Górny panel wykonano ze szczotkowanego aluminium, podobnie jak radiator tworzący tylny panel. Na górze znajduje się też solidne pokrętło (również z aluminiowym kołnierzem), na którym widać dotykowy panelik obsługujący wszystkie funkcje urządzenia (to nawiązanie do referencyjnego wzmacniacza Statement).
Zestaw pokazywanych tam informacji jest obszerny: wejścia, rodzaj transmisji, przełączanie ścieżek. Wyświetlają się one w postaci czytelnych ikon, w logicznych sekwencjach. Nie trzeba się w tym zakresie wspierać instrukcją obsługi. Można się też oprzeć na intuicji, szukając zmiany głośności – oczywiście trzeba zakręcić wspomnianym displayem.
Okrągły panel obraca się wolno, udając dystyngowany opór. Głośność jest sygnalizowana kilkunastoma podświetlanymi znacznikami, więc od razu widać, jaki poziom został wybrany. Multifunkcyjne wskaźniki pokazują również wybrane wejścia.
Dolną część obudowy tworzy gruby płat pleksi, w którym podczas pracy urządzenia świeci się napis "naim"; może się wydawać, że cała ta iluminofonia jest przesadna, ale wszystko jest zaprojektowane i wykonane ze smakiem i starannością. Do testu otrzymałem urządzenie z czarną maskownicą. Dostępne są jeszcze trzy wersje: pomarańczowa, czerwona i niebieska.
Głośnik można obsługiwać za pomocą pilota, który jednak trzeba dokupić. W sterowaniu IR Naim zastosował kody RC-5, więc zaprogramowanie funkcji urządzenia na pilocie uniwersalnym nie będzie problemem.
Maskownica otacza Naim Mu-so Qb z trzech stron. Głośniki są zainstalowane tylko z przodu. Każdy kanał jest obsługiwany przez układ dwudrożny, składający się 6,5-cm średniotonowego i 19-mm wysokotonowej kopułki, skierowany pod niewielkim kątem na zewnątrz. Jeden wspólny głośnik niskotonowy ma wymiary 14,5 cm x 7,5 cm, jest sprzężony z dwoma membranami biernymi ulokowanymi po bokach.
Do obsługi urządzenia służy okrągły panel dotykowy, który jest otoczony metalowym pierścieniem do regulacji siły głosu.
Każdy głośnik ma do dyspozycji własną końcówkę: subwoofer 100 W, pozostałe - 50 W. Całkiem sporo. Naim produkuje systemy nagłośnieniowe do samochodów Bentley. Stosowany jest tam m.in. 32-bitowy procesor dźwięku; taki też układ znalazł się w Mu-so Qb.
Komunikacja odbywa się poprzez WLAN/ LAN oraz BT. Najbardziej wygodny wydaje się WLAN, choć wyłącznie w połączeniu przewodem LAN otrzymamy możliwość strumieniowania plików 24 bit/192 kHz (WAV, FLAC, AIFF) i 24 bit/96 kHz (ALAC). W przypadku WLAN maksymalna częstotliwość próbkowania wynosi 48 kHz, co wynika z modułu komunikacji 802.11b/g o niskiej przepustowości (i częstotliwości 2,4 GHz).
Do obsługi urządzenia należy pobrać i zainstalować aplikację na systemy Android lub iOS. Instalowanie i uruchamianie głośnika odbywa się szybko i bezproblemowo. Mu-so Qb sygnalizuje diodami stany pracy, a użytkownik wybiera odpowiednie opcje. Aplikacja działa pewnie. Z tego poziomu mamy dostęp zarówno do przełączania wejść, radia internetowego, serwisów muzycznych (Spotify, Tidal), jak i urządzeń UPnP (np. komputery z odpowiednim oprogramowaniem).
Aplikacja obejmuje także ustawienia konfiguracyjne, takie jak przypisywanie Mu-so Qb do poszczególnych pomieszczeń (stąd wiadomo, że może być w domu więcej niż jeden). Znajdziemy tutaj także drobiazgi, jak np. regulację natężenia oświetlenia znaczka w podstawie. Grafika interfejsu aplikacji nie jest może artystycznie wyrafinowana, ale czytelna i intuicyjna. Naim Mu-so Qb ma również Bluetooth (kodeki SBC, AAC, aptX) i jest zgodny z AirPlay.
W zestawie przyłączy znajduje się gniazdo USB współpracujące ze sprzętem Apple oraz bezpośrednio z nośnikami pamięci (np. pendrajw). Cennym dodatkiem jest również cyfrowe, światłowodowe wejście audio (jest także analogowe).
Wśród wejść jest cyfrowe wejście światłowodowe. Prawie cały aluminiowy tylny panel jest jednocześnie radiatorem. Podstawa z płyty pleksi jest podświetlana; iluminację można stonować lub wyłączyć.
Odsłuch
Ten niepozorny "kubik" najbardziej zbliża się swoim brzmieniem do tego, czego oczekujemy po dobrych głośnikach podstawkowych. Oczywiście kwestia stereofonii jest odrębna i musimy ją w zasadzie poświęcić, ale inne aspekty brzmienia zostają wyciągnięte na tak wysoki poziom, że możemy poważnie mówić o "hajfaju".
Naim Mu-so Qb łączy dynamikę z kulturą brzmienia. Dźwięk wychodzi z łatwością, płynnie, jakby od niechcenia, a przecież w doskonałym tempie i porządku. Można obserwować świetny rytm i analityczność, ale bez śladów tupania i zgrzytania. Dźwięki blaszanych instrumentów dętych oraz perkusyjne transjenty wpadały w ucho z miłym blaskiem.
Informowały, że należy je interpretować jako ostre, ale podawane były ze swoistym znieczuleniem. Z dynamiką współpracowała przestrzenność – zastępcza, wziąwszy pod uwagę symboliczną szerokość sceny, ale przekonująca.
Naim Mu-so Qb pozwalał się orientować, co się dzieje na scenie. Bas czysto akompaniował, trzymając się blisko średnicy, nie rozlewając się nadmiernie, kontrola była bardzo dobra; nie budował potężnego fundamentu, ale dawał muzyce puls i siłę.
Naim znakomicie radził sobie z akustycznymi nagraniami niewielkich zespołów, lecz właśnie tego się spodziewałem. Zaskoczyła mnie natomiast umiejętność głośnego zagrania elektrycznych, rockowych nagrań – nie zrobił z nich kotleta mielonego, zagrał dostatecznie zadziornie, ale przede wszystkim klarownie.
Średnio-wysokotonowe układy dwudrożne skierowano lekko na zewnątrz. Wspólny kanał niskotonowy bazuje na jednym przetworniku i parze membran biernych. "Skrzydlata" maskownica występuje w czterech wersjach kolorystycznych.
- Komunikacja: WLAN, LAN, BT
- Sposoby strumieniowania: UPnP, AirPlay
- Pliki wysokiej rozdzielczości: 24 bit/192 kHz (LAN)
- Wejścia: 1 x USB, 1 x cyfrowe wejście optyczne, 1 x analogowe mini-jack audio
- Podłączenia: 1 x RJ45 LAN
- Wymiary: (szer. x wys. x gł.) [mm] 218 x 210 x 212
- Masa [kg]: 5,6
Grzegoż Rogóż