Sonus Faber EX3MA - jubileusz

26 marca 2015 Branżowe

Pytanie: "Która firma głośnikowa jest najlepsza na świecie?" jest infantylne i nie powinno doczekać się żadnej konkretnej odpowiedzi, bo musiałaby być ona równie niemądra... Ale przecież w naszych głowach, zwłaszcza konsumentów, wciąż kołaczą się wątpliwości dotyczące nie tylko określonych produktów, ale i marek. Która lepsza? A skoro są gorsze i lepsze, to może jednak gdzieś jest najlepsza?...

Możemy się zgodzić, że istnieje całe grono najlepszych, i że z pewnością należy do niego Sonus Faber. Specyfiki tej firmy dotykamy przy okazji każdego testu jej modeli, ale teraz okazja jest szczególna, chociaż żadnego regularnego testu tutaj nie będzie.

Po pierwsze, Sonus Faber obchodzi 30-lecie. Po drugie, na tę okoliczność przygotowano zupełnie wyjątkowy produkt. Po trzecie, z tej też okazji, wraz grupą dziennikarzy i dystrybutorów z całego świata, odwiedziłem siedzibę firmy w Vicenza. I piękne okolice...

Mimo wielu faktów, jakie już znaliśmy i o których wcześniej pisaliśmy, udokumentowana zdjęciami wizyta w fabryce Sonusa, w roku 2014, ma szczególną wagę. Doskonale wiemy, że wiele firm przenosi swoją produkcję na Daleki Wschód, chociaż niektóre pozostawiają ją w Europie, w miejscach swojego powstania, które jest kojarzone przez klientów i przynosi im splendor. "Siedziby-widma", wydmuszki, makiety - jakieś biuro i szczątkowy dział projektowy, mający przekonać, że firma nadal działa tu, a nie "tam"...

Dawne monitory Sonusa - z prawej Electy Amator; pierwsze z lewej to późniejsze Electy Amator II

Dawne monitory Sonusa - z prawej Electy Amator; pierwsze z lewej to późniejsze Electy Amator II

Rok temu Sonus przygotował nową, najtańszą w swojej ofercie serię Venere, której produkcję faktycznie wyprowadził z Europy, czego zresztą nie ukrywał. Swoją drogą, ostateczny efekt tego manewru jest bardzo dobry, ale do opisywania Venere na pewno nie będziemy teraz wracać.

Celebrowanie 30-lecia firmy, nie tylko założonej we Włoszech i przez Włochów, ale znacznie głębiej zakorzenionej we włoskiej tradycji, musiało skupić się na tym, co najlepsze, najważniejsze, najbardziej charakterystyczne. Chociaż... jubileuszowy produkt na pewno nie okazał się odgrzewanym kotletem.

Równie ciekawe i ważne było zwiedzanie fabryki; mimo że słowo "fabryka" nie jest w tym przypadku idealne, to przychodząca na myśl "manufaktura" też mi nie pasuje, gdyż może się kojarzyć z jakimś zapylonym, zadymionym i ciemnym warsztatem. Nazwijcie to sobie, jak chcecie, w każdym razie miejsce, w którym produkują Sonusy, prezentuje się bardzo nowocześnie. Jest przestronnie, czysto, wygodnie, wszyscy zdają się mieć komfort potrzebny do projektowania i składania produktów luksusowych; więcej tam "ręcznej roboty" niż maszyn, więcej indywidualnych stanowisk niż wyraźnych "taśm produkcyjnych".

Oryginalne Extremy - wciąż mogą się podobać, a jak na tamte czasy, były absolutnie odlotowe

Oryginalne Extremy - wciąż mogą się podobać, a jak na tamte czasy, były absolutnie odlotowe

Przypomnijmy, że Sonus Faber nie produkuje samodzielnie przetworników, chociaż te obecnie stosowane są w większości absolutnie unikalnymi typami, produkowanymi wedle wytycznych Sonusa. Widziałem za to, jak montuje się zwrotnice, potem kompletne kolumny, jak przeprowadza się kontrolę jakości, wreszcie... w czasie tak dużych imprez trudno uniknąć wpadek albo, mówiąc inaczej, niespodzianek.

Ponad sto osób podzielono na grupy, które przez cały dzień, na zmianę, udawały się w różne części fabryki. Kiedy pod koniec dnia moja grupa miała zakończyć tournee krótką wizytą w dziale badawczo-rozwojowym, tamże nikogo już się nie spodziewali. Pozostawili stojące na środku dużego pomieszczenia prototypy, zdążyli tylko zakazać robienia zdjęć, ale co widziałem, to moje...

Największe Sonusy - po prostu Sonus Faber - bo tak nazywa się ten model

Największe Sonusy - po prostu Sonus Faber - bo tak nazywa się ten model

Dłużej przyglądać się też nie mogłem, bo za chwilę narzucili na kolumny wielkie worki, ujrzałem jednak coś, wielkie coś, na kształt i skalę modelu Aida, z wklęsłymi przednimi fragmentami boków, z otworem bas-refl eks w formie wielkiej szczeliny pod górną ścianką, promieniującej do tyłu, częściowo w kolorze Ferrari Red. Gdybym wtedy wiedział, że za chwilę to zasłonią, to bym się bardziej skupił na tym obiekcie i zapamiętał więcej szczegółów. Wiadomo więc tyle, że w Sonusie nie spoczywają na laurach, projektują nowe konstrukcje, i to takie, które mają nam po raz kolejny zapierać dech w piersiach.

Tymczasem jednak "zwodowano" model jubileuszowy. Większość firm nie marnuje takich okazji, wykorzystuje je do zintensyfikowania działań promocyjnych, wprowadza specjalne wersje wcześniejszych modeli lub nowe, specjalne konstrukcje, które "specjalne" są często tylko z nazwy, przypominając w gruncie rzeczy to, co znajdziemy w regularnych ofertach. "Specjalność" znacznie się zdewaluowała, lecz Sonus chciał nasycić ten marketingowy koncept absolutnie unikalną treścią, a treść zapakować w zupełnie wyjątkową formę.

Skoro jest okazja, no to jeszcze od tyłu...

Skoro jest okazja, no to jeszcze od tyłu...

Naprawdę długo myślano, aby móc tak starannie przygotować ten spektakl. Jubileuszowa konstrukcja może być ekstremalna, nawet taka być powinna, ale jaka dokładnie? Łatwiej powiedzieć... jednak Sonusowi stosunkowo nietrudno było to wykonać, bowiem ma on już na swoim koncie konstrukcję dosłownie ekstremalną. Teraz "wystarczyło" tylko ją odświeżyć, zmodyfikować, nadać choćby pozory udoskonalenia - "ją", czyli słynną Extremę z początku lat 90.

Ona sama liczy sobie już grubo ponad dwadzieścia lat i prawie od tylu lat nie jest już produkowana. Jej testy można znaleźć tylko w bardzo starych numerach, a mimo to pamięć o niej nie ginie. Był to pierwszy "superprojekt" Sonusa i chyba ze wszystkich najbardziej brawurowy. To konstrukcja, którą z przyjemnością przypomniałbym w detalach i dzisiaj, ponieważ zawierała rozwiązania, jakie już nigdzie indziej się nie pojawiły! Zainteresowanych odsyłam jednak do archiwów, chyba najpełniejszy test Extremy ukazał się w "Stereophile'u". Tutaj musimy zostawić miejsce dla prezentacji nowego modelu, ale omówimy wszystkie wątki, jakie łączą go z protoplastą.

Do jakiej konstrukcji są te obudowy, nie odgadłem – może to zaczyn nowego modelu? Jeżeli leżą frontem do stołu, to przekrój obudowy, pod względem akustycznym, jest wyśmienity; duże zaokrąglenia za głośnikami i zwężająca się ku tyłowi komora

Do jakiej konstrukcji są te obudowy, nie odgadłem – może to zaczyn nowego modelu? Jeżeli leżą frontem do stołu, to przekrój obudowy, pod względem akustycznym, jest wyśmienity; duże zaokrąglenia za głośnikami i zwężająca się ku tyłowi komora

Wbrew temu, co napisałem powyżej, i wbrew moim oczekiwaniom, nowa konstrukcja nie jest odświeżoną wersją poprzedniej. Jeszcze przed spotkaniem nie było tajemnicą, że Sonus przyszykował z tej okazji "powrót Extremy", ale ponieważ zapowiadano równocześnie, że będzie ona sprzedana w bardzo ograniczonej liczbie sztuk, podejrzewałem, że pojawi się jakaś jeszcze bardziej luksusowa (wraz z aktualną modą), tu i tam dopieszczona, może z konieczności nawet zmieniona w obrębie przetworników (pod kątem ich dostępności), ale jednak wyraźnie "sentymentalizująca" - podobnie jak około piętnaście lat temu, gdy KEF przygotował jubileuszową wersję monitorka LS3/5A. Sonus wyszedł jednak z innego założenia, aby dojść jeszcze dalej. Tak jak oryginalna Extrema była czymś ekstremalnym w swoim czasie (choć byłaby i dzisiaj), tak nowa nie może być tylko jej kalką, bo nie wnosiłoby to do historii techniki głośnikowej nic nowego. Z drugiej strony, prochu nie można już wymyślić.

Pierwszy raz jest tylko raz... Jedną z najważniejszych "ekstremalności" oryginalnej Extremy było wyniesienie na piedestał, dosłownie i w przenośni, konstrukcji podstawkowej - poprzez taką jej wielkość oraz jakość, a w ślad za tym i cenę, jakiej wcześniej nie widzieliśmy i nie słyszeliśmy. Dla postronnych obserwatorów pomysł mógł wydawać się szalony, ale nie był oderwany od Sonusowej filozofii, był wręcz jej kwintensencją, przynajmniej na tamtym etapie. Potrzebne jest chyba wyjaśnienie dla tych, którzy może znają Sonusa współczesnego, a nawet tego sprzed kilkunastu lat, lecz nie same jego początki.

Wreszcie mogliśmy też zajrzeć do środka Aidy; na dole widać 30-cm głośnik niskotonowy

Wreszcie mogliśmy też zajrzeć do środka Aidy; na dole widać 30-cm głośnik niskotonowy

Otóż jedną z najważniejszych i - jak się wtedy wydawało - wręcz nieusuwalnych cech produktów Sonusa, szukającego swojego miejsca na rynku poprzez ekskluzywność i oryginalność, było ograniczenie się do projektowania konstrukcji podstawkowych. Sonus promował swoistą "kulturę podstawkową", która dwadzieścia lat temu zdobyła dużą popularność, nie tylko dzięki Sonusowi (Epos, Pro-Ac) jako "kultura wyższa", stawiająca na pierwszym planie wyrafinowanie brzmienia, a nie jego moc i rozciągnięcie basu.

Wyrafinowanie miała gwarantować, czy dawać większa jego porcję, właśnie forma podstawkowa, z czym tutaj nie będziemy polemizować. Ostatecznie jednak o naturalności brzmienia decyduje wiele czynników, w tym dobry bas i duża dynamika... więc Sonus postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli swoją podstawkową wytworność i konsekwencję z konstrukcją o znacznie większych możliwościach, niż dostępne z typowych, kilkunastolitrowych "monitorów", choćby nawet najpiękniejszych, jakie robił wcześniej i później.

Oryginalną Extremą Sonus doszedł do granicy, której kolejnymi konstrukcjami podstawkowymi nie mógł już przekroczyć, dlatego niedługo potem wprowadził do oferty... konstrukcje wolnostojące. I stał się takim Sonusem, jakiego znamy dzisiaj - z dużą ofertą podzieloną na kilka serii, z konstrukcjami bardzo różnych wielkości, o różnych konfiguracjach głośnikowych, ale statystycznie z przewagą modeli wolnostojących i bardziej rozwiniętych niż dwudrożne. Extrema w ekstremalny sposób zamknęła pierwszy rozdział historii firmy, dla niektórych rozdział "prawdziwego Sonusa" - bezkompromisowego w swojej podstawkowej (i równocześnie dwudrożnej) filozofii.

Wkładanie wytłumienia - takie kłaczki można wypruć z poduszek sprzedawanych w IKEA, każdy może mieć więc w swoich kolumnach odrobinę tego, co mają najlepsze Sonusy...

Wkładanie wytłumienia - takie kłaczki można wypruć z poduszek sprzedawanych w IKEA, każdy może mieć więc w swoich kolumnach odrobinę tego, co mają najlepsze Sonusy...

Jubileuszowy model nazwano Ex3ma - oczywiście "3" odnosi się 3 dekad historii. Liczby 30 użyto również jako limitu dla produkcji - otóż wyprodukowanych zostało dokładnie 30 par, numery seryjne odpowiadają poszczególnym latom z historii Sonusa; wszystkie Ex3my mają zostać sprzedane przez Sonusa bez żadnych pośredników (dystrybutorów?), a każdej transakcji ma towarzyszyć ceremonia z udziałem najwyższych władz firmy...

Sama ceremonia objawienia Ex3my odbyła się z wielką pompą, ale kiedy zdjęto kotary, pierwszy efekt nie był piorunujący - oczywiście piszę w swoim imieniu. Ex3ma nie okazała się tak szokująca, jak w swoim czasie oryginalna Extrema, ale przez dwadzieścia lat z okładem pojawiło się wiele niezwykłych konstrukcji różnych firm, i trudno nas dzisiaj czymkolwiek oszołomić... Sonus tym razem nie przekroczył wyraźnie żadnych uznanych granic ogólnej koncepcji, powtórzył pomysł z Extremy. W największym skrócie: Ex3ma to duża, dwudrożna konstrukcja podstawkowa. To, co w Extremie było tak nowatorskie, ewidentne, prowokacyjne i kontrowersyjne - a więc wielkość - w nowym modelu jest częściowo zakamuflowane.

Przygotowano taki projekt wzorniczy, że jego faktyczna kubatura, podobna jak w oryginalnych Extremach, nie rzuca się w oczy. Dawna Extrema była imponująca i bezlitosna; nowa Ex3ma jest piękna i elegancka. W mistrzowski sposób zmodyfikowano i zaimplementowano pewne elementy projektu, charakterystyczne dla Extremy - boczne panele z drewna, poszerzające obudowę, nie sięgają do głośnika wysokotonowego, tamże obudowa jest węższa i widać zmianę jej tworzywa; przednia i tylna ścianka są pochylone, a spora głębokość pociągnęła za sobą przygotowanie odpowiednio dużej podstawki, która jest integralną częścią projektu (nie można z niej zrezygnować ani jej dokupić).

Suplement do testu Olympiki II z numeru kwietniowego. Obudowa wewnątrz; widać szczelinę nietypowego tunelu bas-refleks, biegnącego przez całą wysokość obudowy

Suplement do testu Olympiki II z numeru kwietniowego. Obudowa wewnątrz; widać szczelinę nietypowego tunelu bas-refleks, biegnącego przez całą wysokość obudowy

Z wielkiego płata bydlęcej skóry (naturalnej...) są wybierane fragmenty, które będą najlepiej do siebie pasować w ramach jednej pary kolumn (Olympiki mają wykończone skórą górne ścianki). Z tyłu widać surowe obudowy do Aidy

Z wielkiego płata bydlęcej skóry (naturalnej...) są wybierane fragmenty, które będą najlepiej do siebie pasować w ramach jednej pary kolumn (Olympiki mają wykończone skórą górne ścianki). Z tyłu widać surowe obudowy do Aidy.

W przypadku dawnej Extremy chyba można było ją nabyć bez podstawki, co ewentualnie pozwalało trochę zaoszczędzić, choć i tak trzeba było zaopatrzyć się w potężne standy z innego źródła (niektórzy robili je sami). Tym razem klient jest "skazany" na kompletne rozwiązanie i nic dziwnego - nie jest to produkt dla tych, którzy mieliby się "szczypać". W tym miejscu można by rozważać, czy konstrukcje podstawkowe tak zintegrowane z podstawką nie są w praktyce wolnostojące. Po co nam takie "podstawkowce", zwłaszcza tak drogie? Znajdzie się dla takiego wyboru uzasadnienie i techniczne, i ekonomiczne, a tym bardziej - "kulturowe".

Otóż koszty Ex3my, a więc pośrednio i jej cena, wynikają zarówno z realizacji małoseryjnego projektu (koszty projektu rozkładają się na mniejszą liczbę sprzedanych egzemplarzy), jak i z zastosowania bardzo drogich podzespołów i materiałów. 18-cm przetwornik niskotonowy ma w tak dużym podstawkowcu objętość optymalną, większej już nie potrzebuje do uzyskania najlepszych charakterystyk. Można jednak zadać pytanie, czy uformowanie tej objętości w formule obudowy wolnostojącej nie byłoby bardziej praktyczne, bowiem wyeliminowałoby konieczność użycia podstawek? Niekoniecznie. Obudowa, w której żaden wymiar nie jest wyraźnie większy od pozostałych, jest akustycznie bardziej korzystna, ponieważ mniej podatna na generowanie fal stojących (w obudowach wolnostojących tworzą się one głównie między dolną a górną ścianką, nawet jeżeli nie są one równoległe).

Problemem estetycznym jest tworzenie konstrukcji podstawkowych o objętości (wewnętrznej) większej niż ok. 20 litrów, dlatego tego typu modele "zamieniają się" zwykle w konstrukcje wolnostojące. Jednak za pomocą tak wyrafinowanych (i kosztownych) zabiegów wzorniczych, jakie widzimy w Ex3mie, można w formule podstawkowej przekroczyć 20 litrów i osiągnąć wyśmienity efekt wizualny. Akustycznie obudowa podstawkowa jest więc najlepszą opcją dla układu dwudrożnego - ale może to się wiązać z dużymi wymiarami, a poprawa wyglądu może wymagać kosztownych zabiegów. Oczywiście układ dwudrożny z pojedynczym 18-cm nisko-średniotonowym, nawet najlepszym, ma swoje ograniczenia, lecz rozwinięcie go do układu np. dwuipółdrożnego, na tym poziomie wyrafinowania, to przecież brnięcie w wyraźnie wyższe koszty - chociaż wtedy obudowa wolnostojąca miałaby już sens

Najważniejsze części składowe Ex3my - bez tajemnic

Najważniejsze części składowe Ex3my - bez tajemnic

Ex3ma miała być jednak jak awangardowy samochód sportowy, mały i wyczynowy, którym nie będziemy wozić całej rodziny na wakacje... Fundamentem jej technicznego zaawansowania ma być kombinacja najlepszych materiałów, jakie mogą być zastosowane w konstrukcji głośnikowej; im ich więcej (do pewnego stopnia), tym lepiej, bowiem ich indywidualne rezonanse będą się uzupełniać i uśredniać, dając brzmienie jednocześnie bogate i naturalne, wolne od jednostajnego podkolorowania. To już znana koncepcja Sonusa, która teraz miała rozwinąć się najpełniej i bez skupiania się na drewnie.

Za najważniejsze tworzywo Ex3my można uznać włókno węglowe, wcześniej u Sonusa niespotykane; ponoć inżynierowie firmy zainspirowali się konstrukcją supersamochodu Pagani Huarya (cena od 4,5 mln zł wzwyż...), do którego przygotowali system audio. Otóż karoseria tego auta została wykonana właśnie z włókna węglowego, z jednolitej skorupy - obejmującej nadwozie i podwozie.

Taka samonośna konstrukcja, przygotowana z materiału o doskonałych właściwościach mechanicznych, jest wprost idealna - również dla obudowy głośnikowej. Kilka warstw włókna węglowego, przedzielonych warstwami pianki Rohacell, jest formowanych ręcznie na formie, a następnie "gotowanych" w autoklawie. Sześć elementów składających się na formę (która każdorazowo ulega zniszczeniu) jest robionych z wielką precyzją, stąd taka produkcja jest kosztowna i nie może być wielkoseryjna.

Kopułka miała być berylowo-diamentowa... i taka jest, ale przecież widać, że cała membrana to coś więcej niż kopułka. To membrana kopułkowo-pierścieniowa, gdzie biegnący na zewnątrz cewki pierścień jest czymś więcej niż zawieszeniem - to również efektywnie promieniująca powierzchnia drgająca, i to przetwarzająca najwyższe częstotliwości. Ta część membrany jest jedwabna. Stworzono zatem głośnik jeszcze ciekawszy, niż to wynika z fi rmowego opisu Sonusa - głośnik jedwabno-berylowo-diamentowy!

Kopułka miała być berylowo-diamentowa... i taka jest, ale przecież widać, że cała membrana to coś więcej niż kopułka. To membrana kopułkowo-pierścieniowa, gdzie biegnący na zewnątrz cewki pierścień jest czymś więcej niż zawieszeniem - to również efektywnie promieniująca powierzchnia drgająca, i to przetwarzająca najwyższe częstotliwości. Ta część membrany jest jedwabna. Stworzono zatem głośnik jeszcze ciekawszy, niż to wynika z firmowego opisu Sonusa - głośnik jedwabno-berylowo-diamentowy!

 

Nisko-średniotonowy - neodymowy układ magnetyczny zamknięto w aluminiowym bloku (stop Ergal), a ramiona wykonano ze stopu Gun-metal

Nisko-średniotonowy - neodymowy układ magnetyczny zamknięto w aluminiowym bloku (stop Ergal), a ramiona wykonano ze stopu Gun-metal

Boczne panele są wykonane z drewna - z czerwonego świerku, rosnącego niedaleko Val di Fiemme, już dawno temu pozyskiwanego do wytwarzania instrumentów strunowych (świerk jest generalnie używany jako materiał płyt wierzchnich). To z kolei wejście w nurt bardzo charakterystyczny dla Sonusa od samego początku - "instrumentalizacji" zespołów głośnikowych, a jednocześnie wykorzystywania renomy włoskich lutników. Sonus nawiązywał do kształtów, drewna, lakierów, nawet klejów stosowanych przez dawnych mistrzów, przekonując, że to najlepszy sposób na uzyskanie brzmienia... No właśnie, jakiego?

Polemizowaliśmy z tym nieraz, zwracając uwagę, że dobre zespoły głośnikowe powinny być neutralne i wszechstronne, a nie "podstrojone" pod brzmienie konkretnych instrumentów (a co z innymi?), ale przy tej okazji nie wypada się o to spierać. Można się przecież zgodzić, że drewno ma najspokojniejsze i najbardziej uniwersalne wybrzmienie, że same jego obiektywne właściwości akustyczne uzasadniają użycie go w konstrukcjach głośnikowych. Trzeba też przecież zauważyć, że w obudowach pojawia się ono nie tylko w innej roli, ale też w innej formie, niż w instrumentach; w tych drugich, czyli w instrumentach strunowych z pudłem rezonansowym, jego ścianki są relatywnie cienkie, zwłaszcza zadaniem płyty wierzchniej jest rezonowanie.

W obudowach głośnikowych ścianki muszą być znacznie grubsze, nie tylko po to, aby były cichsze, ale też dawały konstrukcji odpowiednią sztywność i wytrzymałość. Mimo to, z użyciem litego drewna w obudowach głośnikowych zawsze wiązał się problem technologiczny - lite drewno "pracuje", zmienia swoje wymiary wraz ze zmianami wilgotności i temperatury, co grozi pękaniem obudów złożonych bez uwzględnienia tej okoliczności - obudowy z klepek z naturalnego drewna muszą być klejone specjalnymi elastycznymi klejami, i nie mogą być duże.

 

Zwrotnica - podzielona na dwie sekcje, umieszczone w "wanienkach" z mdf-u - zajmuje całe dno obudowy

Zwrotnica - podzielona na dwie sekcje, umieszczone w "wanienkach" z mdf-u - zajmuje całe dno obudowy

Wiele obudów, które mają wyglądać na zrobione z klepek z litego drewna, faktycznie składa się ze starannie oklejanego mdf-u. W przypadku Ex3my na pewno mamy do czynienia z dużymi i grubymi płatami litego czerwonego świerku i nie występują wyżej wspomniane problemy konstrukcyjne - dzięki szkieletowi z włókna węglowego, na którym zamocowano drewniane panele, niebędące w tym rozwiązaniu częściami "konstrukcji nośnej", lecz zamykającymi boczne "okna" szkieletu; zostały wycięte na najbardziej zaawansowanej obrabiarce CNC, która pozwoliła "wyrzeźbić" skomplikowaną bryłę.

Zostały nam jeszcze do "zrobienia" ścianki tylne i przednia. Wykonano je z aluminium - a dokładnie z Avionalu, stopu o wysokiej zawartości miedzi. Ergal, stop aluminium o wysokiej zawartości cynku, znalazł z kolei zastosowanie w konstrukcjach samych przetworników, wraz z jeszcze innym stopem, tym razem głównie cynku i cyny - Gun metal - z którego wykonano ramiona koszy. Połączenie tych stopów redukuje ich własne rezonanse i gwarantuje "ciszę" w tym kluczowym miejscu konstrukcji.

Pokój demonstracyjny - oczywiście z Ex3mami w roli głównej

Pokój demonstracyjny - oczywiście z Ex3mami w roli głównej

Pora dojść do głośnikowych membran, które chyba w największym stopniu determinują zarówno brzmienie, jak i profil producenta. Tutaj spotka nas najwięcej niespodzianek. To, co pisałem w poprzednim numerze, przy okazji testu Olympiki II - że kopułkowe albo pierścieniowe, ale wysokotonowe membrany Sonusa są zawsze tekstylne - jest już nieaktualne. Kopułka w Ex3mie jest berylowo-diamentowa. Tego jeszcze nie było!

Kiedy Focal wprowadził berylowe kopułki do serii Utopia, ponoć wyprzedzając w tym firmę B&W, prowadzącą równolegle prace nad berylem, Brytyjczycy, nie chcąc być drugimi, zmienili front i dość szybko przygotowali rozwiązanie alternatywne, ale równie ambitne - kopułki diamentowe. Wydawało się, że trzecie opcji referencyjnych kopułek (w gatunku kopułek sztywnych) już nie będzie. Sonus wpadł na pomysł szatański, już choćby pod względem marketingowym - połączenia dwóch najlepszych technik w jednej membranie. Bazę stanowi kopułka berylowa, na którą naniesiono warstewkę węgla. Tutaj również pojawia się wspomniana tendencja Sonusa do fizycznego łączenia różnych materiałów w celu neutralizowania ich indywidualnych rezonansów.

Głośnik ten jest produkowany we współpracy ze Scan-Speakiem, który ma już na swoim koncie dwa modele kopułek berylowych, zresztą najdroższych wysokotonowych w ofercie duńskiego specjalisty.

Membrana bierna, a dokładnie głośnik zastosowany w roli membrany biernej o regulowanej dobroci (zestaw rezystorów dużej mocy, widoczny na dole, pozwala regulować charakterystykę pracy układu rezonansowego)

Membrana bierna, a dokładnie głośnik zastosowany w roli membrany biernej o regulowanej dobroci (zestaw rezystorów dużej mocy, widoczny na dole, pozwala regulować charakterystykę pracy układu rezonansowego)

Membrana głośnika nisko-średniotonowego jest z plecionki z włókna węglowego - stosowanego już w tym miejscu przez innych producentów (rzadko), a przez Sonusa chyba po raz pierwszy, chociaż membrany z plecionek (z innych syntetycznych włókien) już się zdarzały (np. w serii Venere).

W obydwu przetwornikach układy magnetyczne są neodymowe, zamknięte w dużych, wyfrezowanych aluminiowych blokach. W głośniku niskotonowym pełni on rolę radiatora i "tłumika masowego", w głośniku wysokotonowym tworzy labiryntową komorę wytłumiającą promieniowanie od tylnej strony kopułki.

Te ekstremalnie zaawansowane głośniki tworzą w sumie konwencjonalny układ dwudrożny - konwencjonalny pod względem proporcji średnic membran, ich wzajemnej pozycji, również sposobu filtrowania (chociaż wykonanie zwrotnicy jest specjalne, o czym dalej).

Pokój montażu zwrotnic - dwa, może trzy stanowiska, bardzo wygodnie urządzone. W takich warunkach nawet zwykłe lutowanie może być przyjemnością

Pokój montażu zwrotnic - dwa, może trzy stanowiska, bardzo wygodnie urządzone. W takich warunkach nawet zwykłe lutowanie może być przyjemnością

Ale jest jeszcze trzeci głośnik w tej konstrukcji, i to największy. Wykorzystany w niekonwencjonalny sposób, wedle rutynowych reguł, nie może zostać zaliczony do "układu elektrycznego", a więc przekwalifikować go w układ trójdrożny, bowiem w ogóle nie jest podłączony do sygnału sterującego, nie ma żadnego elektrycznego połączenia ze zwrotnicą ani z pozostałymi głośnikami. Chociaż ma układ magnetyczny i cewkę, przez którą płynie prąd! Jakim cudem?

Żadnym cudem, lecz zgodnie z prawami fizyki, które wykorzystano już w oryginalnych Extremach... Kto je pamięta, ten wie, o co chodzi, ale pewnie jest takich niewielu, więc z przyjemnością przypomnę. Rozwiązanie wywodzi się z układu z membraną bierną (a ten - z układu rezonansowego bas-refl eks). Membrana bierna porusza się pod wpływem ciśnienia wytwarzanego przez aktywny głośnik (niskotonowy lub nisko-średniotonowy) w sposób podobny jak powietrze w tunelu bas-refleks i w wybranym zakresie częstotliwości wypromieniowuje energię w fazie zgodnej z energią przedniej strony membrany głośnika, przez co całkowite ciśnienie wzrasta, a zniekształcenia nawet maleją (w zakresie tym maleje amplituda głośnika).

Rozwiązanie z membraną bierną ma pewne przewagi nad prostym bas-refleksem - przenosi mniej pasożytniczych rezonansów z wnętrza obudowy, nie jest narażone na powstawanie szumów turbulencyjnych i przy pewnych kombinacjach parametrów znacznie ułatwia dostrojenie układu do optymalnej częstotliwości rezonansowej. Ale membrana bierna wciąż może mieć pewne problemy, zarówno specyficzne, własne, jak i ogólne, typowe dla bas-refleksu - przede wszystkim z odpowiedzią impulsową.

Studia nad Ex3mą - wciąż trwają

Studia nad Ex3mą - wciąż trwają

Duża masa, pobudzona ruchem membrany głośnika, może drgać za długo, już po ustaniu ruchu samej membrany głośnika. O tym, jakie charakterystyki impulsowe ma sam głośnik, w dużym stopniu decyduje siła jego układu magnetycznego, która jest potrzebna nie tylko do współdziałania z prądem płynącym przez cewkę, aby membrana ruszyła po podaniu sygnału ze wzmacniacza, ale też do jej wyhamowania - w cewce poruszającej się w polu magnetycznym indukuje się bowiem prąd płynący w przeciwnym kierunku do prądu, który ten ruch wywołał.

Jeżeli w roli membrany biernej użyjemy kompletnego głośnika, z cewką i układem magnetycznym, możemy ten efekt wykorzystać do hamowania membrany, a więc do poprawy odpowiedzi impulsowej. Co więcej, możemy to robić w różnym stopniu. Dopóki cewka takiego głośnika/membrany biernej nie jest zwarta, żaden prąd płynąć nie będzie, membrana nie jest hamowana i głośnik zachowuje się jak typowa membrana bierna - bez cewki i układu magnetycznego. Gdy cewkę zewrzemy, popłynie maksymalny prąd i hamowanie będzie największe. Możemy jednak ten prąd ograniczać - w prosty sposób, rezystorem w obwodzie zwierającym cewkę. Powtórzmy, że obwód ten nie ma żadnego połączenia ze zwrotnicą i podłączonym do kolumn wzmacniaczem.

Tak to zrobiono już w oryginalnych Extremach, a teraz powtórzono, powielając również kształt głośnika/membrany biernej - ma ona formę "stadionu"; to nie żaden kaprys dla czczej oryginalności, lecz bardzo funkcjonalne rozwiązanie. Otóż dobrze dostrojona membrana bierna może mieć powierzchnię taką samą lub większą niż powierzchnia membrany głośnika, z którym współpracuje; przy większej powierzchni będzie mniej obciążona (będzie poruszać się z mniejszą amplitudą) i jest to zalecane. Jednak powiększenie powierzchni poprzez powiększenie średnicy nie wchodziło w rachubę ze względu na wymiary obudowy i ustaloną szerokość tylnej i przedniej ścianki. W grę może zatem wchodzić np. użycie dwóch mniejszych głośników, ale jeden o specjalnym kształcie wygląda bardziej szlachetnie.

Szkielet obudowy wykonano z kilku warstw włókna węglowego nasączonego żywicą termoutwardzalną

Szkielet obudowy wykonano z kilku warstw włókna węglowego nasączonego żywicą termoutwardzalną

Dwadzieścia lat temu w realizacji takiego pomysłu posłużono się najpierw słynnym głośnikiem niskotonowym firmy KEF - B139, który w trakcie produkcji dawnej Extremy przestał być dostępny, i wtedy zamieniono go na podobny przetwornik firmy TDL. Teraz jest to oczywiście jeszcze inny głośnik, korzystający z techniki łączenia różnych stopów aluminium w konstrukcji kosza, z magnesu neodymowego i membrany opartej na węglowej plecionce.

W zwrotnicy nie ma takich "szaleństw", jak w oryginalnych Extremach, gdzie filtr 1. rzędu dla głośnika wysokotonowego był utworzony nie przez kondensator, ale przez szeregowy rezystor, pożerający około połowę całej dostarczanej do układu mocy, i równoległą cewkę (ideą było ustabilizowanie zbocza 6 dB/okt., które zmienia nachylenie, gdy filtr bazuje na kondensatorze, a impedancja obciążenia filtru jest zmienna - a charakterystyka impedancji wysokotonowego zmienia się, zwłaszcza w okolicy częstotliwości rezonansowej).

"W zamian" zwrotnica, dość skomplikowana, wykorzystuje komponenty z najwyższej półki i jest montowana osobiście przez szefa działu R&D, Paolo Tezoone. Czy on robi to lepiej, niż z całą pewnością wysoko kwalifikowani "szeregowi" pracownicy montujący na co dzień zwrotnice, oczywiście nie da się dowieść, ale z całą pewnością informacja ta, podobnie jak wiele innych, budujących wyjątkowość Ex3my, wpływa na samopoczucie ich właścicieli - nawet wtedy, a zwłaszcza wtedy, kiedy dopiero się do takiej roli przymierzają. Ze swej strony mogę każdemu właścicielowi Ex3em posłać egzemplarz majowego "Audio" z dedykacją.

Zróbmy rachunek sumienia, tzn. bilans materiałowy. Przede wszystkim włókno węglowe, aluminium w różnych rodzajach, beryl, czerwony świerk... jest trochę drewna, nawet bardzo szlachetnego, na eksponowanym miejscu, ale w praktyce straciło ono na znaczeniu. Membrany nie są celulozowe i jedwabne, lecz hi-tech. Ex3my zdecydowanie przypominają sportowy samochód, a nie limuzynę. Sonus Faber nie toczy się dostojnie, jak kiedyś, ale ostro przyspiesza. Kierowca patrzy w lusterko wsteczne, czyli w tradycję firmy, tylko po to, aby upewnić się, że może jeszcze mocniej nacisnąć pedał gazu...

Najwyraźniej eksperymentowano z różnymi gatunkami drewna, zanim wybrano świerk czerwony

Najwyraźniej eksperymentowano z różnymi gatunkami drewna, zanim wybrano świerk czerwony

W ciągu ostatnich czterech lat Sonus Faber zwiększył sprzedaż prawie dwukrotnie, od kiedy marka należy do grupy Fine Sounds, której założycielem jest Mauro Grange. Jest w tych imponujących rezultatach biznesowych, technicznych i akustycznych jeden smutny wątek. Firmę Sonus Faber założył Franco Serblin i tego nikt nie zmieni. Oryginalna Extrema była jego dziełem. Kilka lat temu sprzedał Sonusa, ale założył nową firmę - nazywając ją swoim imieniem i nazwiskiem.

Rok temu zmarł, ale firma Franco Serblin funkcjonuje nadal, będąc dla Sonusa Fabera jakąś konkurencją (chociaż jej skala produkcji i znaczenie wydają się znacznie mniejsze), i już to dobrze tłumaczy, dlaczego imię założyciela firmy Sonus Faber nie zostało podczas wszystkich prezentacji, przemówień i toastów wymienione ani razu. Biznes to biznes. Jest jednak szczególna dysharmonia w sytuacji, gdy firma, która od początku swojej działalności przyjęła za metodę odwoływanie się do wielkich włoskich nazwisk, i nadal tę tradycję kontynuuje, nie może przypomnieć nazwiska swojego założyciela...

Mam nadzieję, że kiedyś, w którąś rocznicę, Sonus Faber przygotuje wielkie, epokowe kolumny, które nazwie Franco Serblin. Oczywiście, aby było to możliwe, firma nosząca jego imię musi przestać istnieć... Albo zostać wykupiona przez Mauro Grange. To jest pomysł!

Ta relacja nie może mieć wagi regularnego testu odsłuchowego "Audio", mimo że kilka razy decydowaliśmy się na sesje wyjazdowe w Polsce (np. testy Sonusów Aida, KEF-ów Blade, JBL-i Everest i paru innych, podobnie dużych kolumn), to w czasie tych akcji przynajmniej miałem ze sobą swoje płyty. Sonus przygotował prezentację brzmienia Ex3em bardzo fachowo, ale puszczane nagrania były mi nieznane. Pomieszczenie akustycznie urządzono dobrze (widać na jednym ze zdjęć), głośniki ustawiono specyficznie - z osiami przecinającymi się przed miejscem odsłuchowym. Szkopuł w tym, iż cała nasza "wycieczka" liczyła ponad sto osób, i mimo że do pokoju rozkoszy wchodziliśmy grupkami przez cały dzień, to i tak nie starczyło czasu (albo miejsca), aby wszyscy "normalnie" usiedli - zasadniczym miejscem odsłuchowym była czteroosobowa kanapa, a każda sesja trwała około pół godziny

Sonus Faber Ex3ma

Po wejściu do pomieszczenia odsłuchowego nie zdążyłem zająć dobrego miejsca, pozostało mi stanąć za kanapą. W zasadzie powinienem dać sobie spokój, bo wiem przecież, jak bardzo może się zmieniać charakterystyka (i brzmienie) pod takim kątem w pionie, pod jakim się znalazłem - ok. 10 stopni; ze zrozumieniem, ale i z żalem patrzę na gości Audio-Show, dla których nie wystarcza miejsc siedzących w małych pokojach Sobieskiego, w związku z tym, chcąc mimo wszystko coś "uszczknąć", stoją oni pod ścianami. Szczęście w nieszczęściu, że zdawałem sobie z tego sprawę, decydując się jednak na "rzut uchem" na Ex3my - po prostu dlatego, że szansa na ich posłuchanie gdziekolwiek i kiedykolwiek indziej jest praktycznie żadna. No i nie wypadało tak od razu wychodzić.

Stanąłem zatem z tyłu i mimo że różne próbki muzyczne podobały mi się mniej lub bardziej, dwie rzeczy były ewidentne od początku do końca - nadzwyczajna rezolucja, precyzja, bogactwo wybrzmienia oraz detalu, kontrola basu, wyrazistość i jednocześnie oddech, a także zupełnie naturalna, płynna średnica, z wokalem bez śladów nosowości, której obawiałem się jako efektu osłabienia w okolicach częstotliwości podziału, na skutek tak wyraźnego zejścia z optymalnej wysokości. Próbowałem więc... kucać, żeby przekonać się, jak zmienia się brzmienie, gdy wchodzę w obszar teoretycznie jeszcze lepszej charakterystyki - ale przecież w praktyce lepsza być nie mogła, skoro "na górze" była już bez zarzutu. OK, mogłaby pokazywać bardziej wypchnięty środek pasma, lecz tego nie było.

Ex3my nie grają ciepło, blisko, romantycznie - są nasycone, ale tak czyste i przejrzyste, że nawet przez moment nie pojawia się żaden nadmiar, emfaza, pogrubienie; czy można by sobie tego życzyć? Można by sobie życzyć czegokolwiek, ale nie można mieć wszystkiego naraz. Faktycznie, Sonus Faber Ex3ma gra po mistrzowsku - bezbłędnie. Nieludzko bezbłędnie? Nie przesadzajmy, że sprzęt grający ma mieć cechy ludzkie. Sprzęt to sprzęt, ma być jak najwierniejszy w przekazywaniu tego, co ludzkie - muzyki, ale nie ma wchodzić jej w paradę. Na tym poziomie nie potrzebujemy już żadnego upiększania ani kamufl owania. Ale nie należy porównywać Ex3my do twardo zawieszonego sportowego samochodu. Bez obaw, że słabsze nagrania będą zgrzytać. Po prostu będą słabsze, uczciwie, bez owijania w bawełnę, ale i bez przerysowywania ich wad.

Sonus Faber Ex3ma

Wrócę jednak do kwestii zaskakująco wyrównanego brzmienia poza osią główną; po zakończeniu sesji zamieniłem parę słów z konstruktorem (podobno) Ex3em, który zresztą prowadził prezentację, i podzieliłem się z nim moimi spostrzeżeniami. Mówiąc wprost, nie dogadaliśmy się. On twierdził, że ze względu na zastosowanie filtrów 1. rzędu, powyżej zaplanowanej osi głównej pojawia się osłabienie; ja relacjonowałem, że na osi, na której się znalazłem, takiego problemu nie słyszałem; dodałem też, że chętnie obejrzałbym wyniki pomiarów, aby jakoś to zrozumieć... Odpowiedź była uprzejma, ale pewnie dyplomatyczna, iż jest to możliwe, choć "nie teraz". Po powrocie sięgnąłem do naszych pomiarów testowanego półtora roku temu modelu Guarneri Evolution ("Audio" 9/2012).

Oczywiście, nie można wykluczyć, że zostały zestrojone w inny sposób, innego rodzaju filtrami, ale niewykluczone też, że są w tym zakresie spowinowacone z Ex3mami. I co widzę? Osłabienie pojawia się, ale idąc w dół, a nie w górę od osi głównej; charakterystyka na +7O biegnie bardzo blisko charakterystyki z osi głównej, a nawet odrobinę wyżej. To przecież bardzo dobrze, co sugerowałem gościowi z Sonusa, ale może mnie nie zrozumiał i myślał, że na coś narzekam... Nawet przy stosowaniu filtrów 1. rzędu można tak wyregulować cały układ, aby najlepsza charakterystyka biegła lekko do góry - zwłaszcza wtedy, kiedy pochyli się przednią ściankę, tak jak w większości Sonusów, tak jak w Guarneri Evolution, tak jak w Ex3mach...

Koniec końców, a ekstremum oznacza przecież koniec, to wyjątkowe "monitory", to prawdopodobnie najlepszy podstawkowiec i jednocześnie najlepszy układ dwudrożny na świecie. Sonus dobrze to rozegrał, już dwadzieścia lat temu... Na pytanie, jakie są najlepsze kolumny na świecie, padnie wiele odpowiedzi, ale na pytanie, jaki jest najlepszy podstawkowy zespół głośnikowy, kandydatów będzie o wiele mniej, a najmocniejszym z nich - kiedyś Extrema, teraz Sonus Faber Ex3ma.

Andrzej Kisiel

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta kwiecień 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu