Seria Oceo, zgodnie ze swoją nazwą, jest bardzo rozległa, zawiera kilka podserii, w tym również charakterystycznych dla Cabasse "kuleczek", głośników naściennych, jak i tradycyjnych kolumn "skrzynkowych". Te zgromadzono w dwóch liniach - tańszej MT30 i droższej MT40. Model Alderney jest największą konstrukcją w pierwszej z nich, nie jest jeszcze kolosem, ale już wyróżnia się na tle konkurentów z testu.
Kogo nie przekonują, mimo wszelkich "naukowych" argumentów, kolumny wąskie, jak System Audio albo nawet Elac i Canton z tego testu, kto szuka solidnych trójdrożnych "paczek", może mieć dzisiaj trudności ze znalezieniem naprawdę dużych skrzynek, tym bardziej wyposażonych w duże głośniki niskotonowe.
Dlatego już to, co spotykamy pod nazwą Alderney, powinno usatysfakcjonować zwolenników choć trochę bardziej tradycyjnego podejścia do tematu: konstrukcja trójdrożna wyrastająca z pary 18-cm głośników niskotonowych - jak na obecne standardy duża i rozwinięta we wszystkich wymiarach.
Wylot bas-refleksu w tradycyjny i bezpieczny sposób ulokowano na przedniej ściance. Mamy kolumnę, która wydaje się wszechstronna i łatwa do ustawienia, może niezbyt wyszukana, ale dostatecznie schludna i godna zaufania.
Rodzinka Cabasse
Cabasse to firma bardzo innowacyjna: ma w swojej ofercie dużo oryginalnych, wręcz niezwykłych projektów głośnikowych, ale jedno nie jest w konflikcie z drugim - są więc propozycje dla poszukujących wzorniczej i technicznej finezji, nawet w najtańszej serii Oceo (satelitarne kulki Alcyone i Eole2), są i konwencjonalne kolumny.
W grupie MT30 są zatem jeszcze dwuipółdrożne Jersey (z nisko-/ nisko-średniotonowymi 18-cm), również dwuipółdrożne Tobago (z przetwornikami kalibru 14-cm), podstawkowe Antigua, centralny Socoa, naścienny Pico i subwoofer Orion. Jednak i modele tej serii mają choćby najprostsze, ale firmowe technologie, a trójdrożność Alderney niesie ze sobą niespodzianki.
Cabasse MT30 Alderney - przetwornik wysokotonowy i głośniki
Po pierwsze nietypowy jest przetwornik wysokotonowy: kopułka ma większą (niż standardową) średnicę 32 mm, wykonana jest z dość twardej folii Kaladex (nie jest więc ani miękka, tekstylna, ani metalowa) i doposażona w tubowy front.
Nawet jeżeli cały zespół głośnikowy nie osiąga bardzo wysokiej efektywności, to wysokotonowe z jakimś tubowym akcentem często pojawiają się w kolumnach francuskich (choć w tym teście - tylko w Cabasse).
Głośnik ten w pewnym miejscu producent nazywa nawet średnio-wysokotonowym, możliwości przetwarzania choć fragmentu zakresu średnich częstotliwości mogłyby wynikać z większej powierzchni membrany, jednak podawana przez producenta częstotliwości podziału - 3 kHz - nie wskazuje, że zostały one wykorzystane, jest bowiem dość typowa dla aplikowania standardowych głośników wysokotonowych.
Tu specyfika kończy się na samym charakterze wysokotonowego, który jednak nie wpływa znacząco na koncepcję układową.
Inaczej jest z głośnikiem średniotonowym. Nie odróżnia się on szczególnie od niskotonowych, jest tylko nieco mniejszy (15 cm vs 18 cm), ma podobną membranę i "bazę" - kosz i magnes.
W takiej sytuacji nie dziwiłaby nawet bardzo niska częstotliwość podziału między nim a głośnikami niskotonowymi, tymczasem nie jest ona nawet standardowa, lecz zaskakująco wysoka - 900 Hz - jakby "oszczędzano" głośnik średniotonowy, wykorzystując jednocześnie możliwości 18-tek w przetwarzaniu średnich częstotliwości.
Głośniki nominalnie "niskotonowe" zasługują więc tutaj na miano nisko-średniotonowych (i nic dziwnego, że takimi są - to przecież "tylko" 18-tki, podobne jak w dwuipółdrożnym modelu Jersey).
W tej sytuacji zrozumiała jest też bardzo mała (ok. dwóch litrów) objętość komory głośnika średniotonowego - przy tak wysokim filtrowaniu większa nie jest mu potrzebna. Choć wybór projektanta trochę dziwi, to przynajmniej jest konsekwentnie wyegzekwowany.
Cała konstrukcja jest solidna - choćby dlatego, że jej masa przekracza 20 kg, co wynika i z mocnej obudowy, i z dość ciężkich przetworników. Również estetycznie Cabasse mt30 Alderney są czytelne: to, co widać na zdjęciach, dostatecznie dobrze tłumaczy sytuację - może warto tylko zaznaczyć, że choć okleina jest sztuczna, to ładna (w teście - wenge, alternatywnie - imitacja wiśni).
Odsłuch
To uczciwa i klarowna propozycja - dość szybko wiadomo, na co Alderney stać, a na co - nie, co jest ich atutem a co słabością. Nie są to kolumny, które w każdej dziedzinie próbują osiągnąć przynajmniej dobre rezultaty, co w tym zakresie cenowym daje w efekcie często brzmienie nijakie, choć zrównoważone; tak naprawdę można zmęczyć się zarówno brzmieniem efekciarskim, jak i nazbyt grzecznym, gdy nie można doczekać się jakichkolwiek silniejszych emocji.
Cabasse MT30 Alderney grają zdecydowanie, choć wcale nie wciągają w pułapkę mylącego, doskonałego pierwszego wrażenia. Można nawet powiedzieć, że na początku grają dźwiękiem dość trudnym w odbiorze, zwłaszcza gdy przesiądziemy się z kolumn grających soczyście, miękko i jedwabiście.
Nie brzmią ani trochę słodko i przytulnie, nie są też spektakularnie przejrzyste i detaliczne; mają dość twardy, dobitny charakter, w którym najważniejsze jest to, co...najważniejsze - a więc środek pasma, co pewnie wielu ucieszy, choć trzeba wyjaśnić, że nie jest to średnica według dawnego przepisu, znanego choćby ze starych brytyjskich monitorów.
Żadnej emulacji analogowego klimatu, specjalnego ciepła, a nawet bez wypełnienia, jakiego można by się spodziewać po tak dużych kolumnach - raczej kontur, dynamika, choć jednocześnie z budowaniem dużych pozornych źródeł dźwięku.
Cabasse MT30 Alderney brzmią bardzo wiarygodnie przy odtwarzaniu instrumentów dętych - są mocne, i choć podbarwiane, świetnie różnicowane i bardzo dynamiczne, mają naturalną dawkę agresywności i przybrudzenia; nie zostały ani wygładzone, ani pogrubione.
Cabasse MT30 Alderney potrafią tworzyć realistyczną skalę, nie muszą wcale grać głośno, ale mogą - nie wpadając w nerwowość i spłaszczenie. Bas nie jest forsowny, nie ma wielkiego "mięcha", lecz swoim zdecydowanym atakiem dobrze służy nagraniom z mocną, rytmiczną podstawą.
Andrzej Kisiel