Obydwie części mają obudowy, które wcześniej przygotowano dla odtwarzacza CD MCD-203. Grube, aluminiowe fronty zostały wizualnie podzielone - części centralne mają naturalny kolor metalu, a boczne są anodyzowane na czarno.
Zastosowany napęd, a właściwie jego oprogramowanie, ma pewne fanaberie (francuskie?): chcąc wrócić do początku nagrania, musimy skorzystać z klawiatury numerycznej, gdyż naciskanie przeskakiwania w tył spowoduje przeniesienie się na początek - ale utworu wcześniejszego. Z kolei naciskanie w tej samej sytuacji "play" nie spowoduje żadnej reakcji.
Trzy trafa w transporcie
Z tyłu widać sporo wyjść cyfrowych – optyczne, elektryczne niezbalansowane (RCA) oraz zbalansowane (AES/EBU). Jest też gniazdo trigger, pozwalające włączyć transport i przetwornik jednym przyciskiem.
Obudowa - solidna i sztywna - tylko częściowo wpływa na poważną masę całego urządzenia. Po odkręceniu górnej ścianki widzimy trzy transformatory toroidalne, dostarczające osiem niezależnych napięć! Tak – trzy trafa w transporcie! Takie rozwiązania spotkamy jedynie w najdroższych systemach.
Transformatory przykręcono nie bezpośrednio do spodu, a do specjalnej platformy, która dodatkowo usztywnia całość. Prostowniki oraz stabilizatory napięcia umieszczono na płytce po drugiej stronie komory z napędem.
Po odkręceniu górnej ścianki tej komory okazuje się, że jest ona wytłumiona grubą warstwą gąbki. Równocześnie zobaczymy to, dzięki czemu Advance Acoustic MCD-403+MDA-503 nie kosztuje dwa lub trzy razy więcej – właściwą mechanikę. To niedrogi DVD-ROM, sterowany przez dużą kość DSP Mediateka.
Przetwornik przyciąga uwagę dużym czerwononiebieskim "schematem" w miejscu, w którym jest zwykle wyświetlacz. To oczywiście dekoracja i to nie jedyna. Obok umieszczono diody wskazujące na wybrane wejście, diodę sygnalizującą synchronizację zegarów napędu i przetwornika oraz niebieskie diody wyjść. Te ostatnie są raczej bezużyteczne, ponieważ obydwa wyjścia pracują cały czas.
Pożyteczna byłaby możliwość wyłączenia tego wszystkiego; na pilocie jest wprawdzie przycisk "display", ale niczego nim nie przyciemniamy, o wyłączaniu nie wspominając, a jedynie zmieniamy wskazania czasu w transporcie.
Z tyłu mamy dwa wejścia optyczne, trzy elektryczne oraz zbalansowane AES/EBU. Przetwornik jest zbalansowany, stąd wyjścia analogowe poprowadzono zarówno na gniazdach XLR (złoconych),jak i RCA (niezłoconych).
Sekcja cyfrowa została zmontowana w technice SMD na płytce przy wejściach. Jej podstawą jest odbiornik cyfrowy Cirrus Logic CS8416, obsługujący częstotliwość próbkowania do 192 kHz (!).
Oznacza to, że jeśli będziemy dysponowali źródłem z tego typu wyjściem (np. odtwarzacz ze stałą pamięcią), będzie można bezpośrednio zdekodować jego sygnał.
Zaraz za nim widać duży układ DSP, oprogramowany tak, aby upsamplować sygnał wejściowy do postaci 24 bity/384 kHz. Tak przygotowany sygnał wysyłany jest do dwóch przetworników Analog Devices AD1955 – bardzo ładnych, kilkubitowych kości sigma-delta 24/192. W centrum płytki układów wyjściowych pracują podwójne triody 12AX7 (po jednej na kanał).
Brzmienie
Intymne, ciepłe i przyjemne brzmienie. Nie znalazłem w swojej kolekcji płyt ani jednej, która zagrałaby "nieprzysiadalnie". Wszystkie krążki miały swego rodzaju "poduszkę", redukującą skoki dynamiki, ale jednocześnie chroniącą przed "otarciami", do jakich często dochodzi w precyzyjnych systemach.
Zalety i wady takiego stylu trudno do końca rozplątać, nawet po długim słuchaniu. Jednak są dwie rzeczy skrajne, które można wyodrębnić już na początku. Z jednej strony wspomniana "przyjazność", niezależna od nagrania i systemu towarzyszącego. Z drugiej - umiarkowana rozdzielczość i słabe różnicowanie.
Ciekawie i angażująco zagrały płyty, które zwykle nie pokazują dobrego wypełnienia. "Avalon" Roxy Music, na co dzień płyta trochę jasna i bez tak potrzebnego jej ciepła, zyskała właściwy dla muzyki klimat - francuski odtwarzacz dodał do głosu Briana Ferry’ego melancholię, za którą jest kochany.
Tym bardziej zniewalająco pokazały się głosy zarejestrowane już na duży wolumen – np. Diany Krall i Franka Sinatry. W obydwu przypadkach nie zostały jakoś specjalnie powiększone, raczej się przybliżyły, a instrumenty będące dotychczas na drugim planie, jak gitara u Krall i trąbka u Sinatry, też zostały przysunięte. Jest to odstępstwo od neutralności i "wierności".
Nie da się ukryć, że Advance przedstawia własną wizję świata, jednak jestem pewien, że w wielu systemach takie podejście do sprawy będzie mile widziane. Interesujące, że choć dźwięk jest jednoznacznie ciepły, to góra brzmi mocno i dźwięcznie. Atak blach nie jest ostry, nie ma też dokładnej informacji o tym, jaki to rodzaj talerza, jednak całość wykazuje żywość i blask.
Odtwarzacz CD Advance Acoustic MCD-403+MDA-503 to system składający się z dwóch komponentów – napędu oraz przetwornika. Pozwala to na przetestowanie każdego z nich z innymi urządzeniami.
Jak się okazało, za ową "pluszowatość" dźwięku odpowiedzialny jest... napęd. Nieprawdopodobne, jak bardzo można ukształtować dźwięk poprzez zmianę transportu, a nawet przewodu cyfrowego. Świadczy to o dwóch rzeczach: że przetwornik jest bardzo przezroczysty (to dobrze) i wrażliwy na jitter (to już gorzej).
Podpinając do Advance Acoustic MCD-403+MDA-503 odtwarzacze z transportem Philipsa CD-Pro2 (M i LF) dostaniemy znacznie bardziej otwarty, dokładniejszy dźwięk. Górna średnica wyjdzie nieco do przodu, co z kolei podkreśli sybilanty i gardłowy element śpiewu. Aby to zrównoważyć, wymieniłem lampy wyjściowe na NOS-y Valvo i całość zabrzmiała naprawdę pięknie.
Pamiętając, jak grają wzmacniacze tego producenta, optowałbym raczej za suchymi i precyzyjnymi (ale nie rozjaśnionymi) kolumnami do całości, bo inaczej będzie za ciężko i za ciepło.
Większość zechce kupić kompletny odtwarzacz CD i nie będzie to błędem, o ile świadomie zaakceptujemy szczególny charakter brzmienia. Wypada obiektywnie przyznać, że mocniejszym punktem tego zestawu jest przetwornik, ale czy można obrażać się na transport?
Za podobne pieniądze trudno będzie znaleźć jakikolwiek inny. Jeszcze inną opcją jest udoskonalenie istniejącego systemu ze starym, ale jarym (mechanicznie) odtwarzaczem za pomocą Advance Acoustic MCD-403+MDA-503.
Wojciech Pacuła