Obecne wzornictwo Denona, wprowadzone w poprzednim sezonie, jest zgodne z obowiązującym trendem minimalizmu. Stawiając obok siebie model obecny i zeszłoroczny, widzimy różnice dopiero w drobiazgach - oznaczeniach niektórych funkcji oraz przycisków. Faktura frontu przypomina szczotkowany metal, ale jest wykonana z tworzywa.
Na froncie amplitunera Denon AVR-X2100W dominują dwa duże pokrętła (selektor wejść oraz gałka wzmocnienia) i środkowe "okienko", w którym umieszczono dość skromny, punktowy wyświetlacz; przycisków, ustawionych w rządku, jest "zaledwie" (jak na amplituner wielokanałowy) dziesięć - bez rozdrabniania się na poszczególne funkcje, z naciskiem położonym na system szybkiego wyboru Quick Select.
Podobnym dysponuje Yamaha. Pomysł nie jest nowy i opiera się na czterech klawiszach, które możemy niemal dowolnie zaprogramować. Każdy przypisano roboczo jednemu ze źródeł (np. Blu-ray), ale wciśnięcie go uruchomi lawinę opcji, z których przełączanie gniazda wejściowego to tylko początek. Ustalimy tryby wielokanałowe, funkcje procesora i wiele innych - według własnego uznania.
Wejścia i wyjścia
Denon AVR-X2100W ma oczywiście wyjście słuchawkowe i gniazdko dla mikrofonu kalibracyjnego, wejście podręczne to jedno HDMI oraz USB; to ostatnie może pracować z nośnikami pamięci lub sterować urządzeniami Apple.
Z tyłu widać aż siedem wejść HDMI i dwa wyjścia tego typu (podobnie jak u Pioneera), dla sygnałów analogowych przeznaczono dwa gniazda kompozyt i jeden komplet komponentowy.
Nie ma tutaj żadnych wyjść wideo, z założenia wszystkie sygnały mają przecież popłynąć do telewizora kablem HDMI. Aby to było możliwe, Denon zastosował konwerter wizji oraz przetwornik analogowo-cyfrowy. Jest także skaler obrazu do rozdzielczości 4K.
Wejścia analogowe audio (pary RCA) są cztery, wyjścia LFE (subwooferowe) - dwa. Drugą strefę tworzy niezależne wyjście niskopoziomowe (para RCA) lub para wyjść wysokopoziomowych (głośnikowych), które jednak należy wydzielić z podstawowego kompletu siedmiu terminali - bardzo przyzwoitych, zakręcanych.
Prawdziwa niespodzianka kryje się w konfiguracji końcówek mocy. Po raz pierwszy bowiem - w tak jawny sposób - producent pozwolił na coś niby oczywistego, co było jednak dotychczas piętą achillesową amplitunerów. Otóż Denon obsługuje kolumny 4-omowe! Nie tylko przednie, ale wszystkie siedem, i robi to bez pomocy selektorów impedancji czy innych dodatków.
To niejedyna atrakcja, jaką kryje tylny panel - podczas gdy Yamaha wprowadziła obsługę Wi-Fi, a Pioneer Bluetooth, Denon uwzględnił obydwie opcje. Z tyłu Denon AVR-X2100W znajdziemy bowiem dwie niewielkie, rozkładane anteny - dla każdego z bezprzewodowych standardów oddzielnie.
W ramach Wi-Fi jest jednak dostępne tradycyjne połączenie, bez nowego trybu Wi-Fi Direct. Oczywiście uzupełnieniem możliwości komunikacyjnych jest również przewodowy port LAN.
Denon kontynuuje wsparcie dla serwisu Spotify, ma także protokół Airplay i DLNA do transferu plików z domowej sieci, komputerów czy serwerów NAS. Umiejętności dekodowania plików są takie same dla sieci i gniazda USB, Denon czyta formaty MP3, WMA, WAV, Flac (24/192), Alac (24/96), AIFF (24/192) oraz DSD. Oczywiście sterowanie wspiera aplikacja dla smartfonów i tabletów.
Odsłuch
To najbardziej radosny dźwięk wśród wszystkich amplitunerów tego testu. Nie zważając na drobne potknięcia, Denon AVR-X2100W zawsze żywiołowo i emocjonalnie. W pewnych sferach przypomina propozycję Pioneera - obydwa urządzenia mają wyraźny charakter, grają pewnie i do przodu, ale można też wskazać różnice. Podczas gdy Pioneer operuje odważną (wyższą) średnicą, Denon AVR-X2100W eksponuje sam skraj pasma.
Zamaszyste wysokie tony czasami trochę przejaskrawiają, akcentują wątki metaliczne, jednak dzięki lżejszemu podkreślaniu "niższej góry" nie jest to fatygujące. Swobodna, otwarta, bardzo detaliczna prezentacja nie trzyma się pełnej neutralności, jednak daje świetny wgląd w nagranie - słyszymy długie wybrzmienia i szczegóły, które gdzie indziej umykają. Materiał stereo brzmi bardzo dobitnie, emocji nie szczędzi również kino domowe, mamy wrażenie kąpieli w żywiole.
Mocy nie brakuje w niskich rejestrach, obfitych i obszernych, pasujących do klimatu kinowego.
Wolność Wi-Fi
Funkcje sieciowe amplitunerów rozwinęły się w ostatnich kilku latach niezwykle dynamicznie, za sprawą popularności plików audio (HD), internetowych serwisów strumieniujących oraz sprzętu przenośnego.
Objętość plików Flac, Alac czy DSD, jakie odtwarzają coraz częściej nowoczesne amplitunery, jest bardzo duża, co rodzi konieczność wysokich prędkości transmisji. Wygoda, jaką daje Wi-Fi, nie idzie, niestety, w parze z wysoką przepływnością.
Wprawdzie standard jest stale rozwijany, ale prędkość zależy od wielu czynników. W najnowszej odsłonie Wi-Fi 802.11ac gwarantuje prędkość 1 Gb/s, a w nieco starszym (najbardziej chyba popularnym) standardzie - 802.11n - jest to 300 Mb/s. Niby dużo (aż nadto), ale problemów jest wciąż bez liku. Są to tylko teoretyczne wartości maksymalne, w praktyce trudne (niemożliwe?) do uzyskania.
Wszystkie urządzenia w sieci muszą spełniać ten sam standard, w eterze nie może być zakłóceń (np. sieci sąsiada), a na drodze sygnału żadnych przeszkód (gipsowo-kartonowa ścianka działowa jest w stanie wprowadzić znaczne tłumienie). Nawet teoretycznie zgodne urządzenia różnych producentów często nie działają ze sobą w optymalny sposób i nie ma na to żadnego wytłumaczenia, oprócz kolokwialnego - "gryzą się".
W praktyce prędkości transmisji Wi-Fi będą zatem (niemal) zawsze dużo niższe względem przewodowego połączenia LAN, więc problemy z odtwarzaniem najbardziej wymagających plików Flac czy DSD nie powinny nikogo dziwić.