Hegel zaprojektował już wiele wzmacniaczy zintegrowanych, a wszystkie, które znam, są bardzo udane. Nie licząc Rosta, w ofercie są obecnie modele H80 (w cenie ok. 7500 zł), H160 (13 000 zł) oraz topowy H360 (23 000 zł).
Tymczasem najnowszy i kreowany na coś naprawdę "odlotowego" Hegel Röst kosztuje... "tylko" 11 000 zł, nawet mniej niż H160, więc wyraźnie zaburza wcześniejszą hierarchię. Ma się opierać na rozwiązaniach analogowych H360, przejmując sekcję cyfrową z H160, więc może podkopać pozycję droższych modeli.
Hegel Röst - obudowa
Wszystkie urządzenia Hegla wyglądają dość podobnie; minimalistyczny styl zwykle czarnych skrzynek może się wydawać wręcz zbyt ponury, tym razem pojawia się kolor biały (mleczny) i przyjemna w dotyku, gładka faktura. To ukłon w stronę... projektantów wnętrz, którzy w wielu wypadkach decydują o wyborze również sprzętu audio.
Całą resztę już dobrze znamy: wysokie nóżki (trzy, a nie cztery), niska obudowa z wypukłym przednim panelem i typowy układ funkcji - dwa pokrętła (regulacji wzmocnienia i wyboru źródeł) oraz wyświetlacz pomiędzy nimi.
Wyświetlacz zachwyca - to panel OLED wspaniale czytelny, z bardzo dobrym kontrastem. Hegel Röst jednak nie przekazuje zbyt dużo informacji, ogranicza się właściwie do określenia bieżącego wejścia oraz alfanumerycznego wskaźnika poziomu głośności, który pulsuje, gdy aktywujemy (z pilota) funkcję wyciszenia.
Jest jednak łyżka dziegciu - Hegel tak często żongluje matrycami, że w zasadzie niemożliwe jest zestawienie choćby najprostszego firmowego "systemu" (wzmacniacz/odtwarzacz, wzmacniacz/ przetwornik), w którym pojawiłyby się dwa pasujące do siebie (kolorystycznie, krojem znaków, intensywnością światła) urządzenia.
Hegel Röst jeszcze tę konfuzję powiększa, bowiem większość modeli ma wyświetlacze niebieskie (mówiąc ogólnie), a tutaj jest on niemal biały.
Matryca OLED ma znakomity kontrast i czytelność, obsługa wzmacniacza jest prosta, większość funkcji można wywołać dwoma pokrętłami.
Hegel Röst - przyłącza
Na środku tylnej ścianki umieszczono pojedynczą parę terminali głośnikowych; po ich jednej stronie mamy sekcję wejść analogowych, a po drugiej - cyfrowych. Wśród tych pierwszych są dwa wejścia RCA i jedno XLR, jest także jedno wyjście (regulowane) na RCA. Na tym koniec "analogu"; szkoda, że nie pojawiło się dedykowane (z korekcją) wejście dla gramofonu.
Pakiet cyfrowy jest bardziej obszerny - oprócz jednego wejścia elektrycznego (współosiowego) oraz aż trzech optycznych, Rost ma jeszcze USB (typ B) dla komputera oraz port sieci LAN.
W tym ostatnim przypadku urządzenie działa jako klient DMR (Digital Media Renderer) w ramach DLNA i wspiera formaty plików WAV, AIFF, Flac, Ogg oraz MP3. Jest także protokół AirPlay. Poprzez aktualizacje oprogramowania Hegel nawiąże kontakt z systemami sterowania, jak np. Control4.
Wejście USB (oraz podłączony do niego komputer) obsłuży materiały do parametrów PCM 24 bit/96 kHz; wynika to z ograniczenia układu kontrolera dla portu USB, a jest nim już dość wiekowy Tenor TE7022.
Korzyścią z takiego rozwiązania jest bezproblemowa konfiguracja i praca bez konieczności instalowania dodatkowych sterowników, właściwie w każdym komputerze i systemie operacyjnym.
Panel wejść analogowych nie jest rozbudowany, ustępują one miejsca złączom cyfrowym. Hegel nie ma symetrycznego toru sygnału; ma jednak wejście XLR.
Dla kontrolera USB a także pozostałych układów cyfrowych wydzielono osobny moduł, który wydaje się bliźniaczą wersją znanego już H160. Przetwornik C/A to układ AKM AK4396, również rozwiązanie nie pierwszej młodości, akceptujące jednak dane 24 bit/192 kHz (a także DSD, z czego jednak Hegel nie korzysta, znów przez ograniczenie kontrolera USB).
Do zasilania służy pojedynczy transformator toroidalny, dwie końcówki mocy umieszczono na średniej wielkości radiatorze. Tranzystory 2SA2121/2SC5949 Toshiby również znamy ze wzmacniaczy Hegla.
Z najlepszego H360 zapożyczono technikę "Sound Engine" (tam jednak pracują po dwie pary wspomnianych tranzystorów na kanał), a regulację głośności realizuje scalona drabinka JRC NJW1159 stosowana wcześniej w H80 i H160.
Gdyby usunąć płytkę cyfrową (w tylnym, lewym narożniku), Rost byłby klasycznym wzmacniaczem analogowym, z przejrzystą konstrukcją układów niemal w całości zlokalizowanych na jednej płytce.
Odsłuch
Przypisywanie określonych cech brzmieniowych do geograficznych korzeni urządzeń ma w przypadku sprzętu audio długą tradycję, choć ostatnio słabiej już kultywowaną. Może coś jest na rzeczy, jednak o wiele bardziej, a może nawet wyłącznie, jest to sprawa indywidualna, zależna od umiejętności i preferencji konstruktora a także orientacji samej firmy. Trzeba też wziąć pod uwagę czynnik subiektywny, leżący po stronie słuchającego.
Jesteśmy skłonni ulegać pewnej autosugestii, słuchając po raz kolejny urządzeń tej samej firmy, odnajdywać nie tylko podobieństwa, ale też doszukiwać się jakiejś nadrzędnej idei... która wcale nie musi być obecna.
W produktach Hegla słyszę więc coś charakterystycznego, jednak nie jest to nic tak mocnego, co mogłoby polaryzować opinię. Wręcz przeciwnie - ten dźwięk jest neutralny i uniwersalny, barwowo po chłodniejszej stronie, bez egzaltacji i emfazy.
Przejrzystość, szybkość i precyzja są na bardzo wysokim poziomie, ale nie pogarszają nasycenia i nie wyostrzają muzyki. Wysokie tony nie są wyeksponowane, brzmienie nie jest więc rozjaśnione.
Owszem, niskie tony mogą wydawać się szczupłe, bas przede wszystkim służy rytmowi, jest dość twardy, długo będziemy oczekiwać na dźwięki masywne i obszerne, a na rozwlekłe możemy się nie doczekać wcale. Hegel gra rzetelnie i konsekwentnie, nie popisuje się, nie upiększa i nie dramatyzuje.
Hegel stoi, skandynawskim zwyczajem, na trzech nóżkach. W dolnej płycie wykonano szerokie wycięcie pod radiatorem, pomagające w jego chłodzeniu.
W zakresie wysokotonowym jest dużo powietrza, kiedy trzeba - błysku, przede wszystkim imponuje rozdzielczość i różnicowanie, a nie fajerwerki lub słodkości.
Wokale są jednak dostatecznie plastyczne, niewysuszone i nieagresywne, Hegel Röst nie wpada ani w sterylność, ani nie "praży" środkiem pasma, zachowuje optymalną wstrzemięźliwość. Z pewnością nie jest to brzmienie kojarzące się z lampową bliskością i gęstością, ale też nie jest ono z przeciwnego bieguna.
Ważną funkcją są wejścia cyfrowe, na czele z USB czy siecią LAN. Wydaje się, że w przypadku Hegla Röst port LAN został skrojony przede wszystkim z myślą o urządzeniach mobilnych, bardzo łatwo jest "zestawić" np. tablet z systemem audio.
W takich wypadkach dźwięk jest wciąż żywy i otwarty, choć nie są to przecież sytuacje, w których oczekujemy miodopłynności. Nie zapewni jej także port USB - brzmienie uzyskiwane tą drogą jest po prostu porządne. Dopiero po sięgnięciu po zewnętrzne źródła (połączenie analogowe) ujawnia się pełny potencjał Rosta.
Air-Play przewodowo
Bezprzewodową transmisję sygnałów audio klienci oraz producenci sprzętu przyjęli z radością; w obecnych czasach mamy coraz więcej urządzeń z układami Wi-Fi i Bluetooth, a wśród amplitunerów wielokanałowych coraz trudniej znaleźć model bez znaczka "Wireless".
Zdaniem konstruktorów firmy Hegel (i nie tylko), przesyłanie sygnałów audio "powietrzem" niesie ze sobą poważne ograniczenia i problemy, dlatego w modelu Rost zrezygnowano z takich "dobrodziejstw".
Mimo że urządzenie ma układ AirPlay, to cała komunikacja odbywa się za pomocą kabli, co służy stabilności i przepływności, wymaganej dla materiałów wysokiej rozdzielczości.
Radosław Łabanowski