Różnica w oznaczeniu jest niewielka, lecz to konstrukcja zupełnie różna od tańszego modelu HK 980. Tylko projekt plastyczny jest ten sam - opiera się na poziomym podziale ścianki przedniej na dolną część metalową w kolorze tytanu, i górną - z czarnego akrylu.
Na bladym, dlatego eleganckim, wyświetlaczu odczytamy poziom wzmocnienia, wybrane źródło oraz… w stereofonicznym audio zupełnie niespotykane rzeczy.
Harmana wyposażono w firmowy system korekcji akustyki pomieszczenia o nazwie EzSet/EQ. "Patent" doskonale znany z systemów kina domowego, znalazł wreszcie swoją drogę do urządzeń stereofonicznych.
Jego działanie jest proste: w komplecie dostajemy dookólny mikrofon w plastikowej, ładnej obudowie, który montujemy na statywie mikrofonowym lub fotograficznym. Wzmacniacz Harman/Kardon HK 990 generuje trzy głośne impulsy i gotowe.
To nie jest oczywiście pomiar bardzo dokładny i gwarantujący idealne rezultaty – do tego potrzebne byłyby bardziej kompleksowe pomiary, z mikrofonem stawianym w różnych miejscach pomieszczenia. Pasmo podzielono na trzy części: niskotonową, średniotonową i wysokotonową.
Ułatwia to korekty i pozwala użytkownikowi zdecydować, w jakim zakresie chce ingerować. Można bowiem wybrać korekcję np. tylko niskich tonów, albo połączenie niskich i średnich itd. Wzmacniacz pozwala na stworzenie zaawansowanego systemu z pary kolumn głównych "wzmocnionych" dwoma subwooferami.
Do działania systemu (i korekcji) suby nie są jednak konieczne. Możemy też manualnie skorygować poziom wysokich i niskich tonów. Dla purystów jest "Direct Path", gdzie w torze sygnału nie ma żadnych układów cyfrowych. Do-sko-na-le.
Absolutnie dopasowany
"Serce" Harmana tworzą programowalne układy DSP. Jeśli więc chcemy skorzystać z układu korekcyjnego, to wchodząc do niego sygnałem analogowym, musimy zamienić go na cyfrowy, a potem z powrotem na analogowy.
Wzmacniacz Harman/Kardon HK 990 wyposażono więc w kompletny zestaw przetworników A/C i C/A. W związku z tym na tylnej ściance, oprócz sześciu wejść liniowych RCA, jednego liniowego XLR, wejścia dla gramofonu (MM lub MC) i wejścia dla procesora AV, mamy też komplet wejść cyfrowych: dwa optyczne TOSLINK, dwa elektryczne RCA (S/PDIF) oraz łącze Harmana o nazwie HRS-Link.
W odtwarzaczu Harman/Kardon HK 990 również mamy takie złącze. Oparte na gnieździe typu CAT-5 (Ethernet), pozwala na komunikację dwustronną. Sygnał, upsamplowany z płyt CD do postaci 24/192, jest nim wysyłany z odtwarzacza Harmana do wzmacniacza.
Osobno śle się sygnał muzyczny taktujący. Ten ostatni jest zresztą "uzgadniany" między odbiornikiem i nadajnikiem, co ma na celu zmniejszenie jittera. Mamy dwa wyjścia liniowe dla aktywnych subwooferów, wyjście z przedwzmacniacza, dwa wyjścia z pętli do nagrywania oraz wyjście cyfrowe RCA (S/PDIF).
Daje to potężną baterię przyłączy, niemal tak obfitą, jak w amplitunerze AV. Postarano się także, aby Harman/Kardon HK 990 wpasował się w każdy system sterowania typu custom – stąd gniazda dla triggerów oraz RS-232, przez które można załadować nowe oprogramowanie dla układów DSP.
Harman/Kardon HK 990 - wnętrze
Również wnętrze HK 990 przypomina to, co można zobaczyć w rozbudowanych amplitunerach AV. Chodzi przede wszystkim o architekturę, z główną płytką, do której wpinane są (tu pionowo) karty z układami poszczególnych sekcji. Wydzielono trzy: przedwzmacniacz liniowy, przedwzmacniacz gramofonowy z układami wyjściowymi oraz płytkę z układami cyfrowymi.
Po wybraniu wejścia sygnał trafia do układu AKM AK4683, w którym mamy analogową drabinkę rezystorów, sterowaną przez mikroprocesor. Za nim widać dwa (po jednym na kanał) układy JRC2068, pracujące w układzie wzmocnienia.
Obok nich mamy scalak 5532 – desymetryzator sygnału z wejść XLR. Przedwzmacniacz gramofonowy oparto już na tranzystorach, a nie scalakach, jednak większość elementów zmontowano w technologii SMD. Wyjątkiem są foliowe kondensatory filtra RIAA i elektrolity zasilacza. Najciekawsza jest jednak trzecia płytka.
Pod spodem znajdziemy dwa przetworniki C/A Analog Devices AD1955, po jednym na kanał. To kilkubitowy układ 24/192 z modulatorem typu sigma-delta, o niskich zniekształceniach i wysokiej dynamice. Można go znaleźć w wielu bardzo drogich odtwarzaczach CD.
Sygnał jest wcześniej obrabiany w asynchronicznym upsamplerze Burr-Browna SRC43921. Dodatkowa - mniejsza płytka – zawiera dużą kość DSP przeznaczoną do dekodowania sygnałów Dolby Digital i DTS w kinie domowym.
Tutaj tę funkcję zablokowano i pozostawiono jedynie korekcję akustyki. Niestety, nie udało się podejrzeć, jaki mamy tu przetwornik A/C, potrzebny przy jednoczesnym korzystaniu z funkcji DSP i źródeł analogowych. Lepiej postawić na wejścia cyfrowe, a najlepiej na HRS-Link z odtwarzaczem HD 990. Dźwięk jest wówczas znacznie bardziej selektywny i rozdzielczy.
Końcówki mocy, jak we wszystkich wzmacniaczach stereo Harmana, zmontowano na osobnych płytkach, do których przykręcono radiatory, tworząc autonomiczne moduły. Radiatory są potężne – to odlewane, solidne struktury, do których przykręcono zarówno elementy sterujące, jak i wzmocnienia końcowego (cztery pary tranzystorów mocy na kanał).
Grzeją się one mocno, nawet bez doprowadzonego sygnału i chłodzone są wiatraczkami. Te pracują jednak bardzo cicho, włączały się dopiero przy naprawdę głośnym graniu. Wyjątkowo rozbudowany zasilacz to dwa bardzo ciężkie transformatory toroidalne – po jednym na kanał - oraz mniejsze trafo, ładnie zaekranowane, z klasycznymi blachami EI, które najwyraźniej służy do zasilania przedwzmacniacza.
Odsłuch
Dźwięk Harmana/Kardona HK 990 zmienia się poważnie w zależności od tego, czy podłączymy wejście cyfrowe lub analogowe, czy korzystamy z korektora, regulacji barwy, czy też jedziemy w trybie "direct", omijając wszystkie układy cyfrowe. Można jednak wyodrębnić elementy wspólne dla wszystkich opcji.
Wysyłając do niego sygnał analogowy i wybierając tryb "direct", lepiej skorzystać z wejścia zbalansowanego, oczywiście pod warunkiem, że nasze źródło posiada takie wyjście, chociaż różnica między XLR a RCA nie jest generalnie duża i ma się nijak do różnic między pozostałymi trybami.
Dźwięk z wejść analogowych jest bardzo wyważony, nie ma żadnych rozjaśnień i wyostrzeń, blachy perkusji z płyty Milta Jacksona miały dobrą wagę i nasycenie.
Spokój przysłużył się też przyjemnemu odtworzeniu głosu Christiana Willisohna, chociaż wszystko to nie oznacza, że dźwięk jest ciężki i ocieplony - niższa średnica wcale nie jest podkreślona, dźwięk jest swobodny, świeży i otwarty. Niższy bas - trzymany w ryzach. Przed testem wiedziałem oczywiście, że Harman jest mocarnym urządzeniem, jednak sama moc wszystkiego jeszcze nie przesądza.
Harman/Kardon HK 990 wykorzystuje ją z audiofilską klasą – nie do basowych szaleństw, ale do kontrolowania. Konturowość niskich tonów jest bardzo dobra, nawet z lekkim utwardzeniem ataku. Większość kolumn ten moment zmiękcza, więc Harman pomoże zachować dobry, szybki impuls.
Wejście przez cyfrowe S/PDIF pokazuje, że przetworniki C/A są w Harmanie niezłe, jednak towarzyszący mu, przecież niedrogi, odtwarzacz HD 990 radzi sobie w tej mierze jeszcze lepiej. Inaczej było, kiedy do wejścia coaxial 2 podłączyłem niedrogi odtwarzacz DVD – w takim przypadku Harman pokazuje zdecydowaną przewagę, bez problemu może pełnić rolę centrum domowego systemu audiowizualnego (stereo).
A jednak wszystkie te skądinąd udane próby okazały się tylko przymiarką do tego, co uzyskujemy w warunkach "specjalnych", które tworzą wejście HRS-Link (z HD 990) lub cyfrowe koaksjalne (z innymi źródłami), w połączeniu z trybem korekcji EzSet/EQ.
Chociaż jestem zwolennikiem najprostszych rozwiązań, to jednak w tym przypadku możliwości, jakie daje Harman, zmieniają go w zupełnie inne urządzenie, zdecydowanie wyższej klasy. Mamy do wyboru trzy ustawienia korekcji - polecam EQ2 LF+MF.
Niezależnie jednak od wybranego trybu, dźwięk staje się dalece bardziej intymny i "głębszy" niż przy wejściu "direct". Jeśli nawet korzystałem z bardzo drogiego źródła, to właśnie w trybie EQ, z wejścia cyfrowego Harman/Kardon HK 990 grał lepiej, po prostu bardziej interesująco.
Momentalnie pogłębiał się bas, przedtem rysowany dość monochromatycznie, choć konturowo, teraz nabrał masy i barwy. Średnica brzmiała bardziej plastycznie i naturalnie, a największa różnica dotyczyła akustyki pomieszczeń i pogłosów, teraz bardziej intensywnych i dłuższych. Dźwięk nabrał wyrafinowanych cech znacznie droższych wzmacniaczy. Naprawdę się udało
Wojciech Pacuła