Podobne konstrukcje mają na swoich historycznych kontach Technics, Sony, Mitsubishi... a "współcześnie" gramofon tego typu miał nawet ION Audio. O tym, że płytę winylową ustawioną "na sztorc" da się poprawnie odtworzyć, dowiodły zresztą masowo tzw. szafy grające (z mechanizmami - "zmieniaczami").
To już jednak wiedza zanikająca, dlatego wielu zwróci uwagę na VT-E, sądząc, że ma do czynienia z prawdziwym "wynalazkiem", a znajomym właściciela, na widok tak kręcącej się czarnej płyty, opadnie kopara.
Pro-Ject VT-E jest dostępny w dwóch opcjach - bazowej oraz oznaczonej indeksem BT - która oczywiście oznacza obecność modułu Bluetooth, i ją właśnie testujemy. Ponadto mamy do wyboru wersję czarną, białą oraz czerwoną.
Kolejna kwestia to tzw. orientacja - gramofon jest bowiem dostępny jako prawolub leworęczny (takiego określenia trzyma się producent) - chodzi o ułożenie trójkątnej ramy oraz wynikający z tego sposób montażu ramienia, z główką (i wkładką) w prawym dolnym lub lewym górnym rogu; odpowiednią wersję chyba wygodniej jest obsługiwać osobom prawo- i leworęcznym, ale nie musi to być dla wszystkich najistotniejsze, ważny może się też okazać wygląd.
Pro-Ject VT-E ma bardzo atrakcyjną formę już ze względu na trójkątny kształt podstawy. Pionowo (prawie) ustawiony talerz wydaje się większy niż zwykle. Konstrukcja nie jest jednak dokładnie wypionowana, lecz lekko pochylona do tyłu, co ułatwia operowanie płytą, plintę oparto z tyłu na masywnym wsporniku, w komplecie są także metalowe uchwyty pozwalające przykręcić VT-E do ściany.
Czytaj również: Jaki jest optymalny nacisk igły na płytę?
Ciężarek przeciwwagi pełni tutaj rolę stabilizatora ruchu ramienia, za regulację nacisku igły odpowiada inny mechanizm - sprężyna i mała śrubka.
Pro-Ject VT-E - silnik i ramię
W lewym dolnym narożniku (dla wersji "R") zamocowano silnik. Napęd jest paskowy, tradycyjnie u Pro-Jecta obowiązuje konstrukcja bez subtalerza, więc widoczny jest cienki pasek gumy.
W konstrukcji tego typu oczywista jest konieczność zamocowania płyty, do czego służy krążek dociskowy, zakręcany na główną oś 30-cm talerz został wykonany z płyty MDF, w komplecie jest również filcowa mata. Ramię ma zintegrowaną główkę z wkładką OM5e Ortofona, znaną zresztą z wielu, zwłaszcza wcześniejszych gramofonów Pro-Jecta.
Efektywna długość prostego ramienia wynosi 8,6 cali, konstrukcja została zmodyfikowana pod kątem ułożenia gramofonu. Tor igły to typowy łuk (w wielu starszych gramofonach "pionowych" stosowano ramiona tangencjalne), w tylnej części ramienia znajduje się ciężarek, który jednak nie jest kluczowym elementem systemu ustalającego siłę nacisku igły (jak w gramofonie konwencjonalnym).
Czytaj również: Jaka jest żywotność wkładek gramofonowych?
Ramię odchylamy jak wahadło (przesuwając igłę w wybrane miejsce płyty), igła nie powinna mieć tendencji do zsuwania się. Plinta jest lekko pochylona do tyłu, więc występuje tu wprawdzie niewielki wektor nacisku, prostopadły do płyty, ale jest on zbyt niski, aby sprostać wymaganiom wkładki.
Zatem do efektywnej regulacji siły nacisku igły trzeba było zaangażować oddzielny mechanizm - sprężynę ze śrubą ustalającą jej wstępne napięcie. Regulacja polega na ściskaniu i luzowaniu sprężyny (poprzez wkręcanie i wykręcanie śruby). Samodzielne ustalenie tego parametru byłoby trudne, więc gramofon jest już fabrycznie skalibrowany (VTF, anti-skating, geometria wkładki).
Silnik gramofonu Pro-Ject VT-E jest zasilany prądem stałym, uruchomienie gramofonu sprowadza się do włączenia mechanicznego przycisku na bocznej krawędzi plinty, jednak zmiana prędkości obrotowej wymaga już ręcznego przełożenia paska na sąsiednią rolkę napędową silnika.
Czytaj również: Jaka jest różnica w działaniu gramofonu z automatyką i bez?
W wersji BT model VT-E ma zarówno wbudowany przedwzmacniacz phono (dwa niezależne wyjścia RCA - z korekcją/wzmocnieniem i bez nich), jak i moduł Bluetooth. Parowanie (np. ze słuchawkami) możliwe jest w trakcie krótkiej sekwencji, tuż po włożeniu ściennego zasilacza do gniazda 230 V.
Odsłuch
Każdy z trzech prezentowanych gramofonów spełni oczekiwania najogólniej analogowego, ciepłego brzmieniem. Każdy podejdzie do tego zadania trochę inaczej, kreując na różne sposoby winylowe nastroje.
To, że również propozycję Pro-Jecta można zaliczyć do tego nurtu, nie jest aż zaskoczeniem, ale i nie jest oczywistością - firma czasami pozwala sobie na ciekawe "eksperymenty" i pokazanie analogu w wersji neutralnej, dokładnej, a przez to... mniej wciągającej.
Chociaż ION i Teac wciąż bardziej "czarują" i głaszczą, to również Pro-Ject VT-E nie zmusza swojego słuchacza do wyczekiwania na dźwięki spójne, płynne i okrągłe. Utrzymując przy tym dobrą równowagę tonalną, łączy nie tyle ogień z wodą, co rybki i akwarium.
Może małe rybki i małe akwarium, bo ani dynamika i detaliczność, ani paleta barw nie są tutaj potężne, jednak wraz z kolejnymi płytami coraz bardziej byłem przekonany do wysokiej uniwersalności VT-E.
Czytaj również: Jakie urządzenia są potrzebne do kalibracji gramofonu?
Potrafi zagrać nawet przytulnie, chociaż pod warunkiem, że samo nagranie ma odpowiedni potencjał. Nie szarpnie basem, ale poradzi sobie z prowadzeniem rytmu, nie rozpuści uderzeń, mimo że niskie rejestry są bardzo dobrze nasycone i dają przewidywalną "moc" każdemu nagraniu.
Dzięki temu średnica utrzymuje proporcjonalną tonację, nie uciekając od wyrazistości w swoim górnym podzakresie - wokale nie są nosowe, co jest dość częstą manierą w "tanim" analogu; za to już sybilanty są przygaszone - wysokie tony nie błyszczą, ale i nie posykują.
Gdy poskładałem Pro-Ject VT-E i już miałem go uruchomić, myślałem, że to taka "ciekawostka", która zasłuży na pochwały, jeżeli w ogóle zadziała...
Okazało się, że niezwykła forma nie stanęła na przeszkodzie przygotowaniu całkiem solidnego i poprawnego dźwięku, który generalnie nie ustępuje konkurentom.
Czytaj również: Jakie rodzaje napędów występują w gramofonach?