Odtwarzacz Marantz CD6004
Centralnie umieszczony mechanizm prezentuje się w towarzystwie dużego wyświetlacza poważnie i elegancko. Dość cienką szufladę wykonano z plastiku, co jednak w urządzeniu tej klasy jest zupełnie normalne. Matryca wyświetlacza jest znacznie mniejsza niż ciemne okno, ale tym sprytnym zabiegiem dodano urządzeniu szyku.
Marantz CD6004 nie czyta płyt SACD, ale nie ogranicza się do CD. Obecność portu USB na przednim panelu otwiera drogę do całego szeregu plików multimedialnych, umożliwia także bezpośrednie podłączenie iPoda.
Wyboru trybu, płyty lub USB dokonujemy specjalnym przełącznikiem - oprócz niego jest sześć przycisków rozmieszczonych symetrycznie po obu stronach centralnego panelu. Ich funkcja to nie tylko nawigacja w obrębie płyty, ale także i plików. Te ostatnie wymagają jednak czegoś więcej niż tylko przeskoku do poprzedniej czy następnej ścieżki.
Nośniki pamięci mieszczą bowiem na ogół więcej niż jeden album; zazwyczaj mamy do czynienia z folderami (oznaczającymi albumy czy listy odtwarzania) i wygodny przeskok między nimi zapewniają już przyciski na pilocie.
Sterownik jest nieco uproszczony względem tego, który znajduje się w komplecie ze wzmacniaczem, jednak umożliwia kierowanie podstawowymi funkcjami również PM6004; jest wręcz przyjemniejszy w obsłudze i podejrzewam, że w systemie ograniczonym do PM6004/CD6004 (bez tunera) właśnie on będzie najczęściej w użyciu.
Marantz CD6004 ma swój własny przedwzmacniacz słuchawkowy i regulację głośności w postaci małego pokrętełka. Mamy więc wybór, mogąc podłączyć słuchawki zarówno do odtwarzacza, jak i do wzmacniacza.
Tylny panel...widzieliśmy to już setki razy i pewnie jeszcze nieraz zobaczymy w prawie każdym niedrogim odtwarzaczu CD. Analogowa para RCA i dwa wyjścia cyfrowe; ciekawe, że producenci jeszcze z nich nie rezygnują, rejestratory CD umarły przecież śmiercią naturalną, a przetworniki DAC...choć się trzymają, a nawet wraz z rozkwitem źródeł komputerowych przeżywają drugą młodość, to jednak trudno wyobrazić sobie, by miały paść łupem posiadacza Marantza CD6004.
Przestronne wnętrze dość dużej obudowy zostało prawie całkiem zagospodarowane. Nie mamy więc wrażenia, jakie często pojawia się przy oglądaniu tanich i dużych odtwarzaczy, że w środku "hula wiatr". Urządzenie zaprojektowano na trzech głównych modułach.
Za mechanizmem znajduje się płytka skupiająca wszystkie cyfrowe układy sterujące, w tym opracowane przez Marantza specjalnie na potrzeby tego modelu serwo. Przetwornik cyfrowo-analogowy to układ Cirrus Logic CS4398, ma on już kilka dobrych lat, ale jego specyfikacja wciąż imponuje. Rozdzielczość wynosi 24 bity (efektywna dynamika to 120 dB), a częstotliwość próbkowania może osiągać 192 kHz. Przetwornik ten akceptuje sygnały DSD, ale cały odtwarzacz nie czyta jednak płyt Super Audio CD; nie skorzystano też z wbudowanej regulacji głośności.
Sygnał w formie analogowej trafia na kolejną płytkę drukowaną w prawej części obudowy. Zarówno konwersja prądowo-napięciowa, jak i bufory wyjściowe zostały zbudowane na bazie elementów dyskretnych, a nie wzmacniaczy operacyjnych, czym Marantz może się chwalić.
Zasilanie do wszystkich układów przygotowywane jest w obszernym, odseparowanym module. Oprócz dwóch transformatorów, zastosowano szereg niezależnych prostowników i układów stabilizacyjnych, oddzielając napięcia dla mechanizmu, sekcji cyfrowej i analogowej. Pewne zastrzeżenia można mieć tylko do mało eleganckiego (zwój przewodów) prowadzenia sygnału analogowego z głównej płytki do przedniej ścianki i wyjścia dla słuchawek.
Wzmacniacz Marantz PM6004
Metalowe są część centralna frontu i pokrętła, a to ma spore znaczenie w samej obsłudze, która nie ogranicza się przecież do ściskania w ręku pilota, zresztą tym razem mało ciekawego.
We wzmacniaczu Marantz PM6004 znajdziemy wszystko, co potrzebne, część funkcji będzie w codziennym użytkowaniu zupełnie pomijana. Duże pokrętło wyboru źródła steruje układem elektronicznym (zestawem przełączników), o pracującym wejściu informuje diodowy panel umieszczony w centrum przedniej ścianki. Do regulatorów barwy i zrównoważenia kanałów dodano układ Direct, który działa neutralizująco także na filtr kontur. Dwie pary wyjść głośnikowych A i B mają niezależne wyłączniki, jest też wyjście słuchawkowe.
Marantz PM6004 ma trzy klasyczne wejścia liniowe, a dodatkowo dwie pętle dla rejestratorów - po co to komu? To pozostałość po latach 90., kiedy "akaje i dragony" były ważnym źródłem sygnału. Najlepsze kaseciaki przepadły bezpowrotnie, ale gramofony wracają do łask, więc cenna jest obecność jeszcze jednego wejścia wyposażonego w stosowny przedwzmacniacz dla wkładek MM.
Czy czegoś nie ma? Nie ma wyjść z przedwzmacniacza ani wejść na końcówkę, to byłyby jednak w integrze za 2000 zł niepraktyczne fanaberie. Wszystkie gniazda RCA a także terminale głośnikowe są złocone. Wzmacniacz ma system komunikacji i sterowania, realizowany za pomocą dwóch gniazd RCA.
Przestrzeń wewnątrz wzmacniacza podzielono na dwie części, rozdzielone radiatorem, który wyznacza granicę między transformatorem zasilającym a układami audio. Transformator zekranowano, zamykając go w okrągłej puszce.
Radiator jest wspólny dla obydwu kanałów, każdy z nich bazuje na dwóch tranzystorach marki Sanken. W środku, pomiędzy układami lewego i prawego kanału, znajduje się czujnik temperaturowy przekazujący sygnał alarmowy do systemu zabezpieczeń.
Obwody przedwzmacniacza rozplanowano na dość dużej przestrzeni, przełączaniem źródeł zajmuje się układ scalony. Układ regulacji wzmocnienia przeniesiono na oddzielną płytkę z "czarnym" Alpsem w roli głównej. Komunikacja z główną płytką odbywa się przewodami, natomiast dodatkowy druk połączony zworą, równoległy do przedniej ścianki, zawiera wszystkie pozostałe regulatory. Oddzielną, rozbudowaną sekcję zajmuje przedwzmacniacz gramofonowy, który został odsunięty od ścieżek sygnału wejść liniowych.
Blisko końcówek mocy zainstalowano także część sekcji zasilającej, prostownik napięcia oraz dwa kondensatory filtrujące. Względem poprzednika, modelu PM6003, największe zmiany zaszły w zakresie sygnałów niskopoziomowych, gdzie rozwiązania scalone ustąpiły miejsca bardziej rozbudowanym i szlachetniejszym elementom dyskretnym.
Marantz CD6004 + PM6004 - odsłuch
Testuję tylko niskobudżetowy zestaw 6004, którego brzmienie nie musi być wizytówką i miarą tego, jak brzmią inne urządzenia Marantza. Kompromisy są tu zrozumiałe i oczywiste. Jedno słychać od początku - ten zestaw nie będzie budował muzykalności na bazie dźwięku utemperowanego, spowolnionego, zaokrąglonego.
Marantz brzmi rzeczywiście nieco jaśniej niż Cambridge, co nie jest efektem wyeksponowania samej góry pasma, lecz skutkiem wyłożonej na pierwszy plan płynnej, świeżej średnicy. To również służy muzykalności, którą można sobie definiować niemal zupełnie dowolnie, i dlatego też unikam używania tego określenia, choć jako wytrych sprawdza się wyśmienicie...otwiera drzwi do niemal każdego brzmienia, aby przedstawić je w korzystnym świetle.
Marantz brzmi odważniej, nie jest tak zdyscyplinowany jak Cambridge, zamiast dopieszczać detale, zajmuje się bardziej nasycaniem, a dźwięki pierwszego planu ustawia bliżej słuchacza. Taką kreację można odebrać jako bardziej zaangażowaną, podczas gdy Cambridge jest bardziej staranny, ostrożniejszy. W uproszczeniu brzmienie Cambridge można uznać za bardziej neutralne, a Marantza - za naturalne. Chociaż z pierwszego powinno wynikać drugie, to chyba wszyscy wiedzą, na czym polega subtelna różnica.
Subtelna, bo wszystko rozgrywa się w ramach dobrego zrównoważenia, przyzwoitej dynamiki i selektywności. Marantz gra żywo i potrafi zadowolić sporą głośnością bez spłaszczania dźwięku, chociaż nie jest to bestia, której uderzenia poczujemy całym ciałem, nie trzyma też porządku na scenie tak długo, jak Cambridge, dźwięki wcześniej zaczynają się sklejać, co jednak nie oznacza końca przyjemności.
Zmiękczenie brzmienia rodzi się w zakresie niskich częstotliwości, które wykorzystują przecież najwięcej mocy, więc dopóki nagranie nie jest silnie ubasowanione, dynamika trzyma fason. To oczywiście ograniczenie wynikające ze wzmacniacza, który okazuje się w większym stopniu określać charakter brzmienia również w zakresie ożywionej średnicy, podczas gdy odtwarzacz gra czysto, dokładnie i bez jakiejkolwiek egzaltacji.
Podłączony do znacznie lepszego wzmacniacza ukazuje zasoby delikatnych wysokotonowych detali i generalnie wysoką rezolucję. Wzmacniacz nadaje temu zestawowi charakter, lecz jednocześnie ogranicza jego możliwości, natomiast odtwarzacz może być elementem systemów wyższej klasy.