Trochę w tym przesady, lecz to przecież tylko marketingowe gadanie... Jednak po wejściu na wersję niemieckojęzyczną lub angielskojęzyczną, okazuje się, że jest to nieporozumienie wynikające z niewłaściwego tłumaczenia: chodzi o "modele referencyjne" w znaczeniu modeli wzorcowych dla danego typu konstrukcji, czyli o powtarzalność i stuprocentową kontrolę jakości. To w porządku, po niemiecku...
Seria Chrono
Seria Chrono, chyba wciąż najmłodsza w katalogu Cantona, w ciągu kilku lat stała się najważniejsza i zajęła środek oferty. Jakiś czas temu podzieliła się na dwie serie - Chrono i Chrono SL, a bardzo niedawno, co pokazano po raz pierwszy bodajże na tegorocznej berlińskiej IFA, doszła do tego jeszcze seria Chrono CL.
Różni je nie tyle technika, co sposób wykończenia obudów. Modele serii Chrono ("zwykłej") są najskromniejsze, ale i wyraźnie najtańsze, co za chwilę zobaczymy dobitnie na przykładzie testowanego modelu.
Trzeba jednak wyjaśnić, że na naszych zdjęciach pojawia się model SL 580 DC, a nie 508.2 DC; różnica w wykonaniu polega na tym, że Canton CHRONO 508.2 DC, choć mają front lakierowany na wysoki połysk, to resztę obudowy - oklejoną folią (dostępne są wersje biała i czarna); jak widać na zdjęciach, SL 580 DC mają całą obudowę w błyszczącym lakierze (również białą lub czarną), a w najnowszej, tegorocznej edycji serii SL z indeksem 2 (np. SL 580.2 DC), maskownice są mocowane na magnesy (w serii Chrono standardowej, mimo indeksu 2, wciąż na kołki).
Seria CL
Z kolei seria CL oklejana jest naturalnym fornirem (wiśniowym), ma subtelniejsze aluminiowe aplikacje i maskownice na magnesy. Jednak za te estetyczne udoskonalenia trzeba słono zapłacić: CL 580.2 DC, tak jak SL 580.2 DC, kosztują 7400 zł za parę, podczas gdy Canton CHRONO 508.2 DC tylko 5000 zł.
Do testu (który odbył się wiosną) przyjechały SL 580 DC, gdyż kosztowały wówczas 6000 zł i mieściły się w zakreślonych dla tego testu granicach; teraz upewniłem się, najpierw w dokładnych danych technicznych, a potem rozmawiając z przedstawicielem Cantona na IFA, że analogiczne modele tych trzech serii (a więc np. Canton CHRONO 508.2 DC, CL 580.2 DC i SL 580.2 DC) nie różnią się w sferze technicznej (a więc i brzmieniowej), a jedynie wzorniczej, nie musiałem więc od nowa testować Canton CHRONO 508.2 DC, potrzebne było tylko powyższe wyjaśnienie.
Powyżej "trójserii" Chrono są droższe Karaty, Vento i najlepsze Reference (nie Referenz!), poniżej GLE i CD, a równolegle leciwe Ergo. Właśnie Ergo przez wiele lat były esencją Cantona, dzisiaj ich bardzo konserwatywny design jest zarówno nienowoczesny, jak i nobliwy - i pewnie wciąż atrakcyjny dla wielu lojalnych niemieckich klientów, stąd seria wciąż pozostaje w ofercie, ale lokomotywą z pewnością są już błyszczące mniej lub bardziej Chrono.
Wszystko już było... Błyszczące, aluminiowe pierścienie nie są widocznymi częściami samych głośnikowych koszy, a tylko dokręconymi ozdobami, w stylu znanym z naszych kochanych Altusów, które cieszyły się popularnością nie tylko w Polsce, ale też na pewną skalę w ówczesnym RFN, a było to wówczas wykonanie niestosowane szeroko przez inne firmy.
Może to sentyment do Altusów podpowiada samym Niemcom taki styl, jaki widzimy teraz w Cantonie? A nam przybliży same Cantony, które od wielu lat są numerem jeden na niemieckim rynku?
Układ trójdrożny
To układ trójdrożny w od dawna znanej i wciąż preferowanej przez Cantona konfiguracji - ze średniotonowym powyżej wysokotonowego. Dla wielu (choć nie wszystkich) współczesnych konstrukcji Cantona znamienne jest też to, że głośnik średniotonowy ma taką samą średnicę jak niskotonowe, co zresztą ani trochę nie dziwi w sytuacji, gdy te ostatnie mają średnicę tylko 16 cm; to z kolei pozwala kolumnie zachować szczupłą sylwetkę (całkowita szerokość 17 cm).
Zastosowano wspólny dla konstrukcji wolnostojących najnowszych serii (wszystkie trzy Chrono, Vento i Reference) bas-refleks z wylotem schowanym w dolnej ściance, promieniującym przez prześwit między skrzynką a odsuniętym cokołem.
Wreszcie dla wszystkich obecnych konstrukcji Cantona charakterystyczne jest zastosowanie membran aluminiowych (w przypadku kopułki wysokotonowej - aluminiowo-manganowej).
Indeks DC
I na koniec - spotykany w niektórych modelach Cantona indeks DC odnosi się do prądu stałego, odfiltrowanego wraz z najniższymi częstotliwościami, za pomocą filtra górnoprzepustowego dodanego do zwrotnicy, co ma na celu zabezpieczenie głośników niskotonowych przed przeciążeniem bardzo dużymi amplitudami częstotliwości, które i tak nie są już słyszane lub nie są efektywnie przetwarzane (poniżej strojenia bas-refleksu, ale zmuszają głośnik do pracy).
Odsłuch
Pierwszy z trzech przedstawicieli niemieckiego przemysłu głośnikowego wcale nie gra "przemysłowo", choć gra po niemiecku - tyle że w dobrym tego słowa znaczeniu. Znana już z wielu wcześniejszych kolumn Cantona żywość i dźwięczność nabiera tutaj pełnych rumieńców, mimo że nie są to przecież najlepsze kolumny tej firmy.
W stosunku do droższych modeli serii Vento, z którymi miałem kilka razy do czynienia, Canton CHRONO 508.2 DC nie ma takiej finezji w wydobywaniu i różnicowaniu detalu, jednak ogólna równowaga jest równie dobra, i lepsza w porównaniu z poprzednimi modelami serii Chrono, które grały jeszcze bardziej spontanicznie, ale już z akcentowaniem skrajów pasma, zwłaszcza wysokich tonów.
Trudno byłoby to zarzucić Canton CHRONO 508.2 DC, nawet puryści mieliby problem, do czego się przyczepić, choć nie jest to dźwięk "zneutralizowany", pozbawiony emocji, nazbyt asekuracyjny. Ma w sobie nowoczesną dynamikę, swobodę, i - znane już z Cantonów - ciekawe (a przede wszystkim przyjemne!) połączenie świeżości oraz ciepła.
Żywość nie oznacza tu ani ostrości i rozjaśnienia, ani rozgrzania dolnych partii kosztem przejrzystości, zakres nisko-średniotonowy jest spójny i soczysty, i towarzyszy mu dobrze zintegrowana, lekko metaliczna, sypka góra pasma.
Cały dźwięk jest nawet lepiej "ulepiony" niż w większości innych brzmień, a przy tym wykazuje dobrą rozdzielczość i bogactwo wybrzmień.
Bas jest zmiękczony, ładnie rozciągnięty, zdecydowanie unika suchości, nie jest też zdudniony i spowolniony - dość łagodny w porównaniu z innymi, wzmocnionymi w tym zakresie; w gruncie rzeczy jest właściwie wyważony i uniwersalny, gra "zespołowo", a nie na własny rachunek.
Poważnym atutem jest też przestrzeń - efektowna, bardzo szeroka scena skoordynowana ze stabilnym planem centralnym, który potrafi wyjść do przodu. Dzięki tym "energetycznym" walorom, Canton CHRONO 508.2 DC sprawdziły się na wielu nagraniach, choć ostatecznie nie są to kolumny do uprawiania ciężkiego łomotu.
Andrzej Kisiel