Przekonamy się o tym rozpakowując gramofon Pro-Ject Xpression III Classic. Dostarczono go w niewielkim pudle i trzeba wykonać kilka ruchów, zanim będzie gotowy do pracy. Silnik, sub-talerz i ramię są zamontowane na stałe na grubej 30-mm płycie MDF. W dostarczonej wersji jest ona oklejona naturalnym fornirem (mahoń?) polakierowanym na wysoki połysk.
Zagłębienie, w którym przykręcono ramię, jest cechą charakterystyczną, przypominającą, że Pro-Ject ma korzenie w konstrukcjach Thorensa, dla którego był podwykonawcą. Ramię w Pro-Ject Xpression III Classic, choć mocno zmodyfi - kowane, jest w podstawowych rozwiązaniach wzorowane na ramieniu Thorensa. Podstawę wykonano z wytłaczanej blachy, w której mocuje się mosiężny walec, będący kolumną ramienia – robi się to za pomocą jednej śruby, dlatego ustawienie VTA jest niezwykle proste. Ramię to model 8.6c (czyli 8,6-calowe). Jest więc odrobinę krótsze od standardowych 9-calowych. Literka "c" z kolei wskazuje, że rurkę wykonano z włókna węglowego (gdyby było "cc", chodziłoby też o główkę). Rurka nieco zwęża się ku aluminiowej główce. Żeby "odpalić" gramofon, trzeba wraz z wkładką przykręcić element służący do podnoszenia ramienia.
Węglowa rurka wchodzi do rurki z mosiądzu i tu też mocowana jest pojedynczą śrubą. Można więc regulować azymut wkładki. Proponowałbym to jednak zostawić doświadczonym sprzedawcom i dystrybutorom - nie jest to tak łatwe jak zmiana VTA. Przeciwwaga jest niewielka, klasyczna, z ciężarkiem. Sub-talerz wykonano z plastiku i to na nim opina się płaski, gumowy pasek napędowy. Całkiem ciężki aluminiowy talerz - to jedna z ważniejszych zmian w stosunku do starszych wersji tego gramofonu.
Silnik asynchroniczny AC jest zasilany z zewnętrznego zasilacza 16 V. Na osi zamontowano aluminiową rolkę z dwoma średnicami - jeśli chcemy zmienić prędkość obrotową, należy przenieść pasek z jednej na drugą. Pro-Ject Xpression III Classic stoi na trzech stożkach z sorbotanem w środku. Stawiamy je na małych, stalowych krążkach. Warto wypróbować większe, może z innego materiału - takie detale wpływają poważnie na dźwięk urządzenia.
Odsłuch
Jak zwykle przy jakimkolwiek porównaniu, kluczową rolę odgrywa metoda takiego eksperymentu. Mając dwa urządzenia, można je przetestować w kolejności: od tańszego do droższego lub odwrotnie. Pierwsza metoda lepiej wydobywa podobieństwa, druga różnice (ponieważ znacznie łatwiej wskazać elementy, które się pogorszyły niż te, które się poprawiły). Trzecią metodą jest porównanie każdego z nich ze znacznie droższym punktem odniesienia - w moim przypadku był to gramofon SME 20/3 z ramieniem SME Series V.
Wiele słychać już w momencie, kiedy igła po raz pierwszy dotyka płyty... To "ump" jest wbite głęboko w podświadomość, przez co, jeszcze zanim zagra muzyka, uprzedza, z czym będziemy mieli do czynienia. Pro-Ject Xpression III Classic dobrze mnie do siebie nastawił, ponieważ to "ump" było głębokie i pełne. Nikt oczywiście nie słucha "ump". Sama muzyka zagrała jednak zgodnie z zapowiedzią - brzmienie było nieco ciepłe, z bogatą barwą. I wcale nie ciemne - bardzo korzystne wrażenie sprawiły wysokie tony, które z korkową matą były otwarte i czytelne, bez karykaturalnie "analogowego" wycofania i zaokrąglenia - ciepło dotyczyło środka, a nawet całości, jej harmonii i spójności, lecz wcale nie tłumienia góry pasma.
To jednak tani, prosty gramofon i wielkiego wyrafinowania ani precyzji nie przyniesie. Średnica nie jest wyraźnie trójwymiarowa, to trochę wina gęstego fl uidu, który z jednej strony nadaje wszystkiemu wspaniałą płynność, a z drugiej - maskuje jednak krawędzie i przestrzenność.
Przejście na droższy gramofon przynosi wiele zmian. Jest to niewątpliwie lepsza konstrukcja, zapewniająca większą rozdzielczość i dynamikę. Skraje pasma są lepiej rozciągnięte i definiowane, nie są to zmiany charakteru o 180 stopni, ale rozwinięcie i odsłonięcie dźwięków wcześniej upraszczanych i kamufl owanych. Średnica też jest lepiej różnicowana... choć już nie tak płynna i "kołysząca" jak z Pro-Ject Xpression III. I co najciekawsze - tańszy gramofon wpinamy w każdy niskobudżetowy system, i dostajemy od razu wszystko, co ma do zaoferowania, w tym umiejętność "wypełnienia" brzmienia, a więc przynajmniej częściowego skorygowania zbyt szczupłego dźwięku innych elementów toru. Xperience Classic ma większy potencjał, ale wymaga większego zachodu i lepiej zrównoważonego systemu - będzie względem niego bardziej neutralny.
W skrócie: Pro-Ject Xpression III Classic zagra dobrze niemal wszędzie i ze wszystkim, ale w jego przypadku nie przeskoczymy określonego pułapu nigdzie i z niczym; Xperience Classic jest bardzie wymagający i w zamian więcej obiecuje, choć też bez przesady... nie jest to gramofon do systemów hi-endowych, ale - przynajmniej - do tych starannie ułożonych. I jeszcze konieczne wyjaśnienie: obydwa gramofony dostarczane są bez wkładki; w teście wykorzystałem mojego Denona DL-103 i, oczywiście, to również miało wpływ na rezultaty brzmieniowe... możecie nawet powiedzieć, że był to test wkładki Denona przeprowadzony za pomocą dwóch gramofonów Pro-Jecta... Tak czy inaczej, różnice między obydwoma gramofonami są określone i sytuacja ta nie powinna poważnie się zmieniać przy innej wkładce.