Amplituner Arcam Solo Mini
Arcam Solo Mini ma coś w sobie - lekkie zaokrąglenia, srebrne, błyszczące detale, ale bez zbędnego przeładowania - to może się podobać nie tylko Brytyjczykom. Nowoczesna forma przedniej ścianki nie przypomina ani odtwarzacza ani tym bardziej odtwarzacza z amplitunerem. Zrezygnowano z szuflady na płytę, a w jej miejsce pojawił się mechanizm szczelinowy.
Prawdę mówiąc, początkowo nastawiony byłem do tego transportu raczej sceptycznie, znaczna część znanych mi konstrukcji szczelinowych cierpi bowiem na problemy z detekcją, poprawnym odczytem, czy wreszcie z działaniem w ogóle.
Zdarzają się nawet przypadki połknięcia płyty, która nie trafiając na prowadnice, zostaje wewnątrz na dobre - horror!! W tym przypadku jednak zostałem pozytywnie zaskoczony, mechanizm Solo Mini uprzejmie odbiera płytę z rąk użytkownika, nie trzeba ani specjalnie mocno jej naciskać ani szukać optymalnego kąta. Jest ponadto bardzo cichy i szybki w działaniu.
Oprócz mechanizmu na uwagę zasługuje również duży wyświetlacz o niebieskawym odcieniu i fantastycznym wręcz kontraście, wszystkie dane (a odczyt plików MP3 powoduje, że może być ich sporo) prezentowane są znakomicie i czytelnie.
Wszystkie przyciski sterujące usunięto z frontu i przeniesiono na górną krawędź. Czystej linii frontu nie zaburzają dwa porty mini-jack - wyjście dla słuchawek i wejście dla sygnału analogowego.
Uwagę zwraca za to ginąca na ogół w tłumie przycisków szczelina złącza USB. Arcam pracuje z tradycyjnymi "empetrójkami", potrafi także wykrzesać dane z pamięci flash, np. pendrive`a. Obsługiwane typy plików to MP3 oraz WMA.
Tylny panel CD amplitunera Arcam Solo Mini mimo niewielkich rozmiarów oferuje bardzo rozbudowane możliwości przyłączeniowe. Wejść liniowych mamy aż cztery, do tego wyjście pętli rejestratora, a nawet stereofoniczne wyjście z przedwzmacniacza.
Jest port komunikacji z sygnałami podczerwieni, a także uniwersalne RS232. Jego obecność ma zresztą związek z funkcją pracy z iPodem, stację dokującą należy podłączyć do wejścia liniowego oraz właśnie portu RS232.
Arcam wyposażył Solo Mini w rozbudowany timer i alarm z możliwością zdefiniowania kilku zdarzeń, budzenia muzyką z CD czy radia.
Niewielka i wydawałoby się delikatna obudowa jest w rzeczywistości bardzo sztywna i zwarta. Podobnie jak w pełnowymiarowych odtwarzaczach Arcama, widać paski mikrogumy naklejone na niemal każdym scalaku, mające za zadanie tłumić wibracje.
W nowoczesnej sekcji cyfrowej pracują 24-bitowe przetworniki Wolfsona, mechanizm przykręcono do dolnej płyty, tuner otrzymał puszkę ekranującą, która jest w zasadzie standardem, ale w urządzeniu o takiej specyfice i ilości przeróżnych układów nabiera nowego znaczenia.
Końcówka zajmuje niewielką przestrzeń z boku obudowy, widać tam ładny odlewany radiator, a na nim dwa scalone układy mocy National LM3886. Zegar taktujący oraz przetworniki zaczerpnięto ze świetnego odtwarzacza CD73.
W momencie oddawania tego testu do druku, dystrybucja Chario została przeniesiona z firmy Audio Center do firmy Nautilus, stąd nie jest to już system jednego dystrybutora.
Głośniki Chario Silhouette 200
Pod względem wzornictwa zestaw ten jest bardzo egzotyczny, łączy elektronikę i głośniki z zupełnie różnych parafii, ale nie brak mu przynajmniej elegancji pochodzącej od poszczególnych komponentów, czego nie można powiedzieć o wszystkich urządzeniach występujących w tym teście.
Skromna, nowoczesna sylwetka Solo Mini została tu skojarzona z bardziej "meblowymi", w swoim stylu doskonale wykonanymi włoskimi monitorami. O żadnym wspólnym mianowniku w designie nie ma tu mowy, można jednak uznać, że Chario Solo Mini i Silhouette 200 to piękne cacka.
Naturalna okleina na monitorach poniżej 2000 zł, i to wcale nie bardzo małych, do tego nieszablonowa konstrukcja, dobre jej elementy - można się skusić.
Dystrybutor na pewno dobrze utrafił w nasze gusta, pozostawiając na boku mniejsze Silhouette 100 i większe Silhouette 300, te drugie też są konstrukcją podstawkową, stąd o niej wspominamy, ale dość dziwną - trójdrożną, z obudową wyrośniętą do wysokości 50 cm.
W serii Chario Silhouette charakterystyczne są jasnoczerwone polimerowe membrany głośników nisko-średniotonowych, wysokotonowe to 25 mm kopułki tekstylne. Chario ma szczególne upodobanie do instalowania otworu bas-refleks w dolnej ściance obudowy - wykonał ten ruch również w konstrukcjach podstawkowych, co czyni je trochę kłopotliwymi w ustawianiu.
Oczywiście konstruktor nie zostawił nas samych z tym problemem, sprawę mają załatwić dwie nóżki z tylu i listwa z twardej gumy z przodu. Dość duży rozstaw tych elementów powoduje, że nie mieszczą się na wszystkich stadach, a para firmowych kosztuje blisko 900 zł, czyli 50% ceny samych głośników.
Podpórki te powodują również, że ciśnienie z otworu nie może wyjść przodem - nie można więc głośników tych wstawić między książki. Jak podpowiadają pomiary i testy odsłuchowe, w ogóle lepiej trzymać je z daleka od ścian i innych powierzchni odbijających. Bo inaczej bas w ogóle może nam wyjść bokiem.
Odsłuch
Trudno spodziewać się po delikatnej bądź co bądź elektronice i nie największych przecież zespołach głośnikowych (nawet w skali monitorowej) wielkiego dźwięku. Może właśnie dlatego Arcam razem z Chario chcą nam zrobić niespodziankę.
W tym celu dużo zainwestowano w skraje pasma, a przede wszystkim w bas. Ostatecznie mogę napisać, że dźwięk jest wystarczająco szybki, ale na pewno nie o to w nim przede wszystkim chodzi.
Uderzenie Chario Silhouette 200 ma być nie tyle momentalne, co silne, intensywne i głośne. To może wywoływać emocje, nawet skrajne. A więc jeszcze parę słów o niskich tonach, żeby nie było niedomówień. Są bardzo energiczne, zamaszyste, nie wpadają w suchość i żylastość.
Cechy te same w sobie nie są jeszcze wielkim atutem, jednak są zapowiedzią dobrej kontroli. To nie jest dla Chario priorytetem. Basu nigdy nie może być za mało - takie wydaje się zasadnicze założenie. Drugi krok - sam bas nie powinien brzmienia zdominować. Jak to pogodzić?
Na drugim skraju pasma "dosypać" wysokich tonów. Góra pasma nie jest aż tak odważna jak bas, ale jest wyeksponowana ponad średnicę. Dużo detali, długich wybrzmień, na szczęście bez nadmiaru metalicznych nalotów i bez niemiłego posykiwania, pozwala taki sposób prezentacji uznać za co najmniej efektowny i w zasadzie słuszny dla zrównoważenia aktywności niskich tonów.
Włoskie głośniki zdecydowanie zdominowały brzmienie tego systemu, nie zostawiają wiele miejsca na pokazanie ewentualnie brytyjskiego charakteru Arcama. Skądinąd takie brzmienie nie jest też klasycznym przykładem włoskiej szkoły grania.
Sprawdziłem działanie transmisji przez port USB. Starannie spreparowane i bez drastycznych cięć przepływności pliki MP3 brzmią całkiem satysfakcjonująco.