Tak jak w przypadku Dynaudio (również wielu innych firm głośnikowych, zwłaszcza tych największych i najlepiej znanych), swoje najważniejsze i "przełomowe" technologie Elac wprowadził wiele lat temu i właśnie nimi utrwalił swoją pozycję jeszcze w czasach, gdy rynek głośnikowy świetnie się rozwijał.
Większość producentów weszła na swoje szczyty właśnie wtedy, a teraz próbuje się na nich utrzymać, mniej lub bardziej modyfikując od dawna znane rozwiązania.
W Elacu są to oczywiście błyszczące naturalnym jasnym aluminium, wklęsłe, pozornie jednoczęściowe membrany, obecnie przez innych producentów gdzieniegdzie naśladowane (choćby KEF w najnowszej serii Q), ale po raz pierwszy wprowadzone właśnie przez Niemców; membrany są (słusznie) przez producenta nazywane "sandwiczowymi", gdyż widoczną z zewnątrz aluminiową "miskę" podpiera celulozowy stożek, do którego w typowy sposób przymocowano cewkę drgającą.
Specjalność kuchni II
Druga specjalność kuchni Elaca (ale niestosowana w tanich modelach, gdzie grają konwencjonalne kopułki) to odmiana wstęgowego przetwornika wysokotonowego, nazwana JET, w którym delikatne wyginanie się wstążki o relatywnie dużej powierzchni wywołuje przepływ powietrza z dużą prędkością przez mniejszą powierzchnię szczelin we froncie - chyba trudno to lepiej opisać w jednym zdaniu.
Zebranie tych dwóch "patentów", w ramach konstrukcji dwuipółdrożnej, a więc z dwoma "miskami" w kolumnie wolnostojącej, nie było wcześniej spotykane w tym zakresie ceny - taki komplecik musiał kosztować więcej.
Musiał, ponieważ technika z najwyższej półki była oprawiana w adekwatną, luksusową, a więc kosztowną obudowę.
W nowej serii 180, po raz pierwszy JET pojawia się w tańszym "opakowaniu", w obudowie wykończonej folią winylową (drewnopodobne wersje czarna i wiśniowa plus gładkie czarna i biała). Dla przynajmniej częściowego zaspokojenia gustów masowej publiczności, "piano blackiem" błyszczy sam front. Obudowa nie będzie więc obiektem zachwytów, ale doskonale rozumiem filozofię całości.
Kto będzie chciał kupić kolumny luksusowe od A do Z (i kogo będzie na to stać), znajdzie je w kilku droższych seriach Elaca. W serii 180 płacimy przede wszystkim za technikę i płynący z niej dźwięk. Sam producent przyznaje wprost: głośniki serii 180 są utylitarne. W języku polskim słowo to ma wydźwięk trochę pejoratywny, ale nie przejmujmy się - przecież już wiadomo, o co chodzi.
Układ
Układ tworzą dwie "piętnastki" i JET, filtrowane jak w typowym układzie dwuipółdrożnym (częstotliwości podziału - 700 Hz i 2700 Hz). Od strony akustycznej obudowa kolumn Elac FS 187 jest dość ciekawa; choć to jednokomorowa skrzynka z systemem bas-refleks wspólnym dla obydwu 15-tek, to dwa wyloty bas-refleksu o różnych wymiarach, umieszczone w różnych miejscach, wraz z zatyczką opcjonalnie zamykającą jeden z nich, zapewniają użytkownikowi pewne możliwości regulacji.
Większy otwór - o średnicy 8 cm - znajduje się w dolnej ściance, stąd też cokół został odsunięty przez nóżki 2-cm wysokości; takie umieszczenie otworu pozwala na zastosowanie długiego tunelu (20 cm), a przez to niskie dostrojenie; gdyby jednak basu było zbyt mało, skuteczniejsze jest, choć dla laików zabrzmi to dziwnie-strojenie do wyższej częstotliwości rezonansowej, które można uzyskać powiększając powierzchnię otworu (tunelu); można też, z takim samym rezultatem, dodać drugi otwór - znajduje się on z tyłu, na górze.
Jeżeli więc obydwa otwory działają, bas będzie mocniejszy (nawet nie wprost przez większą powierzchnię, ale przez wynikające stąd wyższe strojenie); jeśli górny otwór zamkniemy zatyczką, basu będzie mniej, choć będzie on nawet trochę lepiej rozciągnięty (niższe strojenie).
Bardziej subtelny wpływ na drugi skraj pasma może mieć zastosowanie, znajdujących się w komplecie, cienkich piankowych pierścieni, które należy przymocować do frontu JET-a w celu lekkiego obniżenia poziomu wysokich częstotliwości.
Odsłuch
Kolumny Elac FS 187 znalazły się w tym miejscu, zaraz za Dynaudio, tylko z powodu przyjętej kolejności alfabetycznej, co jednak postawiło obok siebie kolumny o podobnych charakterach. Jesteśmy więc w tym miejscu testu, w którym zapanowały brzmienia mające dobre maniery - czy w stu procentach audiofilskie?
Na pewno bliżej im do tego miana niż wielu innym, choć nawet nasze teoretycznie pryncypialne podejście do sprawy nie jest wcale zgodne i jednoznaczne - jedni bardziej cenią analityczność, precyzję i szybkość, inni − równowagę, uniknięcie ostrości, plastyczność.
I właśnie dla tych drugich stworzone zostały kolumny Elac FS 187. Nie po raz pierwszy, choć zawsze trochę zaskakujący dla tych, którzy błyszczące membrany skojarzą z metalicznym brzmieniem. Nie jest takie ani trochę.
Elac słuchany obok Cantonów zagrał ciemniej, w porównaniu z Dynaudio tonacja jest podobna, lecz pojawia się większa soczystość, plastyczność, przyjemne zmiękczenie, zapobiegające nazbyt surowej neutralności.
Barwa kolumn Elac FS 187 wydaje się ciepła i zarazem czysta, faktura gładka, pozbawiona naturalistycznych chropowatości. Prowadzi środek pasma, chociaż wcale nie masywny ani tym bardziej nie drapieżny, lecz okrągły i delikatny, przekonujący płynnością i "śpiewnością" - żeńskie wokale wychodzą naprawdę pięknie, a wcale nie są podniesione i rozjaśnione.
Góra pasma jest subtelna, żywa tylko (i aż) w tym znaczeniu, że nie jest sucha ani zapiaszczona, pierwiastek metaliczności jest śladowy, jest wciąż delikatnie i przyjemnie - jak w całym pasmie.
Bas nie ma porywającej dynamiki, nie jest też ociężały, nie generuje potężnych ani bardzo niskich efektów, jest jednak dobrze zintegrowany zarówno pod względem ciągłości, jak i poziomu; umiejętnie łączy substancję z czystością. W sumie niefatygujące, a przy tym bogate brzmienie, niewymagające od słuchacza naginania czy wyostrzania słuchu.
Andrzej Kisiel