Teraz koncepcja Ray Danz pojawia się w nowym wydaniu w dwóch nowych modelach – TCL C935U oraz TCL X937U. Różnica polega na obecności bezprzewodowych głośników efektowych w droższym modelu X937U, natomiast "baza", czyli listwa i subwoofer, są identyczne.
W chwili zamykania tego materiału nowe modele znajdują się na ostatniej prostej przedprodukcyjnych testów. Zostaliśmy jednak zapewnieni, że wszystko jest już dopięte, można oglądać, podłączać, słuchać i wyciągać wnioski.
TCL C935U - układ akustyczny
Większa część górnej i przedniej ścianki jest zasłonięta miękkim materiałem maskownicy, za którymi są ukryte soczewki akustyczne Ray Danz. TCL C935U to konfiguracja 5.1.2, a więc w ogólnym zarysie taka jak w Samsungu HW-Q800B, chociaż szczegóły układu akustycznego są różne.
Konfiguracja falowodów Ray Danz tym razem nie jest wyeksponowana, ale najważniejsze, aby wywoływała określony skutek akustyczny – skupiała promieniowanie poszczególnych kanałów w pożądanych kierunkach, na boki (w celu uzyskania odbić od ścian pomieszczenia).
W falowodach znajdują się więc przetworniki (szerokopasmowe) kanałów bocznych (efektowych). Z kolei przetworniki kanałów głównych (lewego, centralnego i prawego) tworzą układy dwudrożne, z kopułkami wysokotonowymi, bez falowodów.
Kanały sufitowe Atmosa są obsługiwane jeszcze inaczej – przetwornikami szerokopasmowymi bez falowodów, tylko ustawionymi do góry; tutaj falowody też by pomogły, ale pewnie trudno było je wkomponować w niewielką listwę. W końcu ważniejsze są efekty boczne niż sufitowe, mimo że wszystko kręci się teraz wokół Atmosa…
TCL C935U - dekodery i funkcje sieciowe
TCL C935U dotarł do nas jako ostatni, więc to, co zobaczyłem po włączeniu urządzenia, było już… znajome. Specyficzny układ wyświetlacza, menu, niektóre funkcje, a nawet charakterystyczna, wspomagająca matrycę pulsująca dioda - cały ten zestaw przypomina rozwiązania z Loewe Klang Bar5 MR, Philipsa FB1, Hisense… i pewnie wielu innych soundbarów.
Dla TCL C935U to żaden wstyd, bo jest w tym gronie zdecydowanie najtańszy, a i tutaj przygotowano najważniejsze atrakcje wymienionych droższych propozycji - komplet dekoderów surround, Dolby Atmos, Dolby TrueHD, Dolby Digital, a także DTS i DTS:X. Jest też potężny (co imponuje chyba najbardziej) arsenał sieciowy i strumieniowy.
Łączymy się wprawdzie wyłącznie bezprzewodowym Wi-Fi, ale za to później… palce lizać. TCL C935U obsługuje DTS Play-Fi, Google Chromecast, Apple AirPlay 2 oraz Spotify Connect.
Trzy pierwsze otwierają także możliwości strefowe oraz pozwolą w łatwy sposób dodać asystenta głosowego (w każdym z trzech najpopularniejszych standardów). Na dokładkę jest oczywiście Bluetooth.
TCL C935U - ustawienia
Aby dotrzeć do regulacji, trzeba wywołać jedno z kilku małych menu. Są tam poziomy tonów niskich i wysokich oraz niezależna regulacja subwoofera. Standardowym ustawieniem przestrzennym jest tzw. UPMIX, czyli miks wszystkich kanałów, niezależnie od materiału źródłowego (nawet w stereo).
Można też wybrać bardziej konserwatywne ustawienie Standard (również z wirtualną przestrzenią, ale tylko dla sygnałów wielokanałowych), a w trybie inteligentnym (AI) soundbar analizuje sygnał i na bieżąco dopasowuje parametry wedle tylko sobie znanych zasad. Własna aplikacja mobilna do sterowania soundbarem to rzadkość w urządzeniach z tego pułapu cenowego.
TCL C935U ma być najtańszym soundbarem w tym teście z takim wyposażeniem… chociaż jeszcze nieaktywnym, gdyż aplikacja mobilna ma być gotowa pod koniec sierpnia.
Wraz z nią TCL wprowadzi prawdziwą rewelację – automatyczny system kalibracji i korekcji akustyki AI Sonic, który wykorzystuje mikrofon wbudowany w telefon. Przygotowano aż dwa wejścia HDMI, jedno wyjście (z eARC), jest też wejście optyczne, a nawet złącze USB – do odczytu muzyki z nośników pamięci.
TCL C935U - odsłuch
Wśród pięciu tańszych soundbarów tego testu, TCL C935U jest basowym wodzirejem. Odbiera tę rolę Samsungowi, który tym razem nie miał ochoty na basowe szaleństwa. Pierwsze wrażenie jest piorunujące – jakby obok stał nie jeden, lecz dwa, a może nawet trzy subwoofery.
Niskie tony są tak potężne i obfite, że usatysfakcjonują nawet największych basożerców, zrobią show w sklepie i wymasują wszystkich domowników. Nie ma mowy o "rozjechaniu się" konfiguracji.
Przed rozpoczęciem testów przywróciłem ustawienia fabryczne i upewniłem się, że regulacje znajdują się w pozycjach neutralnych. C935U jest w stanie nagłośnić nawet największe salony, czego nie domniemywam, ale to sprawdziłem.
Bas jest dość miękki i tłustawy, można to zinterpretować jako kinowe ciepło i soczystość. A kto mimo to nie polubi takiego stylu, może go "ogarnąć" i zredukować, chociaż wymaga to pewnej staranności i eksperymentów.
Bas nie jest obciążony twardymi dudnieniami, lecz nisko rozciągnięty i dobrze zintegrowany z całym przekazem. Regulacje poziomu w kanale subwoofera nie przyniosły jednak dobrych rezultatów – bas udało się wprawdzie uspokoić, ale wraz z nim osłabła także niższa średnica, a w ślad za tym naturalność, zwłaszcza głosów.
Lepsze efekty przyniosła "ogólna" redukcja niskich częstotliwości i to aż o 3-4 (z możliwych pięciu) stopni. Fabryczne zestrojenie zostało wyraźnie przygotowane pod kątem kina domowego. Na drugim skraju pasma jest już spokojniej, i chociaż wysokie tony też trochę wychodzą ponad średnicę, to nie są od niej oderwane.
W kinie czekają na nas również atrakcje przestrzenne. Może to bardziej zasługa soczewek akustycznych, może procesorów wirtualnych, ale na pewno suma wszystkich wysiłków, a osiągnięte rezultaty są bardzo dobre.
TCL C935U gra z rozmachem, przy tym selektywnie i przejrzyście. W trybie UPMIX sygnały stereofoniczne zyskują na swobodzie, nie zamęczając żadnym dziwactwem.