Amplituner Magnat MC1
Ostatnio widać było kilka podobnych przypadków. Robią tak firmy, które albo czują się wyjątkowo silne albo przeżywają kłopoty i w ten sposób próbują "uciekać do przodu". Firma Jamo, obok DVD-amplitunera kilka lat temu zaproponowała nam nawet telewizory LCD, a KEF kompletne systemy kina domowego i stacje do iPodów.
CD-amplituner w wykonaniu Magnata wskazuje, że tego typu urządzeniom rokuje się wielką przyszłość, skoro na taki ruch zdecydował się nawet producent dotychczas specjalizujący się w zespołach głośnikowych, nie mający na swoim koncie żadnego regularnego odtwarzacza CD i wzmacniacza.
Obecnie w ofercie, oczywiście poza wielką gamą zespołów głośnikowych, jest jeszcze lampowa integra RV1 i DVD-amplituner VC1.
Magnat nazywa MC1 centrum muzycznym, to określenie jest rzeczywiście ładniejsze niż CD-amplituner i w dodatku faktycznie oznacza w tym przypadku coś więcej, co najmniej tyle, że Magnat MC1 odtwarza płyty SACD. W ten sposób jest to chyba jedyny znany nam SACD-amplituner.
Pełnowymiarowe, nawet potężne urządzenie zwraca na siebie uwagę. Konstrukcja mechaniczna jest bardzo solidna, a elektronika po audiofilsku wyrafinowana - w przedniej ściance wykrojono oczko, za którym kryje się najprawdziwsza lampa. Na panelu przednim pozostawiono tylko podstawowe funkcje, wyświetlacz wtapia się w minimalistyczną koncepcję frontu, ale jest czytelny nawet z większej odległości.
Na jedno zdanie zasługuje pilot zdalnego sterowania - piękna, w dużej części metalowa konstrukcja, z podobnymi można spotkać się w hi-endzie przy klockach za dziesiątki tysięcy złotych.
Terminale głośnikowe są masywne, w panelu wejść obok dwóch liniowych jest jedno z przedwzmacniaczem MM, obok pojawił się więc zacisk uziemienia. Wyjścia są analogowe i cyfrowe (koaksjalne i optyczne).
Urządzenie ma wprawdzie takie regulacje jak poziom wysokich i niskich tonów czy też zrównoważenie kanałów, ale wszystkie odpowiedzialne za realizację tych zadań układy można odłączyć, aktywując tryb bezpośredni nazwany tutaj DSM. Do dyspozycji użytkownika oddano również prosty timer z podstawową funkcją wyłączenia zasilania po zadanym czasie.
Magnat MC1 jest jednym z najrzetelniej zbudowanych urządzeń. W przedwzmacniaczu zastosowano lampę 6922 kupioną w firmie Electro Harmonics. Aby uniknąć wpływu brudów z sekcji cyfrowej, lampę umieszczono w metalowym koszyku.
Końcówki mocy otrzymały niezależną płytkę, radiator jest solidny, odlewany, każdy z kanałów wyposażono w jedną parę tranzystorów bipolarnych Sanken 2SA1694/2SC4467.
W sekcji odtwarzacza CD również imponująco - przetworniki Burr-Brown PCM1738 to dwukanałowe układy 24 bity/192 kHz. Na dalszych etapach układu widać umieszczone na podstawkach wzmacniacze operacyjne, także najlepszego sortu, wśród nich ponownie kości Burr-Browna oraz Analog Devices.
Dla napędu zbudowano specjalną platformę, a mechanizm przykręcono za pośrednictwem gumowych absorberów. Tuner odsunięto i odseparowano od reszty przez blachy ekranujące. Zasilania dostarcza duży transformator toroidalny oraz dwa mniejsze, rdzeniowe.
Głośniki Magnat QUANTUM 703
Nie lubię, gdy głośniki są niedoceniane. Upieram się, a raczej jestem wytrwały w przekonaniu, że to one w największym stopniu wpływają na jakość i charakter brzmienia. Stąd też jestem zwolennikiem recepty (którą należy jednak traktować jako ogólną, uśrednioną wskazówkę, a nie precyzyjnie wymierzone dawkowanie), że para zespołów głośnikowych powinna kosztować mniej więcej tyle, ile wzmacniacz i odtwarzacz CD razem wzięte.
W związku z tym zestawienie CD-amplitunera kosztującego prawie 4000 zł (gdyby rozbito go na odrębne urządzenia o podobnych możliwościach, zestaw taki kosztowałby znacznie więcej!) z parą zespołów głośnikowych w cenie około 2000 zł za parę (cena Quantumów 703 waha się w zależności od wersji wykończenia) mogłoby wydawać mi się niewłaściwe.
A jednak to nie jakość Quantumów 703 jest nieadekwatna do jakości Magnat MC1, ale cena 703 jest nieadekwatna do ich klasy - takie monitory mogłyby kosztować znacznie więcej i nikt by się nie zdziwił.
Po pierwsze, to już nie mini-monitor, jak B&W 686 i Focal 705V, czy tym bardziej mikro-monitor Audiovectora K1, ale pełną gębą, pełnowymiarowy podstawkowiec o objętości grubo powyżej 10 litrów netto, z 18 cm głośnikiem nisko-średniotonowym.
Sposób wykończenia obudowy też wskazuje na pochodzenie z wyższej ligi - użyto naturalnej okleiny w kolorze wiśni, ponadto dostępne są wersje polakierowane na czarno, srebrno i błyszcząca biała - coś naprawdę specjalnego.
W serii Quantum 700 nie ma już zresztą ani mniejszego, ani większego podstawkowca, a pierwsza w kolejce kolumna wolnostojąca - dwa razy droższa 705-tka - jest uzbrojona już w dwie 18-tki. Magnat MC1 na pewno pociągnie i 705-tki, jednak w ramach systemów z (naszego) założenia wykorzystujących konstrukcje podstawkowe, oddelegowanie do MC1 Quantumów 703 wydaje się całkiem obiecujące.
Głośnik nisko-średniotonowy ma odlewany i bardzo ładny - co widać nawet z zewnątrz - kosz, membranę metalowo-ceramiczną i duży, ekranowany układ magnetyczny.
Kopułka wysokotonowa reprezentuje 25-mm standard tekstylny, jednak producent nie zgodziłyby się na uznanie jej za standardową - obiecuje pasmo przenoszenia sięgające 55 kHz i chyba przesadza. Na froncie wysokotonowego naklejono gwiazdę z materiału tłumiącego, która ma częściowo tłumić a częściowo rozpraszać odbicia. Zwrotnica musi być skomplikowana, bo producent zapowiada stosowanie filtrów 4 rzędu.
Bas-refleks wyprowadzono z tyłu, co w przypadku tak reprezentacyjnych monitorów łatwiej uzasadnić - częściej niż mikrusy zostaną uhonorowane ustawieniem na podstawkach lub przynajmniej na szerokiej i głębokiej komodzie, mając za sobą przynajmniej 20 cm luzu.
Odsłuch
Magnat MC1 nie był projektowany do współpracy z głośnikami Magnat Quantum 703 lub odwrotnie. Czy mimo to właśnie firmowa synergia prowadzi do uzyskania tak spójnego, zrównoważonego dźwięku? Wątpię.
Po prostu (choć dokonanie tego nie jest takie proste) MC1 to bardzo dobre urządzenie odtwarzająco-wzmacniające, a Quantum 703 to bardzo dobre zespoły głośnikowe. Obydwa elementy są uniwersalne i najzupełniej normalnie ze sobą współpracują.
Nie ma co dorabiać wielkiej filozofii i historyjek o utrafionym dopasowaniu. Każde inne dobre głośniki też nieźle zagrają z MC1, a Magnat Quantum 703 możemy bez obaw podłączać do każdego przyzwoitego wzmacniacza. Dźwięk zestawu firmowego ujawniał przede wszystkim cechy poszczególnych urządzeń, które co prawda trudno na tym etapie przyporządkować.
Była tu bardzo dobra równowaga, za której obecność (lub brak) odpowiedzialne są głównie zespoły głośnikowe, jednorodność, płynność, gładkość. Nie jest to dźwięk zbyt stateczny ani tym bardziej nudny, jednak znacznie bardziej dojrzały niż u konkurentów - dojrzały połączeniem neutralności i bogatej barwy, zrównoważenia tonalnego z detalicznością, spójności z dynamiką.
Komplet zalet? To wszystko objawia się na wysokim, ale nie absolutnie najwyższym poziomie jakości. Można też powiedzieć, że zestaw Magnata jest nijaki... To jednak byłoby zupełnie niesprawiedliwe.
Monitorki Magnat Quantum 703 naprawdę urzekają lekkością i swobodą dźwięku, przy czym nie kreują jakiejś hiperprzestrzeni, dają komfort naturalności i nieskrępowania, a nie popis akrobacji pozornych źródeł dźwięku na scenie.
Wysokie tony są w pewnej mierze bezosobowe, na swoim miejscu, nie drażnią, ale też nie żałują informacji. Podobnie średnica - szybka, rzeczowa, ani trochę nie miękka, niepodlizująca się słuchaczowi klimacikami ciepłych wybrzmień w miejsce konkretnych dźwięków. Bas niski, mocny, zwinny, rytmiczny i ani przez moment nie nadmiarowy.