Bardzo wąska (zaledwie 18 cm) i nietypowo głęboka (30 cm) konstrukcja ma być dyskretna i łatwa w obsłudze. Szuflada została umieszczona pod czytelnym wyświetlaczem, najniższe "piętro" zajmuje pokrętło głośności i kilka przycisków; służą głównie do obsługi odtwarzacza i wyboru źródeł, na dole są też dwa gniazda.
W wielu urządzeniach (nie tylko miniwieżach) wyjście słuchawkowe to tzw. minijack, ale Yamaha zainstalowała większe - 6,3-mm. Z przodu jest jeszcze złącze USB - do odczytu plików audio z nośników pamięci, także tych w wysokiej rozdzielczości, w tym FLAC 24 bit/192 kHz; 370-ka ma tutaj przewagę nad Denonem D-M41DAB, w którym w ogóle takiego złącza nie znajdziemy.
Yamaha MCD-B370D odtwarza płyty CD (i pliki MP3/WMA na nich zarejestrowane), ma tuner FM/DAB, moduł Bluetooth z kodowaniem SBC oraz AAC (to ukłon w kierunku urządzeń Apple). Front i pokrętło głośności wykonano z metalu. Z tyłu mamy do dyspozycji jedno cyfrowe wejście (optyczne), analogowe wejście liniowe (chociaż w nietypowej formie mini-jack 3,5 mm). Przygotowano też wyjście subwooferowe.
Monitorki minisystemu Yamaha MCR-B370D reprezentują charakterystyczny dla serii Piano Craft styl "piano black". Elektroakustycznie to kolejny układ dwudrożny, przetwornik nisko-średniotonowy ma średnicę 11 cm, kopułka wysokotonowa - zwyczajowo 25 mm. Jej front częściowo schowano pod koszem głośnika nisko-średniotonowego. Na tylnej ściance znajduje się tunel bas-refleks.
Odsłuch
Najmniejsze (wśród wszystkich testowanych systemów) głośniki nisko-średniotonowe w dedykowanych monitorach Yamahy, jak też zwartość samej miniwieży może sugerować dźwięk drobny i delikatny. Wobec tak przykrojonych oczekiwań Yamaha MCR-B370D sprawi dużą niespodziankę. Malutkie monitorki udało się zmoblilizować do wydajnej pracy, również w zakresie niskich częstotliwości.
Basik przyjemnie pomrukuje, sugeruje dobre rozciągnięcie, wypełnienie tego zakresu stale wzmacnia muzykę, czasami nawet tworzy wrażenie "minipotęgi".
Mimo umiarkowanej dynamiki, niskie częstotliwości nie odpuszczają nawet przy średnich poziomach głośności, a przy niskich zaznaczają się bardzo proporcjonalnie – to chyba najlepszy system do cichego słuchania.
Czytaj również nasze pozostałe testy urządzeń Yamaha
W "fizjologiczny" kształt charakterystyki przetwarzania wpisuje się też góra pasma, lekko podkreślona w stosunku do średnicy, błyszcząca, czasami zadziorna, co może się też wiązać z jakimś akcentem w podzakresie "wyższej średnicy", np. w solówkach gitarowych można było usłyszeć ożywienie, a niektóre wokale nabierały szczególnej ekspresji.
Jeżeli oszczędzimy systemowi takich ról, do jakich nie został stworzony, to w małych pomieszczeniach dostarczy nam muzykę z radością i animuszem.
Rosnąca rola wejść cyfrowych
Wobec wejścia w rolę źródeł audio smartfonów, tabletów oraz internetowego "zaplecza" serwisów, opartych na tzw. chmurze, najtańsze minisystemy nie zawsze są na wszystko gotowe, chociaż, jak pokazuje ten test, ustalonym minimum jest bezprzewodowa transmisja Bluetooth.
Cennym dodatkiem mogą okazać się klasyczne przewodowe wejścia analogowe, a zwłaszcza cyfrowe (najczęściej popularny Toslink, czyli optyczne). Producenci minisystemów podpowiadają, jak te ostatnie wykorzystać: prowadząc sygnał z telewizora.
Inne możliwości wyznaczają zewnętrzne urządzenia, takie jak np. Google Chromecast Audio, czyli przystawka, dzięki której w sposób łatwy (i niedrogi, urządzenie kosztuje niewiele ponad 100 zł) uzupełnimy system o strumieniowanie.
Przytoczony Chromecast Audio wspiera najpopularniejsze serwisy audio, takie jak Spotify czy Tidal. Zaletą tego rozwiązania jest transmisja cyfrowa, a więc wykorzystanie przetwornika C/A umieszczonego w samym minisystemie.