Twórczość niemieckiego multiinstrumentalisty Stephana Micusa jest fascynująca i na wskroś oryginalna. Od niemal czterdziestu lat podróżuje po świecie, słucha muzyki etnicznej, uczy się jej i przywozi do swojego domowego studia najróżniejsze instrumenty. Niektóre są modyfikowane na jego zamówienie tak, by wydobywały niższe dźwięki. Muzykę tworzy sam, nagrywając kolejne partie. - Improwizuję tak długo na jakimś instrumencie, aż znajdę interesujące frazy. Wszystko nagrywam i później wracam do tych najciekawszych fragmentów - mówi artysta.
Przewodnim tematem nowego albumu jest śnieg. Śnieg, który dobrze zna z rodzinnej bawarskiej wioski u podnóża Alp, po którym lubi spacerować przy blasku księżyca. Natomiast przewodnimi instrumentami są armeński duduk i peruwiańskie charango. Po długiej przerwie Micus znowu wykorzystuje swój głos. Po studiach nad polifonicznymi śpiewami chóralnymi w Gruzji i Bułgarii teraz jeszcze lepiej wykorzystuje swą wiedzę i możliwości. W jednym z utworów nałożył na siebie dwadzieścia dwa głosy, w innym jedenaście, osiągając kapitalny efekt.
Śnieg szczególnie nastraja artystę, uspokaja go, skłania do refleksji również słuchaczy. Albumy Micusa zawsze miały kontemplacyjny charakter. Teraz jest on jeszcze bardziej sugestywny. Już w pierwszym temacie ?Snow? wchodzimy w niesamowity świat wyobraźni i tajemniczych dźwięków. Najbardziej podobają mi się partie grane na duduku, jakbym cofał się o setki lat, by usłyszeć zapomniane melodie. Jakże poruszające!
Marek Dusza
ECM RECORDS/UNIVERSAL MUSIC