Odtwarzacz CD Synthesis Magnus CDP
• Obudowa
Urządzenia Synthesisa wyglądają świetnie. Mają wyraźny rys designerski, wyraźnie widać, że projektem zajął się ktoś, kto zna się na rzeczy i ma odwagę to wyrazić.
Front Synthesis MAGNUS CDP uformowano z grubych drewnianych elementów w formie "ramki", w środku której ulokowano aluminiowe czołówki. Otrzymana do testu wersja miała czarny front, który wyglądał bardzo dobrze, ponieważ nie eksponował "drewnianego" charakteru materiału, a który jednocześnie nadał urządzeniom specjalny, daleki od bezosobowego "pudełka" charakter.
Płyta z manipulatorami została wpuszczona dość głęboko w głąb, jednak mimo to dostęp do szuflady i przycisków jest łatwy i wygodny. Po prawej stronie umieszczono wyjątkowy wyświetlacz - na niebieskim tle widoczne są sporej wielkości, białe cyfry.
Niestety, projektant poszedł chyba trochę za daleko i przykrył ten element mlecznobiałym, półprzezroczystym plastikiem. Wygląda to świetnie, jednak ogranicza kontrast i kąt odczytu.
Pod wyświetlaczem mamy przyciski sterujące pracą napędu. Ten umieszczono po lewej stronie i ukryto za niewielką, plastikową maskownicą. Obok jest jeszcze mechaniczny wyłącznik sieciowy.
• Przyłącza i napęd
Z tyłu mamy jedynie gniazda analogowe RCA, wyjście cyfrowe koaksjalne RCA oraz gniazdo sieciowe. Górna ścianka ma mocno zaokrąglone boczne krawędzie, co wygląda doskonale i stanowi ważny fragment wizerunku tej serii.
Napęd i układy elektroniczne zajmują niewiele miejsca. Podstawą konstrukcji jest CD-ROM firmy ASUS. Oznacza to, że sygnał wyprowadzany jest łączem S/PDIF. Kabelek, którym się go przesyła, jest dość długi i spięto go z kablami zasilającymi transport.
Cały układ wraz zasilaczem umieszczono na jednej, niewielkiej płytce drukowanej. Sygnał trafia tam do odbiornika cyfrowego Cirrus Logic 8416, a potem do asynchronicznego upsamplera, układu SRC4190 Texas Instruments, zaprojektowanego z myślą o urządzeniach studyjnych. Charakteryzuje się on wysoką dynamiką (128 dB) i niskimi zniekształceniami.
Sygnał w postaci 24 bity/192 kHz przesyłany jest następnie do przetwornika D/A Wolfson Microelectronics WM8729. Wyjście obsługiwane jest przez pojedynczą lampę 6922EH Electro-Harmonix, spiętą z wyjściem dużymi kondensatorami polipropylenowymi.
Gniazda wyjściowe nie są specjalnie wyszukane, ale przynajmniej złocone. Należy pochwalić rozbudowane zasilanie, z dwoma uzwojeniami wtórnymi - dla napędu i dla części audio.
Wzmacniacz Synthesis Magnum 100
Po prawej stronie widać przyciskowe przełączniki wejść, funkcji tej nie można uruchomić z pilota. Nie ma też żadnych wskaźników wybranego wejścia, sama pozycja przycisku musi nam wskazać aktywne wejście.
Pokrętło wzmocnienia jest duże i wygodne, przesunięte nieco względem osi symetrii, co jednak wygląda całkiem dobrze. Niebieska lampka obok sygnalizuje działanie urządzenia. I jeszcze jedno - z boku mamy gniazdo oznaczone MP3, aktywowane stosownym przełącznikiem, przeznaczone - wiadomo do czego.
• Przyłącza
Kiedy odwróciłem wzmacniacz i spojrzałem na ściankę tylną Synthesis Magnum 100, nieco się przestraszyłem - z boku, na przedłużeniu ukrytego wewnątrz radiatora widoczne są wycięcia i otwory sugerujące użycie w tym miejscu wiatraczka wspomagającego chłodzenie. Nie cierpię wiatraczków, bo zawsze, prędzej czy później zaczynają brzęczeć. Jednak ulga - wiatraczka nie ma!
To ciekawe, ponieważ jeśli już, to powinien się znaleźć właśnie w tej wersji wzmacniacza. Mniejszy i słabszy model Magnum 50 tym bardziej go nie potrzebuje. Być może przygotowywana jest więc jeszcze mocniejsza końcówka mocy, gdzie wiatraczek będzie już koniecznością albo - co bardziej prawdopodobne - urządzenie all-in-one.
Obok ulokowano rządek wejść liniowych (cztery pary), wyjście do nagrywania i wyjście z przedwzmacniacza. Zaciski głośnikowe są podwójne, złocone, plastikowe, dość zwyczajne.
Z boku siedzi spory transformator toroidalny włoskiej firmy Sacchetti; współpracuje on z czterema niewielkimi kondensatorami dla końcówek i osobnym zasilaczem dla przedwzmacniacza lampowego. Zacznijmy od tego ostatniego. Po złoconych gniazdach wejściowych sygnał trafia do scalonych przełączników sterowanych mechanicznym przełącznikiem z przedniej ścianki.
Następnie długą i szeroką taśmą komputerową, która służy także do obsługi wspomnianego selektora, biegniemy do ścianki przedniej, do dużego, niebieskiego potencjometru Alpsa i z powrotem, tą samą drogą, na płytkę. Szkoda, że sygnał musi tak podróżować, bo przecież można by umieścić potencjometr na płytce - i tak jest sterowany silniczkiem.
Dalej sygnał udaje się do preampu, zrealizowanego na dwóch lampach 6922EH Electro-Harmonix, takich samych, jak w CD. Stąd już tylko krótka droga do końcówki.
Ta zbudowana jest w oparciu o układy scalone LM3886, po dwa na kanał, przykręcone do dużego radiatora z karbowanymi piórami (zwiększa to efektywną powierzchnię chłodzącą). Stąd kabelkami do gniazd głośnikowych, wlutowanych do niewielkiej płytki. Nie ma znaczenia, z której pary korzystamy, ponieważ obydwie zasilane są w ten sam sposób.
Sygnał z wejścia MP3 prowadzony jest bardzo długą drogą, najpierw na płytce z przełącznikami, a następnie wspomnianą taśmą komputerową. Pilot obydwu urządzeń wygląda fantastycznie. To metalowe cacko z lakierowanymi na czarno drewnianymi bokami, takimi samymi, jak fronty urządzeń.
Przyciski znajdują się pod cienką membraną. Po opanowaniu tego typu przycisków steruje się wszystkim naprawdę komfortowo. Na pilocie umieszczono przyciski dla wzmacniacza, odtwarzacza CD a także dla firmowej listwy sieciowej, dzięki czemu można zdalnie włączać i wyłączać wszystkie urządzenia jednym przyciskiem.
Odsłuch
Synthesis MAGNUS CDP gra pełnym, uporządkowanym dźwiękiem. Na uwagę zasługuje bas - głęboki i dobrze kontrolowany. Nie jest ultraszybki, nie ma aksamitnego ciepła, ale w pewnej mierze łączy te dwa światy. Dobrą definicję słychać niezależnie od tego, z jakim materiałem mamy do czynienia.
Wzmacniacz trzyma głośniki na wodzy, pod tym względem Synthesis Magnum 100 to bardzo uniwersalne urządzenie. Przekłada się to również na dynamikę, która w skali makro jest pokaźna i pozwala grać głośno bez wyczuwalnej kompresji.
Średnica to zakres w niedrogich urządzeniach tranzystorowych ledwo-ledwo opanowywany. Synthesis MAGNUS CDP nie jest urządzeniem z innej bajki, a jednak sporo mu się udaje - gra nieco ciepłą, a przez to łatwiejszą do zaakceptowania barwą.
Ponieważ wraz z tym otrzymujemy duże źródła pozorne, odbieramy to pozytywnie, jako naturalność; nie ma skupienia na szczegółach i punktowego prowadzenia instrumentów, ale kontrabas to kontrabas, gitara basowa uderza szerokim planem, a nie puka drewnianym młoteczkiem, zaś "duże" głosy, tj. zarejestrowane z blisko ustawionego mikrofonu, jak z fantastycznej płyty Jacka Johnsona "Sleep Through The Static", są takie, jakich oczekujemy i jakie lubimy.
Wyższy środek też potrafi pokazać energię a nawet drapieżność. Sposób reprodukcji basu pozwala myśleć o dużym wyborze kolumn, bo Synthesis Magnum 100 sobie z nimi poradzi, jednak pewna "drażliwość" średnicy premiuje konstrukcje nieco spokojniejsze w tym zakresie - zresztą podobnie, jak w Audio Analogue. Nowe, przeznaczone dla masowego odbiorcy nagrania, jak "Alive" Alison Moyet czy "Too" Madity brzmią mechanicznie.
Właściwie wszystko w porządku, takie już one są, ich dźwięk jest efektowny, otwarty i duży... jednak znacznie lepiej zagrała klasyka jazzu i muzyki popularnej, jak np. najnowszy remaster (z taśm-matek) nagrań z lat 1955-1965 Judy Garland "The Best of Judy Garland".
Wymienione właściwości są cechami, które trudno jednoznacznie zaliczyć do wad i zalet. Ważne jest przede wszystkim to, jak zostały wzajemnie połączone, jaką tworzą kompozycję. Obiektywnie słabszą stroną Synthesis MAGNUS CDP jest rozdzielczość, a do plusów na pewno można zaliczyć bas. Za jedno i drugie odpowiedzialny jest wzmacniacz, co chyba nie jest niespodzianką.