyłącznie kanały przednie lewy i prawy (oczywiście przy wsparciu zintegrowanej sekcji subniskotonowej; nie należy się więc przejmować komunikatem na wyświetlaczu o braku połączenia z subwooferem).
Brzmienie jest dobrze zrównoważone, z lekką skłonnością do wyrazistości i dynamizowania akcji. Philips Fidelio FB1 dostarcza więcej emocji i informacji w zakresie średnio- wysokotonowym, a z basem… sobie radzi.
Philips Fidelio FB1 ścian nie przesuwa, ale muzyka jest kompletna i spójna. Włączenie układu UPMIX wprowadza do gry cały arsenał przetworników, słychać to natychmiast, jednak efekty przestrzenne skupiają się na rozszerzeniu bazy stereofonicznej.
Muzyka nas nie otacza, co w moim odczuciu wcale nie jest porażką. Jednak większe zmiany zachodzą w wymiarze tonalnym. Dodatkowe kanały wzmacniają średnicę, dźwięk staje się twardszy, momentami napastliwy, więc muzykę lepiej pozostawić w ustawieniach standardowych.
Albo… rzucić się na automatyczną kalibrację. To przynosi lepsze wyrównanie charakterystyki, średnie tony nie dominują, przekaz jest czytelny, żywy, ale nie nerwowy.
W wariantach wielokanałowych pojawia się więcej basu, raczej miękkiego, ale nieprzelewającego się, wspierającego, przyjemnego. Wrażenie robi bardzo szeroki plan przedni, pojawia się też wymiar wysokości, natomiast efekty boczne są dyskretne, towarzyszące.
Bez przestrzennych cudów, ale dość efektownie, a przy tym rzetelnie, na długie seanse. Większym atrakcjom dookólnym mają służyć opcjonalne głośniki FS1.