Witamy państwa w kąciku premier, na które czekaliśmy latami. Ostatnio nastała jakaś dziwna moda na wydawanie albumów, nad którymi pracowało się ładny kawałek życia. W tym przypadku mamy do czynienia z norweską Wardruną, która poświęciła sześć lat na ukończenie swojego dzieła o jakże dźwięcznym tytule "Runaljod – Gap Var Ginnunga".
Kto wchodzi w skład Wardruny? Otóż jego członkowie to głównie znani wikingowie z uwielbianej przez polskie partie prawicowe grupy Gorgoroth. Dla przypomnienia, podczas koncertu rejestrowanego na potrzeby DVD, na scenie mieliśmy do czynienia ze szczątkami zwierząt nabitymi na pale oraz przybitymi do krzyży ludźmi.
W tym momencie pewnie wszyscy myślą, że "Runaljod – Gap Var Ginnunga" to pewnie jakiś zestaw hymnów ku czci Szatana. Nic bardziej mylnego. Zamiast black metalu mamy tu do czynienia ze skandynawskim folklorem i antycznymi instrumentami. Najnormalniejsze są tu bębny. Dalej mamy kozie rogi, drzewa, kamienie, kości, wodę i ogień. Lista jest długa, a wiele z przedmiotów nie posiada polskiego odpowiednika słownikowego, co już świadczy o oryginalności Wardruny. Na tle dźwięków pojawiają się rytualne, pogańskie śpiewy i szepty.
Album Wardruny interesuje od pierwszych chwil. Dźwięk rogu, a następnie odgłos padającego deszczu wprowadzają w niesamowity klimat, który intryguje aż do końca płyty, pokazując naturę muzyki z całkiem odmiennej perspektywy niż przychodzi nam ją obserwować na co dzień. Prawdziwą sztuką było takie skonstruowanie kompozycji, że nie nudzą się nawet po wielu przesłuchaniach. Wydaje się, że żaden dźwięk nie jest tu niepotrzebny. Podstawą jest równowaga między wokalizami a podkładami, która sprawia wrażenie totalnej harmonii.
Wardruna zaszokowała mnie nie tyle oryginalnością swojej płyty, co umiejętnością pokazania sztuki w formie niewymagającej od słuchacza najwyższego stopnia skupienia. To pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów takich grup jak Moonsorrow, lecz także osób, które nigdy do tej pory nie miały do czynienia z nordycką muzyką folkową. Póki co, jeden z ciekawszych albumów tego roku.
M. Kubicki
Indie Distribution