PATHOS
Digit

Pathos, rodzinna firma z Vincenzy we Włoszech, od dawna związana jest ze światem audio poprzez wzmacniacze hybrydowe. Zupełną nowością było więc wprowadzenie do sprzedaży w zeszłym roku pięknego, majestatycznego odtwarzacza CD Endorphin. To luksusowe, drogie urządzenie jest naturalnym partnerem dla wzmacniaczy z ekskluzywnej serii Logos. Ale przecież na początku cennika znajdziemy chyba największy bestseller Pathosa, przepiękny, a jeszcze nie tak kosztowny wzmacniacz Classic One. 

I to właśnie z myślą o nim (i o jego posiadaczach) zaprojektowano odtwarzacz o mniej romantycznej nazwie Digit. Ale jego powierzchowność jest już wystarczająco intrygująca, a i wnętrze kryje pewną tajemnicę. Może nie "mroczną", ale niezwykle ciekawą i charakterystyczną dla naszych czasów.

Pathos Digit - obudowa

Odtwarzacz Pathos Digit ma podobne do wzmacniacza Classic One całe chassis, zbudowane z polerowanej stali nierdzewnej, w kształcie wydłużonego pudełka do butów, skierowanego do nas węższym końcem.

Od góry zamykane jest ono sztywną, przykręcaną śrubami blachą, na którą nałożono czerniony płat akrylu, który nadaje całości charakterystyczny wygląd. Akryl przykręcony jest także z tyłu, gdzie naniesiono na nim, od spodu, stosowne opisy - dla wyjść analogowych RCA i XLR (obydwa solidne, złocone) oraz cyfrowego RCA.

Obok akrylu cechą wyróżniającą wzornictwo Digita są dwa metalowe, pomalowane na srebrno kratery, w których widać lampy - podwójne triody ECC88, tutaj w niskoszumnej wersji E88CC słowackiej firmy JJ.

Piszę o wyróżnikach, jednak dopiero teraz dochodzimy do clue: pięknie wyglądającej klapy top-loadera, którego… nie ma. Po bliższej inspekcji wychodzi bowiem na jaw, że to tylko bezczelny zabieg stylistyczny, a po naciśnięciu guzika "open" wyjeżdża ku nam klasyczna szuflada, tyle że z przyklejonym metalowym, odlewanym frontem, który pięknie koresponduje z wykonaną z takiego samego przednią ścianką.

Na górze znajdziemy niewielkie przyciski obsługujące transport, niestety niepodpisane. Nie ułatwi to życia, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Pathos DIGIT - wnętrze

Sugestywna klapa, która okazuje się niby-klapą, to dopiero początek niespodzianek. Kiedy rozkręcimy urządzenie, okaże się bowiem, że trzy-czwarte dużej płytki z elektroniką jest puste, choć naniesiono na tę część opisy elementów.

I to jest najciekawsze: Pathos DIGIT jest potencjalnie odtwarzaczem wieloformatowym wielokanałowym. Napęd to bowiem DVD-ROM, z dekoderem Mediateka (MT1389XL) na płytce pod spodem. To kość z 2003 roku 3. generacji, w której zawarto niezłe przetworniki wizji 12-bit/108 MHz i bardzo ciekawy układ deinterlacingu. Posiada też certyfikat DivX.

Taki sam układ znajdziemy w odtwarzaczach Oppo, które stały się podstawą odtwarzacza wieloformatowego Cambridge Audio Azur DV89, gdzie sygnał DSD konwertowany jest w Mediateku na PCM (24bity/88,2 kHz). W wersji odtwarzacza "by Pathos" pracuje to wszystko jedynie w roli CD, omijając problemy związane z licencjami i znacząco obniżając koszt wytworzenia.

Jeśli już zapomnimy o wideo i skupimy na CD, wówczas okaże się, że Pathos DIGIT zbudowany jest wyjątkowo solidnie. Podstawą jest znakomity, niezwykle rozbudowany zasilacz.

Ze średniej wielkości transformatora toroidalnego (tej samej wielkości co w odtwarzaczu Ancient Audio Lektor V) wychodzi sporo uzwojeń wtórnych - doliczyłem się pięciu bardzo dużych prostowników i dwóch małych. Wychodzi więc na to, że każda sekcja zasilana jest osobno.

Dwa napięcia dostarczane są do lamp. Podobnie jak w większości urządzeń, np. w Cary, gdzie pracują w buforze wyjściowym, w Ancient Audio, gdzie służą do wzmocnienia napięcia i buforowania, tak i tutaj bańki użyto do wzmocnienia i buforowania wyjścia. Na pierwszy rzut oka wydaje się wprawdzie, że jest inaczej, bo potem mamy jeszcze dwa scalaki, jednak dotyczy to tylko wyjścia RCA.

Sama konwersja i filtracja prowadzona jest na tranzystorach. Okazuje się, że użyte na wyjściu bardzo dobre układy scalone Analog Devices SSM2141 mają na celu desymetryzację sygnału dla wyjść RCA.

To elegancki sposób uzyskania sygnału niezbalansowanego. Na wyjściu znajdziemy jeszcze bardzo ładne kondensatory polipropylenowe - zamiast czterech dużych, użyto wielu mniejszych, o różnych pojemnościach.

Przetwornik C/A to kość Cirrus Logic CS4396 – dość stary kilkubitowy układ delta-sigma 24/192, jednak o bardzo dobrej dynamice, a więc realnej rozdzielczości na poziomie 20 bitów. Nie widać nigdzie osobnego zegara dla sekcji audio, więc najwyraźniej DAC taktowany jest z wizyjnego zegara dekodera MPEG-2, zawartego w kości Mediateka.

Układ zbudowany jest porządnie, a napęd został wybrany ze względu na niewysoką cenę oraz możliwość stworzenia na jego podstawie odtwarzacza wieloformatowego. Pomoże temu zielony, średniej wielkości wyświetlacz dot-matrix, na którym można ukazać potrzebne komunikaty tekstowe.

Problemem dla wideofilów może być obecność jedynie wyjścia komponent (a właściwie miejsca na nie), jednak to raczej nie dla nich powstanie digitowy odtwarzacz wieloformatowy. I jedynie plastikowy pilot zupełnie nie pasuje do wysmakowanej, prawdziwie włoskiej linii urządzenia.

Odsłuch

Pierwsze wrażenia po podpięciu urządzenia do sieci wcale nie są związane z dźwiękiem, a z obsługą: brak opisów naprawdę irytuje, szuflada wysuwa się tylko do 2/3 głębokości, płytę trzeba wkładać pod spód wysuniętego od góry elementu z przyciskami, wczytywanie TOC trwa wyjątkowo długo (DVD-ROM-y najpierw zapamiętuj ą układ ścieżek)... jednak raz załadowany napęd pracuje cicho, a przeskok do kolejnych utworów jest natychmiastowy (bo już ma ich położenie w pamięci).

Sporym zaskoczeniem jest także to, że - inaczej niż w Cary - nie zablokowano odczytu płyt DVD. Możemy więc słuchać koncertów, a także odtwarzać płyty DVD 24/96, np. ostatnią płytę The Beatles "Love" wydaną w tym standardzie. Niestety, nie odtworzymy warstwy DSD z hybrydowej płyty SACD, ale nikt tego nie obiecywał.

Przyjemny i bezpretensjonalny dźwięk - to odczucia, które powracały za każdym razem, kiedy wciskałem "play"’ na pilocie Pathosa Digit. Jego charakter jest zbliżony do tego, co prezentował wzmacniacz Classic One.

Charakterystyczne są delikatne, perliste blachy i mocna, wypełniona średnica. Środek pasma nie jest jednak tłumiony od góry, co przy takiej prezentacji zdarza się nagminnie, bo jeśli na płycie Justyny Steczkowskiej "Daj mi chwilę" wokal ma artykulacyjne wyostrzenia, to Digit to pokazuje, bez zaokrąglania i uprzyjemniania.

Kiedy zaś, jak na ostatnim remasterze płyty "The Dark Side of The Moon" Pink Floydów głosy mają wyraźnie ograniczone pasmo, są dość ciemne, odtwarzacz gra właśnie tak – ciemno.

Mocno prowadzony jest bas, szczególnie w średnim zakresie. Gra jest żywiołowa, energetyczna. Można więc przyjąć, że głównym atutem włoskiego odtwarzacza jest witalność, z jaką odtwarza muzykę oraz ciągłość harmoniczna w całym paśmie. Jednak znów wraca wrażenie, że średnica to coś specjalnego w wydaniu Digita.

"Solveiga Slettahjill" z płyty Good Rain była swym głosem wręcz hipnotyzująca w swoim "tu i teraz". Wraz z towarzyszącym jej podkładem syntezatorowym tworzyła duży, ciepły, ale nie stłumiony duet, z charakterystycznym dla nagrań z blisko ustawionego mikrofonu "dopaleniem" niższej średnicy.

Ową spójność środka słychać także na pięknej reedycji Suite Española Albéniza wydanej w referencyjny sposób przez First Impression Music, gdzie była plastyka i bardzo dobra barwa. Pod względem dynamiki w skali makro nie jest już tak spektakularnie, duże składy są bowiem wygładzane, grane legato, tak jakby Digit starał się je przyciąć do formatu klubu jazzowego.

Wraz z muzyczno-audiofilską perełką Polish Jazzu - "Unit" Adama Makowicza, gdzie blachy, dynamika perkusji, Hammond itp. są zarejestrowane w prawdziwie referencyjny sposób – Digit stanął na wysokości zadania. Bez zaokrąglenia, spowolnienia, ze świetnym pulsem, no i tą nasyconą średnicą.

Pewnych przeszkód jednak Pathos Digit nie może przeskoczyć, i trochę ustępuję droższym urządzeniom tego testu rozdzielczością w skali absolutnej. Ponieważ średnica jest mocna i nasycona, zacierane są różnice między barwą instrumentów położonych bliżej i dalej, całość podawana jest właśnie w spójny, mocny, ale do pewnego stopnia ujednolicony sposób.

Kiedy jednak słuchamy elektroniki - genialnie zabrzmiała koncertowa płyta Kraftwerka "Minimum-Maximum" – i małych jazzowych składów, będzie bardzo dobrze. To przepięknie zaprojektowane urządzenie, jest zdecydowanie jednym z ładniejszych odtwarzaczy w ogóle, które z właściwym materiałem muzycznym będzie hipnotyzowało swoim urokiem.

Wino, dobra książka, szaruga za oknem, a na stoliczku - Pathos Digit. I jeśli tylko przyzwyczaimy się do braku podpisów pod guzikami na CD i do brzydkiego pilota, to jest duże prawdopodobieństwo, że Pathos zostanie z nami na bardzo długo. I jeszcze tylko wymiana lamp JJ np. na Sovteki lub NOS Valvo (z czerwonym logo), a będzie jeszcze lepiej.

Specyfikacja techniczna

PATHOS Digit
Regulacja poziomu wyjściowego Tak
Wyjście optyczne Nie
Wyjście AES NIE
Wyjście słuchawkowe Nie
SACD Nie
Wyjście koaksjalne TAK
Wyjście ST NIE
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
PATHOS testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu