Skąd taki kredyt zaufania? Oprócz wrażeń sonicznych, jakości wykonania, odtwarzacz ten zawiera rozwiązania techniczne nie spotykane niemal na żadnym poziomie cenowym. Jedynie dwie inne, także japońskie firmy - Accuphase i Esoteric - są w stanie zaproponować coś podobnego.
W odróżnieniu od niewielkich manufaktur, proponujących genialnie grające, jednak nie do końca hiendowo wykonane produkty, Luxman D-08 jest po prostu perfekcyjny. Chociaż widziałem niejedno i uodporniłem się na zachwyty, to obcowanie z tym urządzeniem było jednak dla mnie dużym przeżyciem estetycznym, "podkręconym" dodatkowo tym, co zobaczyłem w środku.
Obudowa Luxmana D-08 składa się z bardzo grubych płyt aluminiowych. Boczne ścianki są połączone z górną w taki sposób, że na zewnątrz nie widać żadnych śrubek; front z kolei przykręcono do właściwego chassis i jest z nich wszystkich najgrubszy.
W pierwszym momencie może się wydawać, że front jest zbyt wysoki; wrażenie to natychmiast minie, kiedy zobaczymy wnętrze - nie jest to przerost formy nad treścią. Przednią ściankę podzielono optycznie między wąziutką szufladę po lewej stronie i akrylową szybkę z wyświetlaczem po prawej.
Luxman D-08 - napęd
Napęd Luxmana został wykonany samodzielnie przez inżynierów firmy i nosi nazwę LxDTM (Luxman Disk Transport Mechanism). To nie jedyny skrót, jaki przy tej okazji wymyślili PR-owcy firmy (choć trzeba przyznać, że wszystkie mają pokrycie w rzeczywistości, a nie są jedynie pustymi sloganami), bo w związku z napędem zapamiętać trzeba także dwa inne: Stabilized Support Block (SSB) oraz Dust Proof Shutter (DPS).
Szuflada - ciężki element, odlewany z aluminium, pokryty "czymś" miłym w dotyku, nie ma bowiem klasycznego frontu, swego rodzaju maskownicy zamykającej otwór, przez który jest wysuwana.
Japońscy inżynierowie stwierdzili, że dla idealnego odczytu i długowieczności urządzenia ważne jest to, żeby do środka przedostawało się jak najmniej kurzu, dlatego opracowali mechanizm szczelnie zamykający otwór po wciągnięciu szuflady do środka. Służy temu osobna, zamocowana od środka, aluminiowa płytka z elementami uszczelniającymi.
Wykonanie tego "drobiazgu" jest perfekcyjne, ponieważ niemal nie słychać, nawet jeśli się nad nią pochylimy - jak pracuje cały mechanizm. Jest jeszcze lepiej niż w napędach VRDS Teaca i równie dobrze, jak u Accuphase’a.
Skrót DPS dotyczy sposobu zamocowania napędu w środku. Mechanika znajduje się bowiem w czymś w rodzaju drugiego ekranu z bardzo grubymi, aluminiowymi elementami wzmacniającymi, szczelnie zamykającymi optykę (to już druga linia obrony przed kurzem).
Cały ten blok jest bardzo duży i ciężki - biegnie od frontu do samego tyłu urządzenia i zajmuje ponad 1/3 powierzchni środka.
Luxman D-08 - wyświetlacz
Wyświetlacz Luxmana D-08 też nie jest zwykły, nie tylko dlatego, że ma kolor bursztynowy. Może pracować w dwóch trybach: wyświetla komunikaty w dwóch linijkach, lub - po naciśnięciu na pilocie przycisku "zoom" - duże cyfry.
To jeden z niewielu odtwarzaczy, w przypadku których do odczytu wyświetlacza z kilku metrów nie jest potrzebna lornetka. Niestety, po każdej zmianie płyty wyświetlacz wraca do trybu "drobnocyfrowego".
Jedna z dwóch zamieszczonych diod pokazuje, czy gramy warstwę SACD z płyty hybrydowej, a druga informuje, czy sygnał DSD jest przetwarzany w swojej "natywnej" formie, czy zostaje zamieniony na PCM.
Luxman oferuje unikalną możliwość konwersji sygnału DSD na PCM wysokiej rozdzielczości (najpewniej 24 bity/176,4 kHz - 4 x 44,1 kHz; szczegóły - patrz ramka).
Trzecia niebieska dioda świeci się, kiedy aktywne jest wyjście cyfrowe - można je wyłączyć. Pod nimi mamy dwie diody w kolorze pomarańczowym wskazujące, czy jest to płyta (warstwa) CD, czy sygnał przetwarzany jest w PCM.
Małe wielkie przyciski
Pod wyświetlaczem i na środku znajdują się przyciski - licząc od lewej: sterujące napędem, wyboru warstwy SACD lub CD z płyt hybrydowych, zmiany obróbki cyfrowej z DSD na PCM, przycisk aktywujący wyjście cyfrowe i wreszcie ostatni - aktywujący jedno z trzech WEJŚĆ cyfrowych.
Dzięki nim Luxman D-08 może pracować jako przetwornik C/A dla odtwarzacza twardodyskowego tunera satelitarnego, Blu-ray’a itp. Wejście akceptuje sygnał tylko do częstotliwości próbkowania 96 kHz, chociaż najnowsze odbiorniki cyfrowe umożliwiają odbiór sygnału 192 kHz, przesyłanego pojedynczym kablem S/PDIF.
Mamy trzy wejścia cyfrowe - dwa optyczne i jedno elektryczne na gnieździe RCA. Obok nich widać dwie pary wyjść analogowych - niezbalansowane RCA oraz zbalansowane XLR.
Odtwarzacz Luxman D-08 ma budowę całkowicie symetryczną, dlatego też te ostatnie nie są jedynie elementem ozdobnym, mającym podnieść postrzeganą wartość odtwarzacza. Warto przy tym pamiętać, że urządzenia Luxmana mają gniazda XLR okablowane inaczej niż to zaleca IEC, ponieważ pin "gorący"ma nr 3 (IEC: hot=2).
Dopóki gramy w kompletnym, zbalansowanym systemie Luxmana, Accuphase’a, Denona czy Marantza - bo wszystkie wymienione firmy stosują tę "amerykańską" metodę okablowania - nie ma żadnego problemu.
Jeśli jednak łączymy wyjście XLR w Luxmanie D-08 z urządzeniami zbalansowanymi innych marek, zmieniamy fazę absolutną. To dość subtelna, ale na tym poziomie jakościowym zauważalna zmiana w dźwięku.
W takim przypadku warto spróbować zamienić jednocześnie w obydwu kolumnach kable "minusowe" i "dodatnie" (czarny podpiąć do zacisku "+", a czerwony do zacisku "-") i sprawdzić, czy aby nie jest lepiej. Z tyłu mamy jeszcze gniazdo sieciowe IEC ze złoconymi pinami i wskaźnik poprawnej fazy napięcia zasilającego.
Luxman D-08 i układy
Rozwiązania wykorzystane w Luxmanie D-08 bazują nie na konstrukcjach odtwarzaczy Compact Disc, ale wieloformatowych (SACD-DVD-A). Wprawdzie przetwarzanie D/A i sekcja analogowa w przypadku CD i SACD jest zbliżona (nie ma na rynku prawdziwie 1-bitowych przetworników, a wszystkie są kilkubitowe), to jednak podstawa całości, a więc transport, optyka, dekodowanie itp. odbywają się w napędach DVD sterowanych układami DSP.
Układ DSP odpowiedzialny za dekodowanie to kość Mediateka - tzw. DVD-all-in-one, kompletny system dla wizji i dźwięku wielokanałowego. Tutaj skorzystano jedynie z jego dwukanałowych możliwości.
Po prawej stronie mamy układy zasilające. Naliczyłem osiem osobnych prostowników, a co za tym idzie - tyle samo uzwojeń wtórnych dużego transformatora o budowie zbliżonej do "podwójnego C", czyli wariantu najdroższego. Znalazł się on na aluminiowej platformie za napędem i jest od reszty układu ekranowany grubym aluminium systemu mechanicznego DPS.
Układy audio szczelnie wypełniają drugą połowę, ekranowaną kolejnym płatem metalu. Od spodu mamy płytkę-matkę, do której wpinane są płytki - córki z poszczególnymi sekcjami: konwersji I/U (aż osiem - każda gałąź, każdy kanał osobno, a dodatkowo układy zasilające dla tej sekcji na osobnych płytkach), buforowania i wzmocnienia. Układy cyfrowe znalazły się jednak na płytce głównej, tuż przy napędzie.
Po wstępnym odczytaniu sygnał jest wstępnie dekodowany we wspomnianej kości Mediateka. W niedrogich odtwarzaczach SACD sygnał DSD zamieniany jest na PCM właśnie w niej. W Luxmanie znaleziono jednak lepsze rozwiązanie - konwersji służy wyspecjalizowany układ SM5819HQF japońskiej firmy NEC.
Jeśli sygnał został zamieniony na PCM, to trafia do jednego z dwóch filtrów cyfrowych: PD0274A oraz CS2300. Pierwszy z nich to układ Pioneera, służący do interpolacji słowa 16-bitowego do postaci 24 bitów i zwiększenia częstotliwości próbkowania do 192 kHz (w nomenklaturze Pioniera nazywany był Legato Link Pro).
Niedaleko za nim umieszczono układ redukcji jittera CS2300 Crystal Semiconductor.
Jak się podkreśla w materiałach firmowych, redukcja zniekształceń czasowych w sygnale cyfrowym była dla firmy priorytetem, udało się zmniejszyć jitter do niezwykle niskiej wartości, w przybliżeniu 1/100 ps.
Tak przygotowany sygnał trafia do dwóch, stereofonicznych układów Texas Instruments PCM1792A, charakteryzujących się znakomitą, teoretyczną dynamiką 132 dB. To układy hybrydowe, w których sygnał niskopoziomowy dekodowany jest w układzie 1-bitowym, a wyższe poziomy w wielobitowym. Łączy się dzięki temu precyzję tego pierwszego i dynamikę drugiego.
Luxman D-08 - obudowa
Za wejściem cyfrowym mamy odbiornik DIR9001 Burr-Browna, akceptujący sygnał do 24/96. Jak wynika ze schematu blokowego, sygnał przesyłany jest od razu do przetworników, a więc nie korzysta ani z poszerzenia bitów, ani z redukcji jittera.
Jeśli z kolei odczytujemy dane z płyty SACD, sygnał DSD pomija wszystkie filtry cyfrowe i trafia od razu do przetworników C/A. Nie jest on desymetryzowany dla wyjść RCA, a pobierany z dodatniego pinu XLR-a (w tym przypadku jest to więc sygnał z odwróconą fazą absolutną).
Układy wyjściowe objęte są specjalną odmianą sprzężenia zwrotnego, patentem (literalnie) Luxmana, o nazwie ODNF (Only Distortion Negative Feedback). Płytki wykonano z podkładu z włókien szklanych z dodatkiem Teflonu, a ścieżki z miedzi OFC o podwójnej grubości pozłocono.
Luxman od dłuższego czasu stosuje do trawienia ścieżek technikę inną niż pozostali - nie maluje płytek (bo farba łączy się z podkładem), lecz nakłada na całość plastikową folię, którą po wytrawieniu ściąga.
Budowa jest genialna. Konstrukcja mechaniczna, elektronika - wszystko najwyższej klasy. Bardzo ładny jest też aluminiowy pilot zdalnego sterowania.
Odsłuch
Większość odtwarzaczy SACD łączy jedna wspólna cecha - złagodzenie wysokich tonów i tylko średnia rozdzielczość zakresu średniowysokotonowego. Tym właśnie zdaniem sam sobie dokopałem, ponieważ zwolennicy SACD twierdzą coś zupełnie przeciwnego.
Na obronę swojej opinii mam jednak doświadczenia ze studia, gdzie słyszałem nagrania w DSD i PCM 24/192 i te ostatnie zawsze wydawały mi się bliższe tego, co działo się przed szybą.
Tylko kilka urządzeń SACD - topowe odtwarzacze Accuphase’a, EMM Labs, dCS-a i Esoterica - potrafią wyjść poza ten schemat i korzystając z zalet uproszczonego toru (bez filtrów decymacyjnych), łagodnie obejść jego ograniczenia.
Odtwarzacz Luxman D-08 wymaga kilkudziesięciu godzin ciągłego grania, żeby dźwięk stracił chropowatość. Pojawia się fantastyczna góra - rozdzielcza, pełna, nośna. Dzięki temu scena jest otwarta, genialnie oddawane są wszelkie pogłosy, definiujące dużą przestrzeń kościoła lub będące odbiciem tego, czego sobie życzył reżyser dźwięku, aplikując taki, a nie inny efekt.
To, co wyprawia Luxman w tej mierze z płytami CD, można porównać jedynie z najlepszymi odtwarzaczami…CD.
Przy dobrze zrealizowanych płytach SACD (o problemach z krążkami - patrz ramka) było jeszcze lepiej, a gładkość, fantastyczna koherencja aury dźwiękowej, tj. wszystkiego tego, co jest poza głównym dźwiękiem z pierwszego planu, zapierała dech w piersiach.
I jedynie gramofon w podobnej cenie, który miałem do porównania, potrafił wydobyć jeszcze coś ekstra. Jak wspomniałem, ugrzecznienie wysokich tonów to pięta achillesowa standardu SACD.
W Luxmanie D-08 też nie ma ostrości. Udało się jednak pozostawić mocne uderzenie i zachować dobrą definicję, więc blachy z płyty Arta Peppera "… The Way It Was!" miały świetną "namacalność’ i właściwą masę.
Podobnie zabrzmiała płyta "Hush- A-Bye" Carol Sloan, wydana przez Sinatra Society of Japan, gdzie różnorodność pomieszczeń, w których głos artystki został zarejestrowany, ukazano z wielkim pietyzmem. Subtelnie i dokładnie. Smaczki, detale były w programie, ale nie zdominowały przekazu.
Z gorzej zrealizowanymi płytami pojawia się twardość tonów średnich; przesłuchałem sporo płyt, eksperymentując jednocześnie z urządzeniami towarzyszącymi i wychodzi na to, że Luxman D-08 został zestrojony razem z przedwzmacniaczem C-1000f (a pewnie także C-800f), który ma nieco złagodzony, zmiękczony atak wyższej części tego zakresu.
Oprócz góry i przestrzeni urządzenie może się pochwalić efektownym, nasyconym, mięsistym basem. Takiej formy niskich tonów nie powstydziłby się żaden odtwarzacz CD, a nawet najlepsze gramofony. Może jedynie w studyjnych warunkach materiał 24/96 PCM potrafi być bardziej wielowarstwowy.
Odtwarzacz Luxman D-08 pozwala na budowanie dużych, solidnych źródeł pozornych. To jest rzecz, która wielu słuchaczy od razu chwyci za serce, bo jest w dużej mierze podobna do tego, co słychać z analogu.
I nie ma znaczenia, czy jest to kontrabas towarzyszący Sloan albo Pepperowi, czy też masywne, generowane przez analogowe urządzenia z lat 70. dźwięki z nowej płyty Depeche Mode "Sounds Of The Universe" - zawsze dostajemy soczystą, piękną barwę.
Luxman generuje dużą scenę, na której ustawia wiarygodne instrumenty. Pozwala to na spokojny odsłuch, tj. taki, w którym nie jesteśmy zmuszeni do analizowania tego, co słyszymy, do nerwowego dreptania w miejscu.
Granie płyt na Luxmanie szybko przeradza się w coś więcej niż tylko odsłuch - w festyn. Każda płyta nabiera znaczenia i ciężaru gatunkowego. Świetna rozdzielczość umożliwia śledzenie detali nagrania, wnętrz itp., ale nie przesłania tego, co najważniejsze, co tłumaczy się często jako muzykalność.
Luxman D-08 jest fenomenalnym odtwarzaczem, który obsługuje się jak marzenie. Jego brzmienie, wykonanie i wyposażenie stawiają go w ścisłej czołówce wszelkich urządzeń źródłowych. Solidna i wyrafinowana inżynieria zamienia się w solidną i wyrafinowaną muzykę.
Transport plus przetwornik
Luxmana D-08 wyposażono w kilka udogodnień, które umożliwiają różnego rodzaju porównania. Luxman ma dwa wejścia cyfrowe - elektryczne koaksjalne oraz optyczne. Pozwala to na podłączenie zewnętrznego źródła cyfrowego.
Pierwsza próba polegała na podpięciu dobrym przewodem cyfrowym zewnętrznego odtwarzacza CD z napędem Philipsa CD-Pro2 LF. Dźwięk z takiego zewnętrznego źródła był nieco gorszy niż z wewnętrznego transportu Luxmana.
To wcale nie jest takie oczywiste, ale w tym przypadku zalety wewnętrznego połączenia magistralą I2S, bez dodatkowego jittera wprowadzanego zarówno przez przewód, jak i dodatkowe kodowanie, wygrały.
Z zewnętrznym napędem dźwięk był mniej dynamiczny. I choć barwa nieco się obniżyła, co złagodziło twardawą średnicę, to jednak całość odbierało się jednoznacznie jako gorszą. Podobnie było z odtwarzaczem DVD-Audio - napęd w tego typu urządzeniach to uniwersalny transport, taktowany innym zegarem niż CD, najczęściej kiepski. Tutaj było to słychać jak na dłoni.
Wprawdzie płyty DVD-A 24/96, a także 24/48 miały nieco lepszą rozdzielczość niż ich wersje CD grane z Luxmana, to jednak już wersja SACD tej samej płyty na Luxmanie brzmiała ładniej niż DVD-A z zewnętrznego napędu.
Nieco inna sytuacja była jednak z odtwarzaczem pamięci stałych. Mam sporą kolekcję nagrań wysokiej rozdzielczości w bezstratnej kompresji FLAC, a także w WAV, więc mogłem je porównać z wersjami tych samych płyt w SACD i CD.
I tutaj niespodzianka - nagrania 24/96 i 24/88,2 grane z pamięci typu flash i pendrive’a brzmiały nie gorzej niż z SACD, o CD nie wspomniawszy. Pokazuje to, że jitter związany z przesyłem to tylko jedna ze składowych, równie ważny jest sposób odczytu danych.
Drugą z możliwości, którą możemy wykorzystać, jest zamiana sygnału DSD na PCM. Teoretycznie daje to same korzyści - lepszy odstęp sygnału od szumu, znacznie większą dynamikę i lepszą rozdzielczość. Ale to teoria. W praktyce dźwięk zamieniony na PCM był mniejszy i gorzej zdefiniowany. Najlepiej więc pozostawić ten guziczek w spokoju.
Wojciech Pacuła