Słuchawki JBL S700 są umieszczone w sztywnym etui z suwakiem, z doszytą wewnątrz kieszonką na akcesoria. Są duże, ale dzięki takiemu dodatkowi aż chce się je ze sobą wszędzie zabierać. Na najniższym poziomie opakowania "kłębią się" instrukcje i aż trzy kable. JBL rozprawiło się w swój ulubiony sposób z problemem niekompatybilności pilotów sterujących.
JBL S700 - dodatkowe akcesoria
Kable sygnałowe są dwa, wydają się identyczne, każdy ma długość ok. 120 cm, prosty wtyk 2,5 mm do słuchawek i kątowy 3,5 mm dla źródeł. Styki nie są złocone, a w komplecie nie ma przejściówki na "dużego jacka".
Kable mają też bliźniacze 3-przyciskowe piloty (aby nie plątały się pod brodą, JBL dodało mały spinacz-żabkę, którą można przypiąć kabel do ubrania), ale różnica polega na ich działaniu - jeden sterownik jest dedykowany dla sprzętu Apple, drugi - dla "reszty świata"; w tym Androidów i smartfonów z systemem Windows Phone.
Pozostaje jeszcze trzeci przewód, najbardziej zagadkowy, bo z jednej strony ma wtyk 2,5 mm (do słuchawek), a z drugiej… USB, służący do ładowania ogniw umieszczonych wewnątrz słuchawek. Mamy więc coś wyjątkowego.
JBL S700 - konstrukcja
To zdecydowanie największe ze wszystkich Synchrosów, konstrukcja duża i ciężka (310 g), zamknięta i bezsprzecznie wokółuszna. Tylne części muszli oraz ramę łączącą je z pałąkiem wykonano z aluminiowych odlewów o grubych ściankach.
Aby uatrakcyjnić wygląd i zredukować masę, w każdej muszli znajduje się wianuszek dużych otworów, za którymi widać coś w rodzaju ażurowej siateczki.
Komory JBL S700 są jednak zamknięte, a widoczny materiał to sztywne i szczelne tworzywo. Muszle można obracać aż o 180 stopni względem pałąka, możliwe jest także regulowanie jego wielkości klasyczną taśmą z zapadkami. Sztywny, metalowy element przechodzi nad głową, od wewnętrznej strony słuchawki wykończono paskiem skóry.
W przypadku samych poduszek zastosowano różne materiały - od zewnątrz i na styku z głową są skórzane, ale w części wewnętrznej (od strony przetworników) zastosowano już miękki materiał o właściwościach tłumiąco-rozpraszających, kreując w ten sposób pożądane właściwości akustyczne komory między uchem a przetwornikiem (dużym, o średnicy 50 mm).
Pamiętam tylne kapsle w tańszym modelu JBL Synchros S500, które kryły komorę na baterię. W droższych JBL S700 wszystko jest zamknięte, bo ogniwa (akumulator litowo-jonowy) zabudowano wewnątrz muszli wraz z firmowym układem LiveStage. Bazujący na cyfrowym przetwarzaniu sygnałów, wykorzystuje zjawiska psychoakustyczne do korekcji panoramy przestrzennej.
Założeniem twórców jest osiągnięcie efektu takiego umieszczenia źródeł, z jakim mamy do czynienia podczas słuchania klasycznej pary kolumn głośnikowych. Układ nie jest jednak obligatoryjny, można go włączyć i wyłączyć przyciskiem na zewnętrznej części lewej muszli.
Wbudowany akumulator ma wystarczyć na 28 godzin pracy, ale nawet gdy się wyczerpie, S700 będą dalej działały w trybie pasywnym. Hybrydowa konstrukcja poduszek gwarantuje znakomite właściwości izolacyjne, choć S700, przez szczelność, dość solidny uścisk i masę należą do grupy słuchawek, które wyraźnie czuć na głowie.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Gniazdo 2,5-mm zainstalowano w lewej muszli; służy ono nie tylko sygnałowi audio, ale także do tego, aby za pomocą specjalnego kabla USB naładować akumulator zasilający układy LiveStage.
Odsłuch
JBL S700 mogą działać w dwóch trybach. Aby poznać dobrze charakter samych przetworników, początkowo słuchałem bez aktywnego "wspomagacza". Już wtedy słuchawki oferują bardzo żywy, ofensywny dźwięk. Ich ważnymi składnikami są skraje pasma, a zwłaszcza bas, na niedobór którego nikt nie powinien narzekać.
Jednocześnie nie można narzekać na ociężałość - bas jest zwarty i sprężysty, nawet gęste fragmenty i gorsze realizacje trzymają się rytmu. JBL ma zdolność nie tylko nasycenia, ale i "podkręcenia" dźwięku.
Dużo energii, a jednocześnie swoboda bez mechanicznej twardości - puls muzyki jest zawsze z nami. Ożywienie płynie też z podzakresu wyższego środka, chociaż czasami może to oznaczać zbyt radosne i zbyt... natarczywe brzmienie.
W trybie pasywnym JBL S700 zachowują się tak jak większość słuchawek - wchodzą z dużą częścią dźwięków w środek głowy. Włączenie systemu LiveStage przynosi kolosalną zmianę, wszystkie dźwięki są wyraźnie odsunięte. Efekt nie jest identyczny dla wszystkich nagrań, ale w wielu wypadkach LiveStage udaje się działać zgodnie z założeniami.
Oprócz korekt przestrzennych, układ zmienia charakterystykę tonalną, bas jest łagodniejszy, ale środek pasma umocowany niżej; wciąż jednak JBL-e nie tracą wigoru, grają z zaangażowaniem i emocjonalnie.
Radosław Łabanowski