Niemiecki multiinstrumentalista Stephan Micus zrobił sobie prezent na 60. urodziny swoim dwudziestym albumem wydanym przez ECM Records. Co ciekawe, szef wytwórni Manfred Eicher nigdy nie był producentem jego płyt. To wyjątek i wielkie zaufanie do artystycznych wizji muzyka.
Jego albumy powstają przez wiele miesięcy, tworzy je sam grając na wszystkich instrumentach i śpiewając. Ten został zarejestrowany w jego domowym studio na Majorce w latach 2009-2012. Na najnowszej płycie „Panagia” partie wokalne zajmują więcej miejsca niż na wcześniejszych albumach. Skupił się przede wszystkim na instrumentach strunowych.
Tytuł płyty to greckie imię Marii, Matki Jezusa. Micus sięgnął po teksty bizantyjskich modlitw, a właściwie poematów i śpiewając je, improwizował na instrumentach tradycyjnych: bawarskiej cytrze, hinduskiej strunowej dilrubie, pakistańskim sitarze, turkmeńskim sattarze, egipskim flecie nay i 14-strunowej gitarze własnego projektu.
"Panagia" to album bardzo wyciszony, kontemplacyjny, prosty, lecz mocno wyraża uczucia. Choć to modlitwy do Świętej Maryi, to nie znając greckiego, uchwycimy ich uniwersalny charakter. Muzyka Stephana Micusa jest jak współczesna ikona. Wykonana dziś według starych wzorów i rytuałów.
Marek Dusza
ECM / UNIVERSAL