Poduszki są pokryte przyjemnym pluszem. Pałąk jest czarny na zewnątrz i biały od środka. Z zewnątrz zastosowano materiał przypominający brezent, od środka pałąk pokryto imitacją skóry. Regulację wykonujemy przesuwając muszle na prowadnicach pałąka. Po założeniu słuchawek muszle ściśle kryją uszy.
Urbanite XL Wireless pięknie się składają. W komplecie dostajemy woreczek do ich ochrony w transporcie. W zestawie znajduje się także kabel USB do ładowania oraz przewód audio z wbudowanym pilotem (regulacja głośności oraz przycisk multifunkcyjny).
Wtyki z obydwu stron są niestandardowe - 4-polowy mikro-jack 2,5 mm ze specjalnym wpustem po stronie słuchawek oraz 4-polowy mini-jack 3,5 mm od strony dołączanego urządzenia.
Urbanite XL Wireless - Bluetooth i obsługa
Parowanie odbywa się błyskawicznie, słuchawki są odnajdywane momentalnie przez komputery i telefony. Naładowane - mogą pracować nawet przez 25 godzin, a w stanie gotowości pozostawać nawet przez 15 dni.
Kłopotliwym elementem jest sygnalizowanie przez diodę wykonywanych funkcji (np. parowania). Może świecić się w dwóch kolorach, do użytkownika przemawia mrugnięciami, których może być cztery lub mniej. Brak mrugnięcia to też informacja.
Lewa muszla nie jest niczym obciążona, za to prawa to prawdziwe centrum przyłączeniowo-sterujące. Włączanie, wyłączanie, parowanie i podłączanie kabla to funkcje, które wykonamy bez pomocy instrukcji obsługi, a z pozostałymi będzie trudniej.
Powierzchnia do wodzenia palcem to miniaturowy prostokąt o rozmiarach ok 2 x 4 cm. Trochę kuso, by dać sobie radę z regulacją głośności, przerzucaniem nagrań, pauzowaniem, uruchamianiem muzyki oraz obsługą telefonu (włącznie z wybieraniem ostatniego numeru). W instrukcji dokładnie opisano czasy i sekwencję przesunięć oraz dotknięć.
Urbanite XL Wireless ważą 310 g. Zastosowane kodeki BT to aptX oraz SBC, przepustowość jest w standardzie 4.0, z czego wynika niski pobór mocy i możliwość tak długiej pracy.
Odsłuch
Urbanite XL Wireless grają ekspresyjnie i dynamicznie. Dźwięki średnicy są mocne i wyraziste. Cały czas odczuwalna jest duża energia - nawet w nagraniach składów akustycznych - więc zastanawiałem się, co usłyszę w elektrycznych nagraniach rockowych...
Będzie pogrom czy ekstaza? Wypadły wyśmienicie. Dostałem mocny rytm, ekscytujące riffy, głosy ze świetną artykulacją. Dźwięk na sterydach.
Góra była, nie da się ukryć, nieco metaliczna, ale bogata w szczegóły; wraz z gęstniejącą fakturą nagrań detale trochę się zlewały, jakby nie udawało się ich wszystkich uporządkować i zmieścić.
Zgubionego kabla nie będzie można zastąpić standardowym. Z jednej strony 4-polowy mikro-jack z "zasadzką" w postaci dodatkowego zęba, z drugiej – już mini-jack, ale też 4-polowy.
Bas był soczysty, chwilami zwalisty, jednak łupał jak trzeba. O ile solowe ględzenie kontrabasu nie porywało, to maszynowe, elektryczne sekcje rytmiczne - jak najbardziej.
Myślałem, że połączenie kablem uspokoi trochę Urbanite XL. Gdzie tam - charakter brzmienia pozostał taki sam, ale poprawiła się rozdzielczość w całym paśmie.
Bas stał się jeszcze mocniejszy, bo trochę twardszy, zyskała również przestrzenność; chyba dzięki rozjaśnieniu najwyższej góry. Słuchawki do grania z impetem.
Grzegorz Rogóż