Odsłuch
Smukłe kształty, ale rozbudowany układ głośników, zainstalowanych nie tylko na froncie, lecz także na ściankach bocznych. Tylko najbardziej pewni siebie teoretycy będą wnioskować, jak tego typu konstrukcja może grać, a nawet – jak gra na pewno... Jednak w zakresie balansu tonalnego (prawie) wszystko jest możliwe, leży bardziej w gestii sposobu zestrojenia całości.
Układ głośników to tylko punkt wyjścia, z którego można dojść do bardzo różnych (chociaż może nie dowolnych) rezultatów końcowych. W sumie aż cztery niskotonowe zainstalowane na obydwu bokach mogą być podejrzewane nie tylko o generowanie silnego basu, lecz także o spowodowanie utrudnień w ustawieniu – wydaje się, że trzeba je odsunąć daleko od ścian, aby zostawić im dużo wolnego miejsca po obydwu stronach. Wydaje się... ale to jednak trzeba sprawdzić.
Tak jak i wątpliwości: czy niskotonowe odsunięte i ustawione w innej płaszczyźnie, niż średniotonowe, będą z nimi dobrze zintegrowane (akustycznie), czy bas nie będzie "oderwany". Z drugiej strony, posiadacze kolumn AP są z nich zwykle bardzo zadowoleni, nie mają tego typu rozterek, dostrzegają przede wszystkim zalety, chociaż i specyfikę – i oni również często zaznaczają, że właściwe ustawienie jest tutaj bardzo ważne, a czasami – kluczowe.
Ośmielę się tę obserwację zakwestionować, a co najmniej poddać pod dyskusję, nawet wbrew opinii samych użytkowników. Myślę, że obecność głośników na bocznych ściankach jest tak sugestywna, że oczywiste zmiany w charakterze dźwięku, związane z odległością od ścian pomieszczenia, są odbierane jako specyficzne dla tego rodzaju konstrukcji, podczas gdy analogiczne zjawiska występują przy większości kolumn. Mając w teście, w tym samym czasie i miejscu, nie tylko Audio Physiki, ale i T+A, zrobiłem prosty sprawdzian.
Ustawienie AP nie było wcale bardziej krytyczne niż T+A, co nie znaczy, że nie było istotne – ale już w odległości ok. metra od bocznych i tyle samo od tylnej ściany, dźwięk był jednocześnie swobodny i uporządkowany, nieprzeciążony niskimi tonami, czytelny, z dobrymi lokalizacjami. AP słyną z "przestrzeni", i chociaż nie przesadzałbym z zachwytami, które czasami w relacjach zdają się obiecywać zjawiska ponadnaturalne, to zgadzam się – scena jest wyjątkowo szeroka, a pozorne źródła mają bardzo dobrą plastyczność, są ustalane z rozmachem, ale też konkretnie.
Nie są to obrazy mgławicowe, rozmyte, "wszędzie i nigdzie", chociaż nie są też punktowo precyzyjne – co zresztą wcale nie musiałoby służyć jeszcze lepszej naturalności. Wyważenie "racji" w wydaniu AP jest bardzo udane i nie jest to zgniły kompromis, w którym unikano by tylko błędów, nie osiągając ostatecznie efektu trzymającego nas po prostu przed głośnikami.
Znowu nie powiem, że słucha się tego z gębą otwartą ze zdumienia i podziwu, ale taka panorama, jaką kształtuje Scorpio 25 Plus, natychmiast przekonuje albo raczej – nie zmusza do żadnego zastanawiania się czy oswajania. I chyba każdy przyjmie ją za dobrą monetę, jako wiarygodny obraz muzycznej sytuacji, niewymagający praktycznie żadnych korekt.
Często mówi się i pisze o dźwięku, że jest gładki, mając na myśli charakterystykę częstotliwościową, barwę, fakturę. Niezależnie od tego, przekaz Audio Physic Scorpio 25 Plus jest gładki właśnie w oddaniu przestrzeni, spójny i płynny; ładnie zaznacza pierwszy plan, ale z niczym nerwowo nie wyskakuje ani nawet zdecydowanie nie wychodzi.
Kolejne płyty pokazują, że Audio Physic Scorpio 25 Plus nie mają wyraźnych preferencji i ograniczeń, nie boją się ani gęstych aranżacji, które potrafią oddać z odpowiednią siłą i czytelnością, ani popisów solistów pojawiających się z odpowiednim wyodrębnieniem, ani też subtelnych, eterycznych klimatów, gdzie demonstrują wysoką kulturę i wyczucie, pozwalając łatwo śledzić detale, chociaż sposób, w jaki traktują wysokie tony, jest wyrafinowany i daleki od zwyczajnego ich eksponowania. Po części tutaj właśnie są zakodowane informacje przestrzenne. Subtelność i świeżość dobrze służy ukazaniu "akustyki", niuansów wybrzmień, często zniekształcanych i przykrywanych przez ostrzejsze elementy.
Można to brzmienie nazwać "analogowym" – wnosi sporo klimatu winylowej płyty, usuwa nerwowość, napięcie, wyostrzenia, a przecież nie traci, lecz zyskuje na żywości. Jest jednak w oczywisty sposób nowoczesne przez dokładność, czystość i dynamikę. Nie ma w nim brudu słabego analogu, szorstkości czy sykliwości, nie ma też chłodu i płaskości taniej cyfry, wreszcie nie jest to żaden ulepek, nie odbywa się słodzenie i zaokrąglanie, a wręcz przeciwnie – rysunek dźwięków jest bardzo dobry, tyle że nie jest dodatkowo podkreślany wysokimi tonami.
Audio Physic Scorpio 25 Plus nie błyszczą i nie strzelają na wiwat bez wyraźnego powodu, raczej uspokajają wyższe rejestry, co nie jest żadnym przytłumieniem i stratą jakichkolwiek treści – stają się one nawet lepiej czytelne. AP ani nie szepczą, ani nie krzyczą, ani nie bulgoczą – grają wyraźnie i elegancko. Mają swój charakter.
Wysokie tony są utemperowane i wysmakowane, natomiast "dolny środek" – wzmocniony, soczysty, co jest tym bardziej godne uwagi, że kolumny o takiej architekturze potencjalnie mogą mieć największe problemy w tym zakresie.
Średnica nie jest jednak ciężka i masywna, wokale nie schodzą niżej, są jednak bliskie, pełne, właśnie takie, jakie lubimy... Nie obcujemy z dźwiękiem ani dosłownie potężnym, ani odrobinę jazgotliwym, lecz gęstym, barwnym, przejrzystym; dysponującym wszelkimi audiofilskimi cnotami, ale także przyjaznym i komfortowym.
Nie taka zwykła skrzynia
Wewnętrzna struktura obudowy Scorpio 25 jest tylko pozornie bardzo skomplikowana. Chociaż zawiera rozbudowany układ wieńców wzmacniających, to zasadniczo składa się z trzech komór. Większą część zajmuje wspólna dla wszystkich czterech głośników niskotonowych komora bas-refleks, z której wyprowadzono dwa tunele – jeden do tyłu, drugi przez dolną ściankę (kolumny stoją na podporach odsuwających je od podłogi, których nie pokazano na tym rysunku).
Pozwala to w łatwy sposób przestroić obudowę do niższej częstotliwości rezonansowej, z którą będzie się wiązać przede wszystkim obniżenie poziomu "średniego" basu, a tylko w niewielkim stopniu wzmocnienie najniższego.
Jeżeli jednak w określonych warunkach akustycznych jest generalnie za dużo basu, warto wypróbować taką zmianę. W tym celu wystarczy jeden z tuneli zamknąć (gąbką lub zwiniętym materiałem). Ponieważ obydwa tunele mają identyczne wymiary, więc doprowadzi to do ustalenia częstotliwości rezonansowej ok. 1,4 raza niższej i teoretycznie nie ma znaczenia, który otwór będziemy zamykać.
Naturalna jest obecność komory dla głośników średniotonowych (też wspólnej), natomiast bardziej charakterystyczna dla Audio Physica (chociaż zastosowana również w T+A) jest komora wysokotonowego. Przy takim układzie komór trochę "niebezpiecznie" (generowanie fal stojących) wygląda z tyłu "komin", będący częścią komory niskotonowej.
Prawdopodobnie został mocno wytłumiony. Inny, korzystniejszy akustycznie układ przegród tworzących komorę średniotonową (przegrody ukośne) byłby znacznie trudniejszy w realizacji, ze względu na przekrój poprzeczny obudowy (wszystkie przegrody i wieńce "poziome", dokładnie rzecz biorąc, nie są poziome, ale prostopadłe do ścianek przedniej i tylnej, które są przecież pochylone).
Ścianki boczne musiały zostać od wewnątrz pogrubione w obszarze mocowania głośników niskotonowych, ponieważ głośniki wchodzą w głębokie wyfrezowania, a ich maskownice licują z powierzchniami ścianek bocznych. Zarówno obudowy Audio Physica, jak i T+A serii Criterion są produkowane w Europie (w Danii i w Niemczech).
Andrzej Kisiel