Odsłuch
Czasami przy opisie pierwszego urządzenia danej grupy zaznaczamy, że jest ono dobrym punktem wyjścia do dalszych porównań - gdy gra w sposób neutralny, zrównoważony, wykonuje "program obowiązkowy", niekoniecznie zachwyca czy imponuje, ale zachowuje się poprawnie pod każdym względem.
Ostatecznie można do takiej roli "podciągnąć" urządzenia, które tu i ówdzie trochę odstają, ale trzymają się średniej przynajmniej lepiej niż pozostałe w danej grupie. Tym razem na początek testu wskoczyła konstrukcja i brzmienie, które do takiego celu nadaje się najmniej.
Audio Physic Avantera III to najbardziej indywidualne podejście do tematu, a jednocześnie przewidywalne, bo absolutnie firmowe. Ci, którzy znają profil Audio-Physica, nie będą chyba niczym zdziwieni.
Ta stałość jest sama w sobie godna podkreślania, nie znam innej firmy, która by z taką konsekwencją realizowała tak specyficzny plan, powielała tak nietypową charakterystykę.
Są konstruktorzy, którzy trzymają się blisko liniowości, ale dla choćby średnio zaawansowanego konstruktora, wraz z dostępnymi dzisiaj narzędziami wspomagającymi projektowanie, a zwłaszcza pomiary, to jak narysować linię prostą od linijki; a nawet jeżeli bez linijki, to nawet dziecko potrafi narysować względnie prostą kreskę.
Trudniej odręcznie powtarzać ściśle określone kształty. Wielu producentów szykuje charakterystyki odbiegające od liniowości, ale zwykle bardziej różnią się one między sobą. C
hociaż nie musi to wynikać z samej trudności utrzymania podobnego profilu - konstruktor pozostawia sobie pewną swobodę, dostraja charakterystykę do brzmienia, jakie w konkretnym wypadku chce uzyskać, nie zawsze takiego samego. Zresztą w firmach pracuje często więcej ludzi odpowiedzialnych za ten etap prac, ponadto jedni odchodzą, inni przychodzą... a kolumny "pamiętające" poprzedniego konstruktora, wciąż pozostają.
W przypadku Audio-Physica, od pewnego czasu widać wyjątkową zbieżność charakterystyk, jednocześnie dalekich od "stereotypowej" liniowości i wynikających stąd brzmień.
Nie jest to może wielki wyczyn dla dobrego konstruktora, ale dobrze świadczy o jego kompetencjach ("panuje nad sytuacją"), a przede wszystkim wskazuje na jego determinację i ugruntowane upodobanie do określonej specyfiki. Mógłbym w tym miejscu przepisać jedną z wcześniejszych recenzji AP i takim sposobem nikogo bym nie wprowadził w błąd, ale nie wypada...
Więc nawet nie zaglądam do poprzednich tekstów, ale przecież co nieco pamiętam. Na pewno napisałem już wcześniej, że Audio-Physic kojarzy mi się z kreowaniem analogowego klimatu. Można to uznać za najważniejsze stwierdzenie, gdyby chcieć ująć temat jednym zdaniem. Jest w tym brzmieniu jednocześnie siła i łagodność - siła płynie przede wszystkim z zakresu średnich tonów, a łagodność wywodzi się z bardzo eleganckiej, kulturalnej góry pasma.
Co zaskakujące (gdy spojrzeć na zmierzoną charakterystykę), w odsłuchu wcale nie musi ona być tak wyraźnie stłumiona - jest cofnięta może "pół kroku", właśnie tak, jak w brzmieniu wielu gramofonów, unika wyostrzania detali, nie skupia uwagi, dopełnia, lecz pozostaje na tyle sprawna i obecna, że nasza aklimatyzacja trwa chwilę, a potem mamy już komfort. Ucieszy nas dobra przejrzystość - cecha nie tylko przyjemna, ale i ciekawa przy takim profilu tonalnym, który często wiąże się z "zamgleniem".
Patrząc na charakterystykę, nie postawiłbym na to, że tak wiele z kolumn Audio Physic Avantera III można usłyszeć, ale z drugiej strony, nie oczekujmy, że kolumny te wykażą się superdetalicznością.
Ostatecznie jest tu jakiś kompromis, "przekaz informacyjny" nie jest w tym wydaniu najważniejszy, większy nacisk położono na spójność, "organiczność", klimat, co jednak udało się osiągnąć bez robienia "gluta".
Tym bardziej że średnica potrafi być ekspansywna. "Potrafi być" - czyli od czasu do czasu, jeżeli trafimy na nagranie, którego specyfika kumuluje się z charakterem kolumn, średnica robi się zbyt mocna, co najlepiej słychać na wokalach. Ale i to może się podobać, znowu przypomina działanie niektórych... wkładek gramofonowych i nie ma nic wspólnego z "cyfrową" agresywnością.
Czytaj również: Jakie kopułki wysokotonowe są lepsze - metalowe czy tekstylne?
Pewien "nadmiar" jest ulokowany poniżej podzakresu "wyższej średnicy", nie ma więc przykrego jazgotu ani nerwowości, ale mocne "wyjście". Z drugiej strony, niższe rejestry też nie są podgrzane, w sumie balans średnich tonów jest tak ustawiony, że wokale nie zostają pogrubione ani rozjaśnione, tylko skoncentrowane i wysunięte.
Stąd płynie najwięcej emocji, podkreślanych i dodawanych przez same kolumny, a zarazem bardzo naturalnych w subiektywnym odbiorze, zwłaszcza przy "uwrażliwieniu" słuchacza na pewne wątki i struny, które Avantera bardzo zręcznie dotyka.
Ta kolumna nie tylko odtwarza, ale i "gra". Bas nie jest połączony ze średnicą masywnie, lecz został dobrze zintegrowany działaniem, rytmem, nie "odrywa się", nie jest balastem, pokazuje dobrą dynamikę i kontury, nie będąc przy tym "uwiązanym" ani utwardzonym. Efektowne, potężne, "masujące" zejścia są domeną innych konstrukcji, tutaj mamy bardziej "muzyczne" inklinacje.
Całe brzmienie jest żywe i swobodne, chociaż bez wysokotonowych fajerwerków, mocnych uderzeń, ostrych cięć. Prawdziwy, trudny do podrobienia Audio-Physic. Brzmienie "specjalne", o własnym profilu, a przecież trafiające w gust, czy wręcz w marzenia wielu audiofilów - łatwo usłyszeć, dlaczego. Łatwo też zrozumieć, dlaczego nie jest to brzmienie idealne dla wszystkich - argumenty będą dokładnie te same, tylko obserwowane z przeciwnej strony.
Andrzej Kisiel