Na Audio Video Show 2016 pokazano wiele nowości, również highendowych. Hybrydy Martina Logana nie były ani tymi najdroższymi, ani najbardziej sensacyjnymi; ich pierwsze recenzje ukazały się już w połowie roku, ale do Polski trafiły właśnie teraz.
Firmowa konstelacja zaawansowanych rozwiązań
i elementów, hybrydowy układ półaktywny z panelem
elektrostatycznym 13 x 44 cale i dwoma 10-cm niskotonowymi,
"napędzanymi" własnymi wzmacniaczami
(2 x 300 W), regulacje basu, podświetlenie.
Laboratorium
Charakterystyka najlepiej wyrównana (w zakresie
średnio-wysokotonowym) na osi 15 st., bas sięga
(spadkiem -6 dB) poniżej 20 Hz, a jego poziom może
być regulowany w szerokim zakresie. Wysoka czułość
90 dB przy impedancji 8 omów.
Brzmienie
Swobodne, obszerne, rozrywkowe, zmieniające profil
w zależności od ustawienia, jak też od regulacji, bas
sprężysty, a na życzenie potężny, średnica bardzo
bliska (pod warunkiem skierowania wprost na miejsce
odsłuchowe), góra błyszcząca. Soczyste, barwne
w całym pasmie, nie wymaga od użytkownika audiofilskiego
osłuchania.
Loganów nie testujemy na co dzień, ani też nie słucham ich przy innych okazjach, poza "obowiązkami zawodowymi". Jednak każde zetknięcie z nimi, już chociażby ze względu na ich specyfikę i pozycję na rynku, zostaje przeze mnie na tyle dobrze zapamiętane, że nie tracę wątku i na tej podstawie odnotowuję, że brzmienie Loganów przechodzi wyraźną ewolucję.
Jest zarówno udoskonalane, jak też profilowane pod kątem określonego gustu, chyba innego, niż ten, który był dla firmy najważniejszym "adresem" dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Zacznijmy jednak jeszcze wcześniej, a może jeszcze ogólniej.
Otóż panujący od dawna stereotyp (w rozpowszechnionej opinii) na temat brzmienia wszelkich elektrostatów mówi o tym, że jest ono neutralne, rozdzielcze, przejrzyste, może nie szaleje z dynamiką w skali makro, ale mikrodynamika, detal, gradacja mają być niedoścignione przez "normalne" głośniki dynamiczne.
Tutaj pierwsze poważne zastrzeżenie (chociaż nie pierwszy raz przypominane) - Logany, przynajmniej większość z nich (i wszystkie, jakie testowaliśmy), nie są "czystymi" elektrostatami, ale konstrukcjami hybrydowymi, łączącymi panel elektrostatyczny, pracujący w zakresie średnio- wysokotonowym, z sekcją niskotonową opartą właśnie na głośniku dynamicznym, który z kolei znacznie lepiej radzi sobie z basem, podnosząc równocześnie możliwości natężeniowe.
Koncepcja ma łączyć zalety obydwu "światów", ale - jak każde tego typu radykalne połączenie... - wywołuje nowe problemy, które firma stara się rozwiązywać. Chodzi o płynne przejście między basem a zakresem średnio-wysokotonowym, o spójność całego brzmienia, które w pierwszych tego typu konstrukcjach trochę kulało. Bas był już fajny, środek i góra - wiadomo, elektrostatyczna; ale całość wciąż nie miała dynamiki i uderzenia.
Dla mnie dawnym Loganom brakowało też czegoś jeszcze - właśnie tej obiecywanej przejrzystości, szybkości, świeżości. Dźwięk był wytrawny, neutralny, obiektywnie dokładny, nawet obszerny, jednak nie miał "iskry", blasku, a czasami nawet klarowności - był sklejony, skupiony w zakresie średniotonowym, bez "wykończenia" góry pasma.
Obydwa 10-calowe głośniki niskotonowe mają aluminiowe membrany i zawieszenia o wyraźnie subwooferowej proweniencji - ale nic dziwnego, charakterystyka przetwarzania sięga poniżej 20 Hz, a maksymalny poziom ciśnienia akustycznego zbliża się do 120 dB...
Kilka ostatnich testów pokazało jednak, że konstruktorzy zrobili ogromny postęp, zarówno w zakresie łączenia basu z "resztą", jak i w celu uzyskania bardziej otwartych, bogatszych, lepiej rozproszonych wysokich tonów. Zarazem umiejętność kreowania bliskich i dużych, pozornych źródeł dźwięku, związana z ogólną koherencją i kondycją średnich tonów, wciąż wyraźnie wyróżniała i wyróżnia Logany wśród konkurencji.
Teraz pojawiła się nowa generacja. W zasadzie niczego więcej nie oczekiwałem, szczerze i w pełni byłem usatysfakcjonowany tym, co usłyszałem z Summitów X (które są zastępowane właśnie przez model Martin Logan Expression ESL 13A), przeczuwając, że to naprawdę wszystko, czego można po tej wielkości Loganach oczekiwać.
Tymczasem zdecydowano, że w roku 2016 usłyszymy, nawet jeżeli nie więcej, jeżeli nie lepiej, to inaczej. Musiałbym jednak postawić Summity X i ESL 13A obok siebie, aby stwierdzić z całą pewnością, czy to trochę inaczej, czy zupełnie inaczej...
Skojarzyłem to z brzmieniem najnowszych B&W serii 800 D3 - coś musi w tym być, skoro dwie duże firmy posługujące się zupełnie różną techniką, która powoduje nieuniknione różnice brzmieniowe, wydają się mieć podobny pogląd na sprawę zasadniczą - nowoczesne kolumny mają grać nowocześnie, a więc efektownie, odważnie szeroko i głęboko, uderzać basem, sypać detalem, nie skupiać się na tonalnej neutralności, chociaż dbać o ogólną równowagę; jednak nie pod kątem oceny ekspertów, lecz dla komfortu słuchacza.
To dźwięk dla ludzi, nawet ten najlepszy, z najdroższych kolumn, wychodzący naprzeciw ich gustom i kompetencjom, a nie szykowany wedle tradycyjnego wzorca neutralności. Zresztą, jedno z drugim można pogodzić, przynajmniej do pewnego stopnia, a w przypadku kolumn Martin Logan Expression ESL 13A ta zgodność jest absolutnie wystarczająca, aby nie robić żadnego problemu. Jest wręcz zaskakująca względem stylu dawnych Loganów, a tym bardziej czystych elektrostatów - nawet obserwując zmiany, nie spodziewałem się, że Logan może przejść na stronę brzmienia tak swobodnego na skrajach pasma.
Specyficzne (dla dipola, jakim jest panel elektrostatyczny), ósemkowe charakterystyki kierunkowe wciąż oczywiście powodują, że poziom wysokich tonów, ale nie tylko, jest silniej - niż zwykle - uzależniony od pozycji słuchacza względem kolumn (jak też ich ustawienia).
Panel przyłączeniowo-regulacyjny trzeba było zmieścić na ograniczonej powierzchni (większą część tylnej ścianki zajął głośnik), ale elementy poukładano dostatecznie wygodnie. Po prawej stronie widać główne pokrętło poziomu basu.
W związku z tym uzyskanie najlepszej charakterystyki i brzmienia wymagało zwykle dość precyzyjnego wycelowania osi głównych w miejsce odsłuchowe, bowiem poza osią poziom wysokich tonów szybko się obniżał, więc brzmienie stawało się ciemne, a nawet zamulone.
W przypadku kolumn Martin Logan Expression ESL 13A charakterystyki kierunkowe są tak opracowane, że pojawia się ciekawy efekt; kiedy skręciłem kolumny wprost na miejsce odsłuchowe, dźwięk był bardzo bliski, jednocześnie gęsty i detaliczny.
W tej sytuacji jeszcze niedaleki od tego, co słyszałem z dawnych Loganów, chociaż już jaśniejszy, mniej "zadymiony". Kiedy odkręciłem je lekko na zewnątrz (chociaż osie wciąż się zbiegały, ale przecinały już daleko za miejscem odsłuchowym), poziom wysokich tonów wcale się nie obniżył (w stosunku do średnicy), a wręcz przeciwnie - pojawiło się ich więcej, zagrały bardziej autonomicznie, z błyskiem, chwilami trochę ostro, szkliście, "cykająco", ale w sumie angażująco i radośnie, jakże daleko od smutku starych Loganów, chociaż i nie tak blisko audiofilskiej powściągliwości, bez wielkiej atencji dla średnicy.
Scena była bardzo szeroka i głęboka, pierwszy plan już nie taki bliski i naprawdę trudno przesądzić, która opcja będzie się bardziej podobać - każdy powinien poeksperymentować. Ja jednak wolałem węższą bazę, bliższy dźwięk, mocniejszy środek z kolumn mocniej skręconych.
Popróbowałem regulacji niskich tonów, ale nie dlatego, abym dostrzegał jakieś problemy z ciągłością pasma - na przejściu basu i średnicy niczego mi specjalnie nie brakowało, chociaż brzmienie to nie należy do "podgrzanych".
Kto potrzebuje specjalnej energii w zakresie "dolnego środka", może nie być ostatecznie kontent, ale trudno też stwierdzić, że brzmienie jest tutaj osłabione, wokale nie były wyszczuplone, wszystko wydawało się dobrze wyważone i poukładane.
Sam bas jest jednak wyjątkowy, zarówno przez możliwość jego regulacji, jak i charakter; nawet gdy jest ustawiony "na zero" (odpowiadało to subiektywnie dobrej równowadze całego pasma), zaznacza się sprężystością i bardzo niskimi zejściami.
"Szuflada" z elektroniką; w pobliżu gniazd dwie płytki z końcówkami mocy, bezpośrednio przy nich płytka dedykowana regulacjom, na drugim skraju wspólny zasilacz, a pośrodku - płytka z elementami biernymi, a więc filtry kształtujące charakterystykę elektrostatu.
Przy ustawieniu neutralnego poziomu "midbasu" daleko mu do twardości, którą jedni sobie cenią, kojarząc z dynamiką i dokładnością, a inni zwyczajnie nie lubią... Skokowa zmiana na "midbas plus dwa" wywołuje poważne przeprofilowanie, dodaje sporo twardości, ale czyni brzmienie zbyt ciężkim, wcale go nie dynamizując; "midbas minus dwa" - jest dokładnie odwrotnie, ale już zbyt delikatnie, można by się zacząć czepiać spójności.
Z kolei wzmacnianie całego zakresu niskotonowego (płynnie, głównym regulatorem) jest dość bezpieczne, bo możemy wykonywać dowolnie małe kroki, chociaż na tej drodze możemy otrzymać efekty wykraczające poza granice nawet najogólniej rozumianej poprawności, wręcz karykaturalne (+/-10) - ale wszystko dla ludzi, nikt sobie tym basem krzywdy nie zrobi.
Ja trochę dodałem, w ten sposób "kontrując" aktywność wysokich tonów, odnajdując lepszą równowagę, a jednocześnie wprowadzając intrygującą czytelność tych basowych dźwięków, które zwykle pozostają na drugim planie. Bas jest bowiem tak "skonstruowany", że mimo swojej miękkości, nawet przy wyeksponowaniu, trzyma poszczególne dźwięki dostatecznie krótko, aby się nie rozłaziły i nie maskowały.
Dostajemy więcej informacji, a nie tylko substancji, i chociaż nie jest to najwyższa precyzja, to w sumie wszystko mamy na wierzchu, a nie musimy wsłuchiwać się w dźwięki, które w przypadku innych kolumn może i są dokładniejsze, ale... niemal nieobecne.
Na przykład stopa perkusji z jednej strony nie brzmiała stuprocentowo autentycznie, ale z drugiej - wreszcie była doskonale słyszalna i w takiej roli, jaka jest jej przeznaczona - dyktowania rytmu i pulsu. Na to, jak brzmiała, miały wpływ zarówno kolumny, jak i samo nagranie.
O jakim nagraniu mówię? To nieważne; o takim, które dobrze znam. To się będzie podobać. A kto nie lubi basu ani trochę przesadzonego... może go niemal zupełnie wyciszyć, pozycja -10 jest tak samo łatwo dostępna.
Andrzej Kisiel
Specyfikacja techniczna
MARTIN LOGAN Expression ESL 13A
Moc wzmacniacza [W] 50-600 (wg danych producenta)
Typ obudowy 156 x 34 x 70
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 90
Impedancja (Ω) 8
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Rys.1. Martin Logan Expression ESL 13A - charakterystyka modułu impedancji.
Rys.1. Martin Logan Expression ESL 13A - charakterystyka modułu impedancji.
Rys.2. Martin Logan Expression ESL 13A - charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach.
Rys.3a. Martin Logan Expression ESL 13A - sekcja niskotonowa, głośnik przedni,
tylny i charakterystyka wypadkowa.
Rys.3b. Martin Logan Expression ESL - sekcja niskotonowa, regulacja poziomu midbasu.
Rys.3c. Martin Logan Expression ESL - sekcja niskotonowa, środkowa i skrajne pozycje
głównej regulacji poziomu
Laboratorium Martin Logan Expression ESL 13A
Tym razem dział laboratorium jest wyjątkowo obszerny, ale i konstrukcja ESL 13A jest wielowątkowa, pomiarów jest więcej niż zwykle, a niektóre z nich nawiązują do kwestii ogólniejszych.
Zacznijmy od charakterystyki impedancji, która jest nietypowa i wymaga wyciągnięcia ważnych dla użytkownika wniosków. Nie jest jednak niezwykła dla konstrukcji Martina Logana – jest pochodną układu hybrydowego. Aktywna sekcja niskotonowa pośrednio powoduje, że impedancja w tym zakresie jest bardzo wysoka, bowiem panel elektrostatyczny, przyjmujący moc z zewnętrznego wzmacniacza, jest filtrowany górnoprzepustowo (inaczej niż np. w konstrukcjach Avantgarde, gdzie mimo aktywności sekcji niskotonowej, tuba średniotonowa nie jest "od dołu" filtrowana). Dlatego też obciążenie zewnętrznego wzmacniacza będzie w tym zakresie minimalne, w praktyce "żadne". Wartość ok. 8 Ω, wciąż zupełnie bezpieczna, pojawia się dopiero w minimum przy 400 Hz, a więc w zakresie średnich tonów.
Charakterystyka impedancji przy okazji ujawnia, że filtrowanie górnoprzepustowe zaczyna działać już poniżej 400 Hz, elektrostat został w ten sposób skutecznie zabezpieczony przed przeciążeniem (w Summitach X filtrowanie było łagodniejsze), ponadto jego charakterystyka również w wyższym zakresie jest kształtowana przez filtry bierne (wzniesienia przy 750 Hz i 2,8 kHz).
Przy 20 kHz impedancja spada do poziomu 0,7 Ω (co jest typowe dla elektrostatów i o czym dokładnie informuje sam producent). Czy będzie to stanowić wyzwanie, a może nawet zagrożenie dla jakiegoś wzmacniacza? Tylko dla bardzo nielicznych, nie wchodząc w szczegóły; dla większości żadnego, chociaż przy niskim współczynniku tłumienia (wysokiej impedancji wyjściowej), powstający dzielnik napięcia może obniżać poziom wysokich tonów. Z kontrolą basu nie ma to w tym przypadku nic wspólnego – jak już ustaliliśmy, basem rządzi tutaj wzmacniacz sekcji aktywnej. Ustalenie według tradycyjnych norm, jaka jest impedancja znamionowa takiej konstrukcji, rodzi pewne wątpliwości.
Ja byłbym jednak skłonny uznać, że jest to impedancja 8 Ω (na podstawie wartości w pierwszym minimum, przy 400 Hz), natomiast producent deklaruje, że są to 4 Ω, jakby nie chcąc prowokować podłączania ESL 13A do najsłabszych wzmacniaczy czy amplitunerów. Też racja. Czułość ESL 13A jest determinowana przez czułość elektrostatu (bas jest nie tylko aktywny, ale jeszcze ma regulowany poziom, i to w bardzo szerokim zakresie) i okazuje się bardzo wysoka – niemal zgodnie z deklaracjami producenta, 90 dB (pamiętajmy, że przy wysokiej impedancji w głównej części pasma).
Omówienie charakterystyki przetwarzania w całym pasmie wymaga przypomnienia: poziom i kształt charakterystyki poniżej 300 Hz podlega regulacjom w bardzo szerokim zakresie. Na rysunku głównym do charakterystyk zakresu średnio-wysokotonowego (zmierzonych metodą mls) dołączyliśmy charakterystykę niskich częstotliwości (zmierzoną w polu bliskim), przy regulatorach ustawionych w pozycjach neutralnych. Mimo to bas jest wyeksponowany, ale przede wszystkim imponująco rozciągnięty, spadek -6 dB względem poziomu średniego odczytujemy przy – o rety! – 13 Hz... ewentualnie 18 Hz – względem szczytu przy ok. 30 Hz.
Sam producent deklaruje pasmo 24 Hz – 23 kHz w polu +/-3 dB, co wygląda bardzo optymistycznie, a mimo to... wciąż jest niedoszacowaniem, przynajmniej rozciągnięcia pasma. Natomiast w ścieżce +/-3 dB moglibyśmy zmieścić się na osi 15°, po lekkim podregulowaniu basu, o czym dalej. Subwooferowe kompetencje ESL 13A podkreśla fakt, że w systemie stereofonicznym pracują w sumie cztery 10-calowe woofery, więc i o dopuszczalne maksymalne ciśnienie nie musimy się martwić.
Według informacji producenta, rekomendowany wzmacniacz może mieć moc 50–600 W; jeżeli zinterpretujemy to tak, że możemy do ESL 13A dostarczyć nawet 600 W, a będzie to przecież moc, którą przyjmie panel elektrostatyczny o efektywności (przy 8 Ω tożsamej z czułością) 90 dB, to jeżeli sekcja niskotonowa będzie mu dzielnie towarzyszyć, w całym pasmie osiągniemy 118 dB (maks. SPL).
Charakterystyka przetwarzania panelu elektrostatycznego jest szczególna, ale znana już z pewnej tendencji, z poprzednich konstrukcji Logana. Patrząc na rozbieżności pomiędzy charakterystykami zmierzonymi na różnych osiach, trzeba wziąć pod uwagę specyfikę panelu – bardzo długiego (wysokiego), relatywnie wąskiego (w stosunku do wysokości), ale i tak szerszego niż średnica jakiegokolwiek głośnika średniotonowego, a tym bardziej wysokotonowego. Oznacza to, że do dowolnie ustawionego miejsca odsłuchowego (lub pomiaru) dociera wielkie spektrum fal poprzesuwanych w fazie (z punktów membrany znajdujących się różnej odległości od uszu lub mikrofonu).
Wygięcie panelu w płaszczyźnie poziomej pozwala nie tylko skierować promieniowanie na boki, ale też zmniejszyć interferencje w zakresie wysokich częstotliwości. Widać to na charakterystyce zmierzonej pod kątem 15O (w płaszczyźnie poziomej), która w zakresie wysokich tonów niemal pokrywa się z charakterystyką zmierzoną na osi głównej (i pod mniejszymi kątami w płaszczyźnie pionowej), podczas gdy w zakresie średnich tonów różnica wynosi "ładnych" kilka decybeli; inaczej niż przy konwencjonalnych konstrukcjach (z głośnikami dynamicznymi), w których schodzenie z osi głównej w płaszczyźnie poziomej powoduje szybsze "wygaszanie" wysokich tonów, a dopiero pod większymi kątami - średnich. Tutaj taką sytuację obserwujemy dopiero pod kątem 30°, ale takie ustawienie nie jest przez producenta rekomendowane, natomiast "lekkie" skręcenie w kierunku miejsca odsłuchowego (właśnie w granicach do 15°) – jak najbardziej.
Producent zaznacza (w instrukcji obsługi, skądinąd bardzo pomocnej do właściwego ustawienia kolumn), że przy skręceniu w stronę miejsca odsłuchowego brzmienie będzie jaśniejsze, więc można by oczekiwać zachowania podobnego do innych kolumn. Jak jednak wykazały próby odsłuchowe, i potwierdziły to pomiary (albo na odwrót), sytuacja jest bardziej złożona i trochę nietypowa.
Zmierzona różnica między charakterystykami z osi głównej i z osi 15° pojawia się przede wszystkim w zakresie 2–4 kHz, co nie przekłada się na klasyczne "rozjaśnienie", płynące bardziej ze strony wysokich tonów, lecz wywołuje wrażenie bliskości, a potencjalnie nawet natarczywości i krzykliwości, czym na szczęście brzmienie Loganów nie jest obciążone. Jednocześnie przy ustawieniu miejsca odsłuchu właśnie na osiach ok. 15°, wysokich tonów było subiektywnie więcej, niż pokazują to pomiary – konwencjonalna kolumna o takiej charakterystyce brzmiałaby zdecydowanie "ciemniej".
Następna kwestia – dlaczego charakterystyka z osi +7O (w płaszczyźnie pionowej) leży bardzo blisko charakterystyki z osi głównej, a z osi -7° – znacznie dalej (i jest nieładnie pofalowana, z wyraźnym "skokiem" przy 2 kHz), skoro panel wydaje się symetryczny? Jest on jednak pochylony do tyłu, a oś główna naszych pomiarów jest ustalona nie jako prostopadła do panelu, ale jako równoległa do podłogi, na wysokości 90 lub 100 cm (w zależności od "preferencji" samej konstrukcji). W tym przypadku oś główna pomiaru znajduje się więc pod lekkim kątem (względem osi głównej panelu) i pod bardzo podobnym kątem znalazła się oś formalnie +7° (względem osi głównej pomiaru), stąd zbieżność obydwu charakterystyk. Natomiast charakterystyka z osi formalnie -7° znajduje się pod większym kątem (względem osi głównej panelu) i dlatego jest obarczona większymi przesunięciami fazowymi w zakresie średnich częstotliwości (znacząco inna odległość od dolnej i od górnej części panelu w miejscu pomiarowym).
Pozostaje pytanie: w jakim celu konstruktor pochylił panel? Można podejrzewać dwa czynniki. Pierwszy to założenie akustyczno-użytkowe. O ile rekomendowane jest ustawienie się w "krytycznych" odsłuchach na osi głównej, to na co dzień użytkownicy częściej znajdują się powyżej (chodząc po mieszkaniu), niż poniżej (leżąc na podłodze). Wiąże się z tym wątek "szołowy", mianowicie odwiedzający imprezy typu Audio Show często stoją, gdy brakuje miejsc siedzących. Drugi czynnik jest natury wizualnej, całość wygląda może przyjemniej, gdy panel jest pochylony.
ESL 13A mają jednak wysokie nóżki, więc można pochylenie panelu zmienić (rekomendowane jest jego "wypionowanie" przy odsłuchu w pozycji siedzącej).Regulacje sekcji niskotonowej są prowadzone dwoma manipulatorami: skokowym przełącznikiem "mid-basu" i pokrętłem poziomu szerszego zakresu niskotonowego. Najpierw jednak, dla pozycji zerowej obydwu regulacji, pokazujemy indywidualne charakterystyki obydwu głośników niskotonowych (rys. 3a) – przedniego (czerwona) i tylnego (zielona) oraz ich charakterystykę wypadkową (czarna).
Głośnik zainstalowany z tyłu jest wyraźnie niżej filtrowany (spadek -6 dB na "górnym" zboczu przy 100 Hz) niż przedni (- 6 dB przy 220 Hz). Rozciągnięcie w kierunku niskich częstotliwości mają podobne, ze spadkiem -6 dB w okolicach 20 Hz, charakterystyka wypadkowa przesuwa go jeszcze niżej, bowiem jej poziom w zakresie 50–90 Hz jest nieco niższy, na skutek przesunięć fazowych pomiędzy obydwoma sekcjami w tym zakresie.
Dolne zbocza zwiększają stromość ponad właściwe dla obudowy zamkniętej 12 dB/okt., ale z pewnością wprowadzono filtrowanie subsoniczne, aby głośników nie nadwerężyć. Zresztą tak niskie rozciągnięcie też jest zasługą układu aktywnego, z wprowadzoną korekcją. Z pasywnego systemu, opartego na dwóch 10-calowych w tak relatywnie niewielkiej objętości, nie udałoby się uzyskać takich rezultatów. W sumie piękna charakterystyka, wątpliwość pozostawia tylko dość niska górna częstotliwość graniczna, nawet głośnika przedniego, która powinna przecież zbiegać się z częstotliwością podziału zadeklarowaną przez producenta jako 300 Hz.
Sposób filtrowania panelu elektrostatycznego potwierdza, że podział "zaplanowano" przy 300 Hz, jednak spadek charakterystyki sekcji niskotonowej wynosi przy tej częstotliwości już ok. 10 dB. Na charakterystyce wypadkowej widać więc niewielkie osłabienie w tym zakresie, które jednak nie upoważnia do twierdzenia o braku płynności i "kontynuacji". Zafalowania podobnej głębokości widzimy często w konstrukcjach konwencjonalnych. Zresztą, jeżeli ktoś dostrzeże problem niedoboru w tym zakresie, może użyć regulatora midbasu, podnosząc poziom w bardzo szerokim zakresie, poniżej 40 Hz, o ok. 2 dB (wtedy spadek -6 dB na górnym zboczu przesuwa się do 250 Hz, krzywa zielona, rys. 3b), ale nasze próby odsłuchowe wcale nie dają ku temu rekomendacji. Można też ten zakres obniżyć o 2 dB (krzywa czerwona, rys. 3b).
Chociaż działanie regulatora midbasu wyraźnie widać i słychać, jest to tylko dopieszczanie charakterystyki, w porównaniu z tym, na co pozwala główny regulator. Ten z kolei zostawia w spokoju zakres powyżej 200 Hz, poniżej wprowadzana korekcja stopniowo się zwiększa, osiągając zakres +/- ok. 10 dB przy 30 Hz i utrzymując taką różnicę aż do granicy mierzonego pasma (rys. 3c). Chodzi oczywiście o charakterystyki zmierzone dla skrajnych pozycji regulatora (krzywa zielona – plus 10; czerwona – minus 10). Dostępne są wszelkie pośrednie, więc i tutaj można sobie szlifować brzmienie.