Tytuł właściwie wyjaśnia wszystko. Jedna z legend polskiego punku gra utwory innej punkowej legendy pierwszej połowy lat 80. – Deutera. Aby uwiarygodnić swój pomysł, Robert Matera i Krzysztof Grabowski zaprosili do wspólnego nagrania lidera tamtego zespołu – Pawła "Kelnera" Rozwadowskiego. To był strzał w dziesiątkę.
Deuter miał na koncie zaledwie jeden longplay "1987", powstały na innym etapie działalności zespołu, nieoddający ducha rebelii, jaki przyświecał warszawskiej grupie w początkowej fazie istnienia. A Dezerter dał fanom to, czego oczekiwali – zbiór 20 punkowych hymnów, na czele z "Młodymi hipokrytami", "Szarą masą", "Pieniędzmi", "Nie ma ciszy w bloku" i "Piosenką o mojej generacji". Kelner dołożył swoje wokale i tak oto powstała jedna z najważniejszych płyt w dziejach polskiego punk rocka.
Na jej reedycję musieliśmy czekać 23 lata, co było tym bardziej bolesne, że album od dawna był praktycznie nie do zdobycia. Wreszcie się ukazał 3 lata po śmierci nieodżałowanego Pawła Kelnera. Jego teksty zawsze były mocno zaangażowane i bezkompromisowe, dotyczyły sfery społecznej i politycznej. Choć powstawały w komunistycznej rzeczywistości, wciąż mogą uchodzić za aktualne – taka przewrotność historii. Szczególnie warto zwrócić uwagę na tak ważne manifesty, jak "Nigdy i w nic", "Szara masa" i "Złe myśli".
Grzegorz Dusza
Mystic