Odsłuch
Miałem względem tych kolumn dość określone oczekiwania, ale też pewne wątpliwości. Jak rozstrzygnąć, w jakim stopniu wersja Platinum, technicznie i brzmieniowo zgodna z serią Signature, jest lepsza od testowanej kiedyś pierwszej wersji? Czy wypada pisać na ten temat nowe wypracowanie?
Sądzę, że nie ma co z tego robić problemu. Chociaż test dawnych C4 można łatwo odnaleźć w archiwum na naszej stronie internetowej, to warto o tych kolumnach przypomnieć "pełnym głosem", nawet jeżeli są bardzo podobne.
Piszę to już po sesji odsłuchowej, która postawiła sprawę jasno - to jedne z kilku najlepszych kolumn, jakie można kupić w cenie do 100 000 zł. Jak to możliwe, przecież to zasadniczo projekt z samego początku XXI wieku, ponadto C4 kosztują dzisiaj o 50% więcej niż... no właśnie, niż kiedy?
W obudowie wydzielono wspólną komorę (zamkniętą) dla głośników średniotonowych i oddzielne bas-refleksy dla niskotonowych. Tunele są długie (20 cm) i mają dużą średnicę (w świetle 7 cm, wyprofilowanie 14 cm), co zapewnia zarówno dostrojenie do niskiej częstotliwości rezonansowej, jak i pracę bez kompresji i turbulencji.
Już tylko luksusowe wykończenie obudowy tłumaczyłoby poważny wzrost ceny, ale ktoś może powiedzieć, że wygląd go nie obchodzi, że wolałby płacić za sam dźwięk. W takim razie niech zgodzi się na to, że luksus dostaje jako bonus, bowiem taki wzrost ceny może być w takim okresie czasie usprawiedliwiony samą inflacją.
Nie widzimy tego tak wyraźnie u innych producentów, bowiem wszyscy unikają podnoszenia cen na konkretny model, po prostu wprowadzając nowe, droższe pozycje, teoretycznie coraz lepsze, a praktycznie... różnie bywa, tylko cena zawsze idzie w górę.
W przypadku serii Confidence sytuację mamy znacznie klarowniejszą - edycja Platinum jest dzisiaj, przy dzisiejszym poziomie cen, ofertą jeszcze korzystniejszą niż dawniej edycja pierwotna. Ma to oczywiście smutny związek z tym, że technika głośnikowa rozwija się tak powoli, że dobre projekty sprzed lat trzymają fason.
Nie rozpędzałbym się tylko w tym spostrzeżeniu aż do bezkrytycznego sentymentalizowania - że im starsze, tym lepsze, i wszystko bez wyjątku. Chociaż nostalgia kieruje mnie aż do lat 70. i 80., a sprawiedliwy osąd pozwala na wniosek, że wówczas technika głośnikowa rozwijała się najszybciej, to ostatecznie najlepsze owoce tego rozwoju pojawiły się w latach 90. i właśnie na początku XXI wieku; od tego czasu posuwamy się naprzód generalnie powolutku.
Dlatego wystarczyły kosmetyczne zmiany w technice i brzmieniu C4, aby kolumny te, wycenione z umiarem (jak na high-end), mogły pozostawać w ścisłej czołówce. To już wygląda jak końcowe wnioski, ale na relację z brzmienia wciąż jest miejsce, chociaż prawdę mówiąc, wiele z opisu sprzed dwunastu lat zachowuje ważność.
Klasa C4 opiera się na trzech zasadniczych filarach. Już pierwszy jest zarazem prosty i złożony - to kolumny, które są pod każdym względem co najmniej dobre. To niby słabo powiedziane - "co najmniej dobre" pasuje do kolumn za 10 000 zł albo za 1000 zł, ale tutaj mam na myśli układ odniesienia, jakim jest konkurencja w tej klasie cenowej.
Mówiąc inaczej, do brzmienia Dynaudio C4 Platinum trudno się przyczepić w jakimkolwiek zakresie, w jakimkolwiek aspekcie, i chociaż inne kolumny w pewnych elementach mogą osiągać jeszcze trochę więcej, to nie mogą być o wiele lepsze.
To z kolei oznacza, że C4 są bardzo wszechstronne, jak też to, że nikt, kto ma zdrowy słuch i niewypaczony gust, nie może się na ich dźwięk skrzywić - nie każdy musi się nim aż zachwycić, ale każdy go zaakceptuje. I znowu wygląda to na brak entuzjazmu, ale chyba już wyjaśniliśmy - proponuję komentarz w określonych ramach i kontekście, nie będę piał z zachwytu, jakbym pierwszy raz słyszał bardzo dobre kolumny.
Drugi filar będzie może bardziej przekonujący, bo dotyczy tych umiejętności C4, które są więcej niż dobre, które je wyróżniają, i gdy trafią na podatny grunt, dadzą nie tylko satysfakcję, ale wręcz radość słuchania. I nie są to zalety efemeryczne ani stricte audiofilskie; są jednoznaczne, oczywiste i dość łatwo rozpoznawalne; jak sądzę, nawet przy średnim osłuchaniu.
Najmocniejsza broń Dynaudio C4 Platinum nie będzie też żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy znają Dynaudio - to konsekwentnie i doskonale spójne brzmienie, nasycone, plastyczne, lekko ocieplone, tym razem wzmocnione gęstym i niskim basem.
Tu należy poczynić uwagę, że jego siła i obszerność wymagają ustawienia kolumn dość daleko od ściany. Tym samym są to kolumny do dużych pomieszczeń, czego zresztą można się było spodziewać po ich wielkości, chociaż z takimi wnioskami zawsze warto poczekać, bo nie zawsze duże kolumny wymagają dużego dystansu.
Ta kwestia ma dwa wątki: po pierwsze, niskich częstotliwości, często wyeksponowanych w dużych kolumnach (ale nie tylko w dużych), właśnie ze względu na domniemany sposób ich ustawienia w dużych pomieszczeniach; po drugie, właściwej integracji fali dźwiękowej z wielodrożnego systemu głośnikowego.
Ale... ponieważ konfiguracja przetworników w C4 jest (prawie) idealnie symetryczna, więc teoretycznie już z bardzo małej odległości uzyskujemy wrażenie punktowego źródła dźwięku. Gdy jednak ustawimy C4 w dużym pomieszczeniu (a duże salony są zwykle słabiej wytłumione niż małe pokoje) i usiądziemy od nich w sporej odległości, odbierzemy dźwięk nie tylko poprawny, ale wręcz wyśmienity, jeżeli chodzi o scenę dźwiękową i stereofonię.
To właśnie zapowiadany trzeci filar jakości Dynaudio C4 Platinum, umiejętność wyjątkowa i pożądana - to kolumny, które nie tylko "nagłośnią" duże pomieszczenia w najprostszym znaczeniu (do czego potrzebna jest moc, bas i dynamika), ale które równocześnie wykreują nam scenę dużą i z precyzyjnymi lokalizacjami. Jak często mamy do czynienia z naprawdę porządną, staranną stereofonią w dużych pomieszczeniach?
Przy szerokim rozpraszaniu i dużym udziale odbić łatwo jest uzyskać scenę rozległą, swobodną, efektowną, dźwięk "żywy" i nieskrępowany, niezdyscyplinowany, nieuporządkowany, rozjaśniony... Jeżeli tego szukacie, to tutaj nie znajdziecie.
Dynaudio dostarcza zorganizowane, bardziej skupione, ale i trójwymiarowe brzmienie, które najbardziej procentuje właśnie w dużych pomieszczeniach i przy oddaleniu słuchacza; stereofonia utrzymuje proporcje, plastyczne i prawidłowe pozycje instrumentów oraz wokali, odczuwalnie naturalne relacje.
Żaden wymiar nie jest "hiper" - ani szerokość, ani głębokość sceny, ani wielkość instrumentów, precyzja lokalizacji nie bije rekordów i nie skupia uwagi, wszystko jest jednak imponujące razem, a nie z osobna.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak duży problem został rozwiązany. Wielu audiofilów tęskni dzisiaj bardziej za dużymi pomieszczeniami odsłuchowymi niż za dużymi kolumnami, sądząc, że duża przestrzeń jest najlepszym lekarstwem na wszystkie problemy z rezonansami.
Tymczasem duże pomieszczenie to nie tylko szansa na duży dźwięk, ale niemal gwarancja dużego problemu... W pewnym sensie Dynaudio C4 Platinum przenoszą zalety monitorów bliskiego pola na większe dystanse i łączą je z możliwościami dużych kolumn.
Dźwięk jest gęsty, dynamicznie swobodny "ubasowiony", a jednocześnie czytelny, harmonijny, ostatecznie bardzo elegancki. C4 oddają wszystko wiernie, neutralnie i klarownie, nie umknie nam żaden detal, ale też nic nie zostanie przejaskrawione i wyciągnięte przed szereg.
Wysokie tony są bardzo firmowe w najlepszym wydaniu; ich gładkość, aksamitność i delikatność nie pozwalają na pokazywanie ostrości i chropowatości, które czasami miałyby prawo pojawić się w naturalnym brzmieniu instrumentów, jednak kompromis w tym zakresie jest minimalny.
Góra jest bezapelacyjnie spleciona z całym brzmieniem, można powiedzieć, że została "podporządkowana"; Z wielu innych kolumn, bez względu na ich klasę, dostaniemy trochę więcej wysokich - ale też najczęściej będą one zwyczajnie brzydsze.
W dość specyficzny, ale przecież elegancki i praktyczny sposób Dynaudio umieściło zaciski głośnikowe, wcale nimi nie epatując, jak większość producentów. Jakby wstydząc się swojej "pojedynczości" (Dynaudio jest zdeklarowanym przeciwnikiem bi-wiringu), para solidnych Wubetów chowa się w cieniu głównej skrzyni, przymocowana do przewężenia wprowadzonego pomiędzy obudowę a cokół. Oryginalnie, ładnie i wygodnie – zaciski nie odstają, kable pobiegną po podłodze, a sylwetka kolumny "oderwanej" od cokołu dodatkowo zyskuje na smukłości.
To kolumny dla audiofilów i melomanów wyczulonych przede wszystkim na punkcie tonalnego zrównoważenia, naturalnej barwy i wierności odwzorowania sceny, niechętnych wszelkiemu podbarwianiu, wyostrzaniu, rozciąganiu i powiększaniu.
Dynaudio C4 Platinum tak samo dbają o to, aby niczego nie zabrakło, jak i o to, aby niczego nie było za dużo. W tym brzmieniu ważna jest dokładność i różnicowanie, ale już nie "pranie brudów".
C4 pokażą wszystkie cechy nagrania i wszystkie problemy, ale jakby w zmniejszonym kontraście - nagrania bliskie ideału docenimy za to, że zostawią nas sam na sam z muzyką, a słabsze nam tego kontaktu nie odbiorą, jakby na marginesie pokazując to, co muszą pokazać, a czego byśmy słyszeć nie chcieli. Emocje nie są ani podkręcane, ani budowane w tendencyjnie wybranym kierunku.
Dynaudio C4 Platinum nie grają ani romantycznie, ani agresywnie, raczej spokojnie niż porywczo, w skupieniu niż z rozmachem, z lekką przewagą substancji nad detalem i niskich tonów nad wysokimi.
Jednak wszystkie te "przewagi" dają fory naturalności i słuchaniu długodystansowemu. Ich brzmienie jest podobne do ich techniki i wzornictwa - nowoczesne, eleganckie i luksusowe, zaprojektowane w najdrobniejszych szczegółach i wykonane nieskazitelnie. Żadnego przypadku, najmniejszego niedociągnięcia, każdy dźwięk jest obliczony i ustawiony dokładnie tam, gdzie jego miejsce.
Andrzej Kisiel