W działaniach Naima tradycjonalizm jest wyraźny- widać i słychać pogląd, że jeśli coś jest dobre, to lepiej tego nie zmieniać. Dlatego właśnie podstawowy schemat wzmacniacza mocy, opracowany w roku 1971 dla modelu NAP160, wprawdzie z poprawkami, stosowany był we wszystkich końcówkach tego producenta aż do roku 2000.
Wtedy właśnie, na potrzeby flagowego projektu NAP500, opracowano zupełnie nowy układ, który po jakimś czasie zaczęto stosować w tańszych produktach.
Naim Nait XS jest najnowszym wzmacniaczem Naima, sytuującym się pomiędzy najtańszą integrą Nait 5i oraz droższym SuperNaitem. Z materiałów firmowych można się dowiedzieć, że XS powstał z odchudzenia flagowej integry, a nie poprzez "ulepszenie" "piątki". Ale tak się zawsze mówi...
Na pierwszy rzut oka XS podobny jest do tej ostatniej, wykorzystując taką samą obudowę. Podobnie jak w testowanej obok Micromedze, zmniejszono w ten sposób jednostkowy koszt drogich, aluminiowych, częściowo odlewanych obudów.
Naim Nait XS - trzystrefowiec
Bardzo gruby front wzmacniacza podzielono na trzy strefy: węższą środkową z charakterystycznym, podświetlanym na zielono logiem oraz szersze boczne - lewą z pokrętłem wzmocnienia oraz prawą z ponownie podświetlanymi "obrączkami" wokół przycisków selektora wejść.
Jest tu również gniazdo mini-jack (3,5 mm) dla iPoda (lub innego odtwarzacza przenośnego) oraz przycisk wyciszenia. Urządzenie stoi na niewielkich nóżkach z plastiku i gumy. Pilot o nęcącej nazwie Narcom jest bardzo poręczny – wymyśliła go firma Arcam i teraz wykonuje różne wersje dla zaprzyjaźnionych firm, m.in. Naima. Jest ładny i naprawdę ergonomiczny.
Naim przywiązuje dużą wagę do właściwego prowadzenia masy sygnału, nie tylko wewnątrz (w gwiazdę), ale i między urządzeniami. Według jej inżynierów znacznie lepiej przesłać sygnał z pojedynczą masą dla obydwu kanałów, jak to ma miejsce we wtykach DIN, niż osobno, jak w RCA, będących teraz de facto standardem.
Dlatego wyposaża swoje urządzenia w gniazda obydwu typów. Posiadacze pełnego systemu Naima mogą więc połączyć wszystko DIN-ami, a jeśli ktoś chce mieszać produkty różnych marek, może wykorzystać RCA.
Z tymi pierwszymi łączy się jeszcze jeden firmowy koncept: wlutowane bezpośrednio do płytki nie są przykręcone do obudowy na sztywno - jak sugerują niektórzy konstruktorzy – co pozwala na zmniejszenie transmisji wibracji z obudowy na komponenty. Gniazda RCA są już, klasycznie, przykręcone do tylnej ścianki.
Naim Nait XS - przyłącza
Do dyspozycji mamy cztery wejścia liniowe DIN/RCA, jedno mini-jack/RCA, wejście AV DIN/RCA, pozwalające zintegrować Naima XS-a z systemem kina domowego, oraz wejście dla firmowego przedwzmacniacza gramofonowego, w którym "zaszyto" także zasilające go przewody.
Jest też wejście na końcówkę i wyjście z przedwzmacniacza (DIN), spięte zworami. Mamy również stereofoniczne wyjście dla subwoofera (regulowane wraz z wyjściem z przedwzmacniacza). Obok ulokowano zacisk masy.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
To ciekawe, ponieważ w gnieździe sieciowym znajduje się bolec ochronny; więc albo jest niepodłączony, albo - jak w niemal wszystkich urządzeniach audio z Japonii - sugeruje się w ten sposób podłączenie wspólnej masy dla wszystkich elementów systemu.
Wyjścia głośnikowe są dziwaczne, a więc typowe dla tej firmy – to po prostu dziury w obudowie, zabezpieczone małymi krążkami plastiku. "Wokół wtyków ma być możliwie najmniej metalu" – poglądy wspólne z Denisem Morecroftem z DNM Audio.
I, jak zwykle, wyjście prawego kanału jest po lewej stronie, a lewego - po prawej, co wymusza krzyżowanie kabli głośnikowych. Obok mamy gniazdo sieciowe IEC i mechaniczny wyłącznik sieciowy. Jest też zaślepiony otwór pod gniazdo RS-232 dla zewnętrznych sterowników komputerowych.
We wnętrzu widok typowy dla Naima - montaż powierzchniowy większości elementów, cecha wspólna z Arcamem, Cyrusem i Linnem. Wszystkie te firmy łączy upór w stosowaniu oryginalnych, ale często wyglądających archaicznie, "patentów" z zaskakującą na tym tle nowoczesnością w innych miejscach.
Naim Nait XS - układ elektroniczny
Wróćmy do samego Naima. Właściwie całą elektronikę zmieszczono na jednej dużej drukowanej płytce. Wejścia przełączane są w znakomitych elementach – kontaktronach, znacznie lepszych od przekaźników.
Jak już wspominałem, gniazda DIN wlutowano bezpośrednio do płytki, zaś dla gniazd RCA przygotowano osobną płyteczkę, skąd taśmą komputerową kierujemy się do płytki głównej. Od razu widać, który zestaw wejść jest dla firmy najważniejszy.
Za selektorem widać rozbudowany przedwzmacniacz. Potencjometr w kolorze malachitowym (jest lepszy od popularnego modelu "Blue Velvet"), zamontowany nie prostopadle do dolnej ścianki, ale obrócony o 45 stopni (co ma pomóc w redukcji wibracji) umieszczono pomiędzy dwoma modułami aktywnymi, a nie na wejściu.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Prostopadle do biegnących od tyłu do przodu dwóch kanałów przedwzmacniacza umieszczono obydwa kanały końcówek. Także w technice SMD, zakończone pięknymi bipolarnymi Sankenami - pracują w push-pullu parami 2SA1216- +2SC2922.
Kondensatory przykręcone są nie do klasycznego radiatora, a do aluminiowego bloku. Ten z kolei, za pośrednictwem pasty silikonowej, poprawiającej transfer temperatury, przylega ściśle do dolnej i górnej ścianki, które pełnią tym samym rolę przedłużenia radiatora. Za tym blokiem umieszczono zasilanie.
Jak zwykle u Naima, pomimo stosunkowo niewysokiej mocy wyjściowej w sinusie (deklarowana to 60 W przy 8 omach i 90 W przy 4 omach, a jak jest naprawdę, wykaże nasze laboratorium), ważniejszym parametrem jest moc w impulsie.
Dlatego w Naimie Nait XS zastosowano bardzo duży transformator toroidalny o mocy 380 W, wykonywany przez uznanego producenta, firmę Talema, według specyfikacji Naima. Jego środek zalano żywicą, jednak inaczej niż w 99% innych przypadków, śruba mocująca nie przechodzi na wylot, a trafo mocuje się jedynie od spodu. Co więcej, toroid nie jest mocowany na "sztywno" i lekko się przesuwa. Oczywiście po to, aby zredukować wibracje...
Z Talemy wychodzi pięć uzwojeń wtórnych - osobno dla każdego kanału końcówki, dla przedwzmacniacza, dla logiki sterującej oraz dla podświetleń. W zasilaczu widać wyłącznie kondensatory firmy BHC. To elementy o czterech wyprowadzeniach i konstrukcji, która pozwala zmniejszyć impedancję wewnętrzną.
BHC to "dziecko" wspominanego już Denisa Morecrofta, jednak od jakiegoś czasu należy, wraz z tandemem Rifa/Evox, do amerykańskiej firmy Kemet. Ich łączna pojemność jest naprawdę imponująca.
I jeszcze jedno – okazuje się, że przewód uziemiający w gnieździe sieciowym został wykorzystany, więc zacisk uziemienia na tylnej ściance jest raczej opcjonalny niż obowiązkowy. Warto jednak wypróbować, czy połączenie go z chassis odtwarzacza CD nie przyniesie lepszego dźwięku.
Odsłuch
Zacznę od basu, bo robi największe wrażenie. Wprawdzie nie schodzi bardzo nisko, jednak okolice 40 Hz, a więc tam, gdzie najniższy dźwięk ma kontrabas, odtwarzane są mocno i dynamicznie. To jednak nie wszystko: cały zakres od 300 Hz w dół jest nasycony i wyrównany.
Daje to niezwykle solidną, gwarantowaną" podstawę pod wszystkie wydarzenia. Pięknie zabrzmiały więc płyty Radiohead i Pink Floyd. Mimo to nie one pokazały całą maestrię nowego wzmacniacza Naima, tylko płyta "Revolver" The Beatles, a szczególnie utwór "Taxman", który pulsuje rockowym rytmem. Jego podstawą jest współpraca perkusji i gitary basowej.
Z Naimem - i w tym teście tylko z Naimem - słychać, że McCartney wywija w tym kawałku jak rasowy rockman złożony w jedno z jazzmanem. Zarówno linia melodyczna, jak i tempo są przez XS-a oddawane wyjątkowo dokładnie.
Naim Nait XS wcale uparcie nie podkreśla ataku, a mimo to jest dokładny. Nie zmiękcza też niczego, nie zaokrągla, a jednak jest pełny i "pulsujący". Słychać każdy niuans dynamiczny, sygnalizowanie drobnych ruchów jest naprawdę znakomite, a nie jest to sztuka dla sztuki, bo w połączeniu z nasyconym basem daje duży, ale i "mobilny" dźwięk.
Źródła na scenie zajmują swoje miejsca z dużą swobodą i dobitnością, trochę pchając się na pierwszy plan. W innych wzmacniaczach lepszy jest rysunek i "akustyka", Naim Nait XS nie ma wyrafinowanej przestrzeni i oddechu, daje dźwięk gęsty, bezpośredni. Wszystkie te cechy sprawiły, że przyjemnie zabrzmiała płyta Sinatry "Sinatra Sings Gershwin".
Nawet przy płycie Pink Floyd, gdzie działa dość mocna wyższa średnica, teraz było cieplej. A jednak wycofanie tego podzakresu powoduje, że część elementów w nagraniu jest delikatniejsza, niż powinna. Począwszy od "szurania" po talerzach na płycie "Revolver", poprzez trąbkę u Sinatry, na wibrafonie Jacksona kończąc, każdy z tych instrumentów był nieco stłumiony.
Minęły już czasy, kiedy wzmacniacze Naima do poprawnej pracy (chodziło o to, żeby się nie wzbudzały) wymagały stosowania kabli własnej firmy lub Linna, tj. takich, które miały wysoką indukcyjność i niską pojemność.
A jednak warto z nimi poeksperymentować, a jeszcze lepiej z przewodami DNM Reason, o podobnej konstrukcji. Okazało się też, że korzystając z odtwarzacza CD innej firmy, lepiej użyć przejściówki RCA-DIN (robi je np. firma Chord) niż wchodzić bezpośrednio na RCA.
Wojciech Pacuła